Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Kaszubskiego im. Franciszka Brzezińskiego w Kartuzach
Muzeum Kaszubskie im. Franciszka Tredera w Kartuzach
KASZUBSKIE ZESZYTY MUZEALNE
Kartuzy, 2000
R.[ocznik] 8, Z.[eszyt] 8
PL ISSN 1232-9223
Kolegium redakcyjne
mgr Tadeusz Buszta (Sierakowice), prof. zw. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski (Bydgoszcz), prof. UG dr hab. Eugeniusz Koko (Gdynia), mgr Aleksandra Lewicz (Kartuzy) – sekretarz redakcji, mgr Norbert Maczulis (Kartuzy) – redaktor naczelny, prof. dr hab. Siegfried Melchert (Poczdam), mgr Zbigniew Satke (Kartuzy), dr Witold Stankowski (Bydgoszcz), Barbara Wanke (Kartuzy).
Spis treści: Od redakcji, Marian Jeliński: Kaszubskie pszczelarstwo ludowe w świetle słowników Bernarda Sychty, Ważniejsza literatura, Marian Jeliński: Ziołolecznictwo na Kaszubach, Literatura
Od redakcji
Oddajemy do rąk czytelników kolejny Zeszyt, który zawiera przyczynki poświęcone pszczelarstwu oraz ziołolecznictwu na Kaszubach. Są to domeny już od wieków związane z zajęciami Kaszubów, stąd też zapewne swą treścią zainteresują nie tylko pszczelarzy i nauczycieli biologii, a więc ludzi zajmujących się tą problematyką zawodowo, profesjonalnie, ale również turystów.
Znany i ceniony etnograf polski Jan Stanisław Bystroń w swoim dorobku naukowym poświęcił miejsce problematyce pszczelarstwa (Pszczoły w pojęciach i zwyczajach ludu, W: J. S. Bystroń, Tematy, które mi odradzano, Warszawa 1980, ss. 88-106). Pszczoły bowiem – w powszechnym mniemaniu – uchodzą za zwierzęta święte.
Kaszubi – ludność zamieszkująca na terenie Pomorza – już od młodszej epoki kamienia (4.000-3.000 p. n. e.) zajmowała się pszczelarstwem. Tematykę tę podjął w swych badaniach M. Jeliński publikując ich wyniki w 1987 r. w swej pracy Pszczelarstwo na Kaszubach.
Podobnie rzecz ma się z ziołolecznictwem kaszubskim. Tematykę tę poruszył w ubiegłym stuleciu badacz niemiecki Alexander Treichel. Oprócz zbierania bajek zajmował się także obrzędami kaszubskimi. W swych licznych artykułach wiele miejsca poświęcił roślinności przytaczając ludowe nazwy ziół i kwiatów w języku polskim i kaszubskim.
Problematyką tą zajmował się również twórca regionalizmu kaszubskiego dr Florian Ceynowa – lekarz, aptekarz i wróg ludowych metod leczenia opartych na zabobonach.
Z terenów powiatu kartuskiego pochodzi podanie o przekazaniu Adamowi i Ewie pszczół przez Pana Boga przy wypędzeniu ich z Raju. Mówi się przy tym też, że przy końcu świata każdy będzie wędrował do Doliny Jozafata z woskową gromnicą w ręku. Pszczoły bowiem pracują na chwalę Boga – dostarczają wosku do kościołów na świecie, które mogą być wykonywane tylko z wosku pszczelego. Dlatego więc zabójstwo bądź kradzież pszczół już w dalekiej przeszłości uważało się powszechnie za ciężki grzech. Pszczoła była uważana za zwierzę święte, a jej kradzież była świętokradztwem, stąd też było ono pierwszym przestępstwem publicznym i karano je okrutnie.
Marian Jeliński
(Swarzędz)
Kaszubskie pszczelarstwo ludowe w świetle słowników Bernarda Sychty
Siedmiotomowy „Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej” (1967-1973) Bernarda Sychty zawiera sporo materiałów dotyczących ludowego pszczelarstwa. Autor ten był rodowitym Kaszubą i miał przygotowanie etnograficzne, dlatego zebrane przez niego wiadomości są bardzo cenne.
Sychta (1979, 213) [najprawdopodobniej błąd – przypuszczalnie 1976; patrz Ważniejsza literatura. – komentarz Rastko] podał, że w północno-zachodniej części Kaszub barci wykonywano w starych sosnach od strony wschodniej. Na otwór bartny przybijano deskę zaopatrzoną w szparę dla pszczół (òcznik). Barci znajdowały się na znacznej wysokości od podłoża. Cieślica, którą koło Sierakowic zwie się czosełka (Sychta – 1976, 40), mogła służyć do sporządzania barci.
Piéń według Sychty (1970, 250) to dawny ul wykonany z pnia zajęty przez pszczoły.
Plecónka to ul upleciony ze zwojów słomianych w kształcie stożkowym lub półkulistym (Sychta – 1970, 74). Kòszka ma podobne znaczenie (Sychta – 1969, 313). Koszkę zwie się również pszczelni kòsz – ul słomiany według Sychty (1970, 213). Wyraz pszczelnik zapisał Sychta (1970, 213) na Gochach jako określenie ula szczególnie słomianego, dodając Dzis mało chto plece pszczelniczi. Wiadomo, ze koszkę uplótł Alojzy Szopiński, który w 1902 r. wyemigrował do USA (Szopiński, 1980). Zapewne dzięki podobnym jemu ludziom koszki pojawiły się również w Kanadzie (Makowski, 1987).
Także słomiónka ma oznaczać ul słomiany (Sychta – 1972, 83). Być może Słowińcy w 1862 r. zwali go rôb (Hilferding, 1989). Określenie to zdaje się mieć podobne pochodzenie jak termin „dzion” użyty przez Pobłockiego (1887).
Wylot w koszce to òcznik, jak to zanotował Sychta (1969, 313). Według tego autora określenie to znane jest na Środkowych i Południowych Kaszubach. Sychta (1969, 312) podaje, że w Leśnie i Brusach mówią òczko na wejście dla pszczół w ulu. Deseczkę po której pszczoły wschodzą przez otwór wylotowy do koszki nazywano na Środkowych Kaszubach łëżnik (Sychta – 1969, 19), a na Południowych łëżka (Sychta – 1969, 19). Inaczej zwano ją czasem na tym terenie òcznik (Sychta – 1969, 313). Innym określeniem stosowanym w tym przypadku jest snozka (Sychta – 1972, 116). Słowo to zapisał też Pobłocki (1887) wyjaśniając, że snoza, snózka to deseczka czyli listewka w ulu. Być może to samo znaczenie na Zaborach ma polëca (Sychta – 1970, 124). Jest wątpliwe żeby Kaszubi Bytowscy nazywali tę deseczkę podstôwk (Sychta – 1970, 107), gdyż nie dawano jej raczej tylko na lato. Może chodzi tu o element podobny do części koszki Kanitza. W ten sposób powiększonoby pomieszczenie pszczołom latem. Byłby on bowiem podstawiony pod koszkę. Wydaję się, że określenie dómk (Sychta – 1967, 229) oznacza raczej ul z ramkami niż koszkę. Autor z autopsji zna kaszubskie słowo ùl. Oznacza ono pomieszczenie dla pszczół z ramkami. Podobne znaczenie mogło mieć słowo kasta. Słomiane nakrycie na koszkę przypominające snop nazywano kapa (Sychta – 1968, 132). Na Zaborach zwano go czasem kapelusz (Sychta – 1968, 133).
Wędrówka z pszczołami znana jest dość długo, skoro Treichel (1893) ją opisuje. Autorowi temu chodziło o wrzosy w Borach Tucholskich. Wywożono tam pszczoły ze wsi leżących na południu powiatu kościerskiego.
Ważnym narzędziem pszczelarskim jest pszczołowô muca czyli maska ochronna przed pszczołami (Sychta – 1970, 212), czasem zwano ją òcznik (Sychta – 1969, 313). Ta ostatnia nazwa pochodzi z południa Kaszub, osłonę na twarz wykonywano z drutu, podobnie było w okolicach Wejherowa. Prawdopodobnie określenie kapa oznaczało także opisaną maskę ochronną.
Istotnym narzędziem pszczelarskim jest również podkurzacz czyli dmùchôcz. Sychta (1967, 221) zanotował to słowo na północno-zachodnich Kaszubach i określił, że chodzi tu o narzędzie do wykurzania pszczół. Autor zna z autopsji dmùchacz, co oznacza podkuracz. Narzędzie do wykurzania pszczół to także dëmôcz (Sychta – 1967, 196) i dmùchówka. To drugie słowo Sychta (1967, 221) zanotował w Miłoszewie, Strzepczu i Wejherowie. Wymienione narzędzie służy najprawdopodobniej zwykle do podkurzania pszczół. Dane własne wskazują, że dawniej często owady te wypędzano lub uśmiercano, dziś już się tego raczej spotyka. Wëkùrzec znaczy wypędzić dymem (Sychta – 1968, 309). Autorowi wiadomo, że może to być również uśmiercanie poprzez siarkowanie. Podkùrzëc znaczy odpędzić pszczoły za pomocą dymu (Sychta – 1968, 309). Do podkurzacza wkłada się zwykle suche próchno, może ono pochodzić ze spróchniałego pnia, zwie się go strëpielëzna (Sychta – 1972, 180). Do zmiatania pszczół używano czasem części gęsiego skrzydła, być może zwano je skrzidlôk (Sychta – 1972, 67).
Miodowé żniwa to okres miodobrania (Sychta – 1969, 173). Do noszenia ramek używano miodowi kòsz (Sychta – 1968, 214). Wrzosowy miód zwany jest wrzosnik (Sychta – 1973, 112). W celu jego odwirowania z plastrów w okolicach Pucka używano narzędzia zwanego wrzosnica (Sychta – 1973, 112). Chodzi tu o rozluźniacz miodu. Wrzosë według Sychty (1973, 111) tereny na pograniczu powiatów wejherowskiego i kartuskiego począwszy od Tępcza, Szemudu poprzez Donimierz, Jeleńską Hutę, Będargowo aż po Staniszewo. Rósł tu niegdyś masowo wrzos. Wymienioną nazwę stosuje się też jako określenie okolic Zapcenia. Dane te wskazują, że niegdyś wrzos miał istotne znaczenie dla pszczelarstwa kaszubskiego. Dawniej miód wrzosowy zwykle pszczołom wybierano, czyli zabierano całkowicie. Sychta (1967, 63) zanotował jednak: Tatk podebrôł miód pszczołóm. Podebrac według tego autora znaczy nieco zabrać, podebrać. Jest to ciekawe stwierdzenie. Trzeba bowiem założyć, że czasem Kaszubi podbierali pszczołom miód. Autorowi brak informacji o stosowaniu tego w przypadku koszek.
Rój to pszczoły zamieszkujące jeden ul lub nowa rodzina pszczela powstała w wyniku rójki (Sychta – 1970, 337). Rójba lub rójka to jak można się domyślać naturalnie tworzenie się nowych rodzin pszczelich (Sychta – 1970, 337). Sychta (1970, 337) zanotował zdanie, które można przetłumaczyć następująco: Dobry pszczelarz rójce przeszkadza, żeby mieć więcej miodu. Istotnie rojeniu się pszczół należy zapobiegać, gdyż rójka zmniejsza możliwości produkcyjne (Encyklopedia, 1989). Pierwak zwie się po kaszubsku pierszi rój (Sychta – 1972, 403), drużak to wtorôk (Sychta – 1973, 116), a trzeciak to trzecôk (Sychta – 1970, 403). Te dwa ostatnie roje czasem łączy się (Sychta – 1973, 116). Nierzadko po upływie pewnego czasu od osadzenia w ulu pierwak wydawał w tym samym roku nowy rój, zwano go parój (Sychta – 1970, 33). Słowo to podaje również Pobłocki (1887), wyjaśniając, że chodzi tu o rój wydany przez pszczoły tegoż jeszcze lata, którego się same wyroiły. Grac w pszczelarstwie na północy Kaszub oznacza przygotowywać się do rojenia (Sychta – 1967, 352). Do przenoszenia roju na północy Kaszub służyła rójnica czyli koszka (plecónka) natarta (wësmarowónô) melisą – Melissa officinalis L. (malësa) i pokropiona miodem na przynętę (Sychta – 1970, 338).
Wosk (uesk[, według S. Ramułta, Słownik języka pomorskiego czyli kaszubskiego, Gdańsk 2003 – wòsk. – komentarz Rastko]) to kolejny produkt pszczeli. Bywa on również zwany zmùr (Sychta – 1973, 241) i pszczelëzna (Sychta – 1970, 213). Istnieje kaszubskie prównanie żôłti… jak wosk (Sychta – 1973, 274). Sporządzano z niego gromnice (Sychta – 1973, 100). Z wosku wykonywano świece, korzystając przy tym z dwóch naczyń wyżłobionych w drzewie (kòpónka jak to podał Sychta (1968, 204). Wądza to zapewne plaster pszczeli, a potwierdza to zdanie: „Dzece lubią z wądzë miód jesc”, choć Sychta (1973, 61) wskazuje, że jest to raczej węza, czyli „cienki arkusz wosku pszczelego, na którym, dla ułatwienia pszczołom budowy plastrów, sztucznie odciśnięto zaczątki komórek pszczelich”.
Pszczeli chléb to zapewne pierzga (Encyklopedia 1989), wskazuje na to zdanie: Nasz rój je mocni, bo w nim je wiele pszczelégo chleba, choć Sychta (1970, 213) stwierdza, ze chodzi tu o „pyłek jaki pszczoły noszą do ula”.
Folklor. Legendę wskazującą na kult pszczoły na Kaszubach zapisał Sychta (1970, 211) dodając, że jest ona święta, gdyż dostarcza wosku na świece do kościoła. Pszczoła ma dwa ciężkie grzechy na sumieniu, ale surowa spotkała ją kara. Ginie ona mianowicie po użądleniu człowieka, ponieważ bëła baro bùszné i chcała, żebë człowiek, chtërnégo ona ukąsi zaré ùmar. Ale Pan Bóg jé na to rzek: Nié człowiek, chtërnégo të ùgrëzesz ùmrze, le të sama ùmrzesz. O karze za inny grzech informuje kolejna legenda o rozmowie Stwórcy z pszczołą, którą zanotował Sychta (1970, 212) w Łebczu. Jak Pón Bóg pszczola stuerzil, tak on so ją zapitôl: „Chcesz të w niedzela robic, czë w niedzela swiątowac? A może të w niedzela chcesz robic? Ëżle të chcesz w niedzela swiątowac, té të mdzesz mogla zbierac miód z wszelejaczëch kwiatów ë dzrzewiąt, a ëżle nié, té stądka jeue je nôwicé, z czerwionéue kléwrë ë z dąmbuewech lëstów të nie mdzesz zbierac.” Nó to pszczola rzekla: „Jo bąda w niedzela téż robila. Tak téż od teue czasë nicht nie widzôł, żebë pszczola z czerzwionéue kléwrë czë z dąmbowëch lëstów miód zbiérala.
Wyróżnieniem dla pszczół jest chyba również koszka, którą one zajmują, gdyż żeński demon zbożowy – rżanô albo żëtnô mac ma zamiast głowy plecónką (oczy jak gwiazdy i uszy jak osioł). Informacja ta pochodzi z Orla i Góry Pomorskiej, a zapisał ją Sychta (1969, 32). Trzeba dodać, że głowę przypominającą koszkę ma Wenus paleolityczna z Willendorfu, a między wsią Góra i Orle w powiecie wejherowskim odkryto osadę kultury kundajskiej, czyli z okresu mezolitu (8000-4200 przed n. e.). Wskazuje to na ciągłość cywilizacji ludzkiej na Kaszubach od czasu okresu kamiennego.
Przysłowia:
Chto w plecónką chùchnie, temu gąba spùchnie (Sychta – 1970, 74).
Chto mô pszczołë i klacze, ten na biedą rzôdkò płacze (Sychta – 1970, 211).
Chto mô pszczołë mô i wołë (jest bogaty) – Sychta (1970, 211).
Na swiąti Jidzi (1. 09) pszczoła w polu mało widzi (Sychta – 1970, 211).
Chto mô pszczołë, te mô miód, a chto mô dzecë, ten mô smród (Sychta – 1969, 173).
Pszczoła na kwiat, człowiek na swiat, pszczoła z kwiata, człowiek ze swiata – życie ludzkie jest pracowite i krótkie, podobne do życia pszczoły (Sychta – 1968, 314).
Lëdze są ceszą latą, a pszczołë kwiatą (Sychta – 1968, 314).
Głonému chléb jak miód (Sychta – 1968, 34).
Wśród przezwisk warto wymienić: Pszczolôk, które odnosiło się do rybaka Alfonsa Dettlafa z Jastarni (Sychta – 1970, 213). Inny przykład to Pszczelk. Sychta (1970, 213) zanotował ten wyraz jako przezwisko niejakiego Bazylego we wsi Werblina.
Wosk używano do wróżb (Sychta – 1973, 100). W wigilię Nowego Roku leje się roztopiony wosk na dość zimną wodę, aby z zakrzepłych bryłek odczytać przyszłość.
Według wierzeń ludowych pszczołę mogą brać w ręce ludzie, którzy rodzili się w dniu św. Franciszka z Asyżu (Sychta – 1970, 212). Autor ten podaje również, że na Środkowych Kaszubach uważa się, iż owadowy temu cały świat przedstawia się w kolorze fioletowym. Pszczoły żegnając się z kwiatami codziennie na wieczór brzęczą: Do witerka reno czyli do jutra rano (Sychta – 1970, 212).
Na Roztwórną (25. 03) „…, bùdzą są pszczołë w kòszkach i wrôcają bòcónë,” (Sychta – 1969, 58).
Pszczółka zwie się jeden z ornamentów na ludowych haftach kaszubskich (Sychta – 1976, 252). O tym motywie zdobniczym pisze również Stelmachowska (1959). Pszczółka to również uosobnienie człowieka pilnego (Sychta – 1970, 212). Z pszczołë robic wołë – znaczy przesadzać (Sychta – 1973, 98). Żągło (żądło) może oznaczać człowieka pracowitego – „To żągło robiło jak wół, …” (Sychta – 1973, 279). O kobiecie złośliwej można powiedzieć: „ta mô ten jązëczk ostri jak żągło” (Sychta – 1968, 91). Miesiąc lipiec zwany jest czasem miodownik (Sychta – 1969, 174). Miód padô – znaczy, że pada deszcz i równocześnie świeci słońce (Sychta – 1969, 173).
Pszczoła robotnica zwana jest zwykle pszczoła. Pszczoły strażniczki zwie się pszczołë-szandarowie (Sychta – 1972, 218). Matka pszczela to również po kaszubsku matka (Sychta – 1969, 58). Truteń zwie się trôt (Sychta – 1972, 379). Znanych jest więcej wyrazów odnoszących się do tego męskiego osobnika pszczelego, są to: trón (Sychta – 1972, 389), strëch (Sychta – 1972, 176), pszczelińc (Sychta – 1970, 213) a nawet bik (Sychta – 1967, 39).
Autor spotykał się z wyrażeniem – pszczoła zdëchô. Podobnie wyrażał się zapewne Kącki (1631). Autor ten napisał: „… pszczoły od zimna nie zdechną.” Sychta (1970, 212) podaje jednak, że owad ten nie zdichô, lecz umierô, schôdô lub spôdô. Autor ten zanotował: Nama latosé zëmë wszëtczé pszczołë spadłë (Sychta – 1970, 7).
Bywa, że na pszczoły mówi się múchë. Owady te cieszą się czasem pewną czcią, ponieważ mucha czëszczi pòwietrzé. Mucha w zëmie nëkô szczescé. Oryginalną pułapką na te owady stanowiła bylica zanurzona w zsiadłym mleku. Gdy muchy ją obsiadły. podciągano do góry worek i tak je wyłapywano (Sychta – 1969, 135).
Sychta (1969, 173) zanotował: Chto wprzód, tego miód i związał to stwierdzenie z podbieraniem bezpańskiego miodu w lesie. Potwierdzają to dane własne o dzikich pszczołach w drzewie.
Sychta (1967, 363) opisał zwyczaj pogrzebowy związany z pszczelarstwem, który tu przytoczono. W czasie wyprowadzania zwłok gospodarza z domu pukają do uli odzywając się: Hej wstajita, bo gospodôrz jedze albo jidze do grobu, a to w tym celu, żebë pszczołë nie szłe za umarłim. Był też inny zwyczaj stosowany w tym czasie. Powiadamianie pszczół o śmierci pana polegało na unoszeniu uli w górę (Sychta – 1970, 112). Sychta (1970, 212) opisał też inny zwyczaj związany ze śmiercią pszczelarza. Chcąc uchronić pszczoły od wyginięcia następca zmarłego powienien iśc do koszek i zawołać głośno przez wylot: „Terô jô jem wajim gospodôrzem” – Teraz ja jestem waszym gospodarzem. Nieco inaczej opisuje ten zwyczaj w powiecie puckim w 1851 r. Ceynowa (1983). Autor ten podaje: „Umiera ktoś, kto miał dobrą pasiekę i corocznie znaczne zbiory z niej, to jego następca chcąc sobie zapewnić dalszą pomyślność, musi zaraz do pasieki pójść, do każdego ula trzykrotnie zapukać i powiedzieć: Ten a ten (imię i nazwisko) umarł.” Nieco inną sytuację opisał w 1862 r. Hilferding (1989). Chodzi w niej o dwóch sąsiadów mających pszczoły. Gdy jeden z nich umrze, to drugi powienien nieco postukać laską po ulach i powiedzieć trzy razy: „Pszczołki, vaju społovnik zamiar”; wtedy pszczoły pozostaną u niego, w przeciwnym razie odleciałyby.
Sychta (1972, 34) podaje, że użądlenie przez pszczołę w marzeniu sennym oznacza deflorację. O dziewczynie, która zaszła w ciąże mówią, iż ją pszczoła ugrëzła.
Ul postawiony pod lipą jest prawdopodobnie uważany za najszcześliwszy dlatego, że zgodnie z wierzeniem jest to święte drzewo (Sychta – 1968, 355).
Kret może kogoś wytoczyć z chaty, ktoś umrze lub się ożeni (Sychta – 1968, 252). Być może, gdy zwierzę to ryje pod ulem, powinny wyginąć poszczoły, które go zajmują.
Sychta (1967, 33) zanotował na Gochach, a zwłaszcza w Prądzonce: Bëlëcą wëcérają koszczi. W Odargowie i Kartoszynie bylicę zwano ukropnik pszczeli (Sychta – 1976, 335). Nacieranie tą rośliną znane było szeroko na Pomorzu (Kasten, 1878). Podobnie było z melisą (Kasten, 1878). Na północy Kaszub roślinę tę używano do nacierania koszki, która spełniała rolę rojnicy (Sychta – 1970, 338). W podobnym celu stosowano rumianek bezpromieniowy (Matricaria discoides DC), który zwano pôchnica. Na północno-zachodnich Kaszubach Sychta (1970, 8) zanotował: Pôchnicą smarëją plecónczi, żebë w nie pszczołë wlazłë.
Praca pszczelarza przy wybieraniu miodu wiąże się z ciekawym zwyczajem. Należało dać tym, którzy obserwowali tę czynność choć trochę miodu. Podobny zwyczaj wiążę się z połowami ryb. Opisał go we Wdzydzach Kiszewskich Malicki (1972) i zwie się go „kulajce”. Przy zimowym połowie niewodem właściciel jeziora lub jego dzierżawca rzucał po skończonym zaciągu z każdej toni „kulajcom” 1-2 dużych szufli złowionych ryb na lód. Sychta (1968, 294) zanotował jednak, że kulajk to w ogóle każdy, kto kradnie ryby z okazji połowu. Autor zauważył, że istotnie „kulanie ryb” jest różnie interpretowane w poszczególnych częściach Kaszub.
Sychta (1972, 232) zanotował wyraz szczekac, który w odniesieniu do młodej matki pszczelej znaczy: wydawać głos przed rojeniem. Autor ten zanotował następujący opis, który przytoczono w tłumaczeniu: Jutro pszczoły będą się roiły. Czemu? Czy ty słyszysz, jak dwie matki się kłócą? Jedna brzęczy: „tu tu tu”, to jest stara matka, a druga młoda szczeka: „hej hej hej”.
Maliny i różne jagody smażono w garncach na konfitury przyprawione miodem lub – w późniejszych czasach – cukrem (Błaszkowski, 1979). Fakt smarowania chleba masłem i miodem zanotował Sychta (1972, 92). Mniódówka zwie się na Zaborach miód pitny (Sychta – 1969, 174). Autor ten zanotował również, że wyraz ten odnosi się do wódki z miodu. Wydaję się, że jest to mało prawdopodobne. Była to raczej wódka z miodem. Także miedwienié oznacza miód sycony (Pobłocki, 1887). Herbord zanotował, że Pomorzanie raczyli się piwem mieszanym z miodem (Bądkowski, 1976). Dziś używa się raczej cukru.
W Adwencie pieczono tzw. orzechy ż żytniej mąki i marchwi (Stelmachowska, 1933 za Sampem, 1976). Peparnut to orzech gwiazdkowy upieczony z tartej marchwi i mąki z dodatkiem pieprzu i soli (Sychta – 1970, 55). Autor wykazał, że mógł on również zawierać miód. Chłopk to kukiełka z resztek ciasta z zapieczonym w środku jabłkiem, z karmelkiem w ręce, zwanym aniszk, przygotowanym ze śmietany, miodu, kminku i anyżu (Sychta – 1968, 40). Pupa to figurka najczęściej w kształcie gwiazdora, dziada i baby oraz chłopa na koniu, pieczona niegdyś na święta Bożego Narodzenia z tego samego ciasta co orzechy gwiazdkowe. Te wyroby plastyczne były zależne od pomysłowości gospodyń, które je formowały i piekły (Sychta – 1970, 223). Latko to dawne noworoczne ciasto z pszennej mąki, wody i cukru, lecz bez jaj, pieczone na fajerkach, patelni lub piecu. Było ono płaskie i okrągłe, krajano je na krziż, tj. na cztery części i smarowano miodem (Sychta – 1968, 337).
Odnośnie niedźwiedzia Sychta (1969, 155) zapisał następujące stwierdzenie: Chcëwi jak miedwiédz na miód. Miedwiédz to również nazwa terenów pod Chośnicą k. Bytowa (Sychta – 1969, 156).
Żądlëna to miejsce na ciele, w które użądliła pszczoła lub osa (Sychta – 1973, 279). Jako środek leczniczy zalecano cebulę i szczypiorek, którymi należało nacierać miejsca, w które owad użądlił (Grzędzicki, 1975). Autor ten podaje również, że w leczeniu reumatyzmu pomocne były użądlenia pszczół i ukąszenia mrówek.
Sychta (1972, 177) podaje, że strëchë to wytłoczone resztki wosku po przetopieniu węzy. Dalej autor ten stwierdził iż, okładami ze strzëchów leczą gardło. Wydaje się, że należy przyjąć, iż chodzi tu o zboiny, a więc pozostałość po przeróbce surowca woskowego, która po wyciskaniu była w worku czy prasie. Sychta (1972, 177) podaje również, że gorącymi strëchami okładają bolący brzuch. Maści na wrzody sporządzano z żywicy sosnowej, wosku pszczelego i smalcu wieprzowego (Biernacki i Sulestrowski, 1977).
Różewô smara – to jak podaje Sychta (1970, 362) maść kupowana z apteki lub sporządzona przez znachora, m. in. z miodu, żółtka jaj, niesolonego masła, łoju, utartego prochu strzelniczego itp. Autor ten zapisał również, że odtłoczi czyli odciski, nagniotki okładają rozparzonym siemieniem lnianym, kaszą lub plackiem z żytniej mąki i miodu (Sychta – 1969, 291). Lëpownik czyli miód lipowy zbierany w lipcu uważano na północy Kaszub za najsmaczniejszy i najkorzystniej wpływający na zdrowie (Sychta – 1968, 355). Podobną opinię ma miód wielokwiatowy. Sychta (1968, 315) zanotował mianowicie: Kwiatowi miód je nôlepszé lékarstwo. Grzędzicki (1975) podaje, że choroby gardła, kaszel i koklusz leczono herbatą z cebuli i miodem. Według tego autora przy tych samych dolegliwościach, można było również stosować herbatę z kwiatu lipowego z dodatkiem miodu.
Warto wspomnieć, że stypa pogrzebowa podczas której podaje się słodzoną kawę i kołcza zwie się słodkô kawa (Sychta – 1968, 149). Natomiast Pogrzebowi kołcz to obrzędowe pieczywo przygotowane z okazji pogrzebu w postaci bułeczki bez wcięcia w środku, przyrządzone z mąki, mleka, cukru i jajek (Sychta – 1970, 114). Wydaje się, że cukier stosuje się tu zamiast miodu, który używano dawniej. Przypuszcza się tak gdyż, kutia zawierająca miód odgrywała istotną rolę w ceremoniach pogrzebowych u Rosjan (Galton, 1971). Wydaje się, że w dawnych czasach podczas poczęstunku po pogrzebie, który zwano poczestné (Sychta – 1970, 95), raczono się miodem pitnym.
W przypadku podejrzenia, że zmarły to opii (uopi) czyli upiór, który opuszcałby mogile i błądził po ziemi w zamiarze przyprawienia innych o śmierć, kładziono mu krzyżyki z gromnicy. Umieszczano po jednym z nich pod pachami i brodą (Sychta – 1969, 331). Podobny do wymienionego upiora był wieszczi. W celu jego unieszkodliwienia należało u nóg zmarłego umieścić woskowy krzyżyk (Grzędzicki, 1975).
Pamiętano o pszczołach przed ważnymi świętami. Poświęcone w Niedziele Palmową kwitnące gałązki wierzby – palmë, zanoszono do pszczół, aby dały one dużo miodu (Sychta – 1976, 217). Podobne znaczenie miało pukanie laską w ule w wigilię Bożego Narodzenia. Pytano przy tym czy pszczoły żyją (Malicki, 1986). Zwyczaj kaszubski każe z dniem św. Jana przyozdobić koszki gałązkami klonu. To wtedy klónem stroją… koszczi ‘ule’ itp., gdyż odstrasza on złe duchy, a także …plotą z modrôków wińce i wsadzają … pszczołom na koszczi, bo winôszczi strzegą od czarowniców (Sychta – 1968, 79). Modrôk to oczywyście chaber.
Mam nadzieję, że niniejsze opracowanie zainteresuje nie tylko pszczelarzy, ale i wielu pracujących na niwie oświatowej i kulturalnej.
Ważniejsza literatura:
Ceynowa F.: Przesądy i zabobony lecznicze w powiecie puckim. Dysertacja doktorska, 1851. Rocznik Muzeum Narodowego Rolnictwa w Szreniawie, t. 13, s. 71-93 (1983) /tłumaczenie pracy doktorskiej z 1851 r. wykonane przez S. Bieszka/.
Galton D.: Survey of a thousand years of beekeeping in Russia. Bee Research Association London, 1971.
Grzędzicki B.: Ostatni Wangrzyn na Kaszubach, „Pomerania”, 1975, nr 2.
Hilferding A.: Resztki Słowian na południowym wybrzeżu Morza Bałtyckiego, Gdańsk 1989.
Jeliński M.: Pszczelarstwo na Kaszubach, Muzeum Kaszubskie w Kartuzach, Kartuzy 1987.
Jeliński M.: Kószki kaszubskie, „Pszczelarstwo”, 1991, nr 12.
Kasten A.: Bienen-Zeitung (Nördlingen), 1878, str. 226-239.
Kącki W.: Nauka o pasiekach. Powtóre drukowana, 1631.
Makowski W.: The Kashoubs of Renfew. In: The Polish People in Canada. A Visual History, Tundra Books, Montreal 1987, str. 59.
Malicki L.: Rok obrzędowy na Kaszubach, Gdańsk 1986.
Pobłocki G.: Słownik kaszubski z dodatkiem idyotyzmów chełmińskich i kociewskich, Chełmno 1887.
Praca zbiorowa pod redakcją Bornusa L.: Encyklopedia pszczelarska, Warszawa 1989.
Sychta B.: Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, t. 1 – 1967; t. 2 – 1968; t. 3 – 1969; t. 4 – 1970; t. 5 – 1972; t. 6 – 1973; t. 7 – 1976
(w cytatach np. Sychta – 1967, 221 oznacza, że danych należy szukać w tomie 1 słownika na stronie 221).
Szopiński D.: Wspomnienia z młodości, „Pomerania”, 1980, nr 11-12.
Treichel A.: „Zeitschrift des Historischen Vereins für den Regierungsbezirk Marienwerder” (Marienwerder), 1893, t. 31.