Najstarsze kaszubskie teksty biblijne. Komentarz filologiczno-historyczny

Jerzy Treder

NAJSTARSZE KASZUBSKIE TEKSTY BIBLIJNE
Komentarz historyczno-filologiczny

Rok temu głęboko przeżyliśmy w wejherowskiej Kolegiacie spotkanie z Ewangelią Dzieciństwa – w tłumaczeniu o. dra Adama Sikory z greki na kaszubski język literacki, głosowo przybliżonym – w pięknej oprawie muzycznej – przez wielką artystkę Panią Danutę Stenkę w jej domowej, gowidlińskiej kaszubszczyźnie. Byliśmy wewnętrznie poruszeni przyjmowaniem nowiny o narodzeniu Pana w mowie wyssanej przez nas z mlekiem matki, w mowie naszych pradziadów.

Dzisiejsza prezentacja ma wszakże inny charakter i wydaje się trudniejsza. Mamy dziś bowiem zgłębić treści ewangeliczne – dobrze nam znane – wyrażone językiem zbliżonym do naszego macierzystego, mianowicie bądź pisanym starokaszubskim, kształtowanym przed wiekami przez autorów anonimowych czy mało znanych, bądź w nowokaszubskim literackim sprzed półtora wieku, tworzonym przez dobrze znanego lekarza i działacza Floriana Ceynowę ze Sławoszyna.

Narodziny piśmiennictwa kaszubskiego

Nie mamy właściwie informacji, jak mowa kaszubska funkcjonowała w przeszłości w Kościele katolickim na Pomorzu Gdańskim. Od początków tutaj chrześcijaństwa Kościół posługiwał się łaciną i pomocniczo językiem polskim, ale z powodu niewielkiej znajomości polskiego wśród Pomorzan kapłani „z ludu brani” nierzadko komunikowali się z wiernymi w ich mowie domowej, kaszubskiej. Mowa kaszubska jako słowiańska do końca XV w. była bliższa – niż ma się to dzisiaj – ówczesnemu językowi polskiemu, m.in. dla dużej wciąż więzi Słowian i dzięki trwającym już 500 lat wpływom literackiej polszczyzny na kaszubski.

Podobnie miało się to początkowo w Kościele na Pomorzu Zachodnim. Tu jednak – wobec postępującej przez wieki germanizacji – język polski coraz bardziej był wypierany, m.in. z liturgii, a coraz powszechniejszy stawał się niemiecki, który dla miejscowej ludności słowiańskiej był jeszcze bardziej obcy niż polski. Niekorzystne dla Kaszubów (i Słowińców) okoliczności jeszcze się pogorszyły, gdy w dobie reformacji w nabożeństwach zapanował język niemiecki. Reformacja rozszerzała się na Pomorzu Zachodnim od poł. XVI w., choć szerzej tutejsi Kaszubi dopiero w XVII w. przeszli na protestantyzm, który coraz bardziej utożsamiał się z pruskim państwem, narzucającym innym niemiecki język i niemiecką oświatę, przesiąkniętą wrogością do Słowian.

Administracja kościelna słowiańskie Pomorze Zachodnie w XVII w. dzieliła już wedle siły żywiołu niemieckiego na 3 okręgi: zachodni – z przewagą osadnictwa niemieckiego, a więc i liturgią tylko w języku niemieckim; południowo-wschodni mieszany i nabożeństwami w niemieckim i polskim; północno-wschodni z dominującą ludnością słowiańską (Wenden, tj. Słowińcy, i Cassuben) i liturgią zrazu tylko słowiańską, tj. w języku polskim (potem słowińskim). Do ostatnich wchodziły ziemia bytowsko-lęborska i ziemia słupska, na których zamieszkali przeważnie Kaszubi. Z ducha reformacji wynikała konieczność przygotowania dla nich tekstów religijnych w ich języku rodzimym, macierzystym, kaszubskim. Wymagało to i czasu, i pracy, gdyż kaszubski nie miał wypracowanej odmiany pisanej. W jej formowaniu rola wzorca przypadła językowi polskiemu, mimo obcości jednak bliskiemu, z którym przodkowie już się w Kościele zetknęli, a część pastorów w nim jako piśmiennym się kształciła.

Przymus komunikacji duchowieństwa z wiernymi zrodził więc piśmiennictwo religijne w lokalnej, słowińskiej kaszubszczyźnie. Wtórnie to piśmiennictwo, powstałe w służbie ewangelizacji, stanowić mogło narzędzie obrony żywiołu słowiańskiego, zachowania jego tożsamości: tak przed germanizacją, jak i przed polonizacją. Ten reformacyjny siew służył zatem nobilitacji i rozwojowi kaszubszczyzny Słowińców.

O języku Perykop smołdzińskich trafnie prof. J. Zieniukowa napisała: „…mamy tu do czynienia z początkami procesu, który mógłby doprowadzić do powstania kaszubsko-słowińskiego języka literackiego. Wzięcie za podstawę podlegającego już pewnym normom (także pisanym) i mającego tradycję piśmienniczą polskiego języka literackiego i nasycenie go elementami potocznego języka Kaszubów i Słowińców dałoby z czasem nowy literacki język słowiański, gdyby proces ten nie został w zarodku zahamowany przez postępującą na Pomorzu akcję germanizacyjną.”

Prezentowane dziś teksty były niemal w tym kształcie językowym, który oddaje głos D. Stenki (pisownia ówczesna polska nie oddaje dokładnie ówczesnej wymowy), przekazywane Kaszubom na zachodnich kresach Słowiańszczyzny, w Bytowie i okolicy, w okolicach Słupska, nad jeziorami Gardno i Łebsko, w Klukach i Smołdzinie, w Główczycach i Cecenowie…

Autorstwo tekstów i główne właściwości ich języka

Język zabytków religijnych tzw. kaszubskich, zwykle tłumaczeń z niemieckiego lub adaptacji z polskiego, bywa różnie kwalifikowany. Mówi się, że jest to ówczesna polszczyzna pomorska z właściwościami kaszubskimi, zwłaszcza słownikowymi, aby ją lepiej rozumieli Kaszubi. I tak on był postrzegany przez lud. Równie jednak zasadna wydaje się opinia, że z zamysłu był to język kaszubski budowany na wzorcu polskim i dlatego mocno spolonizowany. Sami autorzy określali go jako język slawięsky, słowięski, tj. słowiński, różny jednak od słowiańskiego języka polskiego, używanego w Kościele katolickim na Pomorzu Gdańskim.

Krofej, Pontanus i inni autorzy dobrze wiedzieli, jak mówią ich wierni (w Bytowie, Gardnej, Smołdzinie itd.), gdy dla nich księgi te tworzyli. Krofej w przedmowie napisał: „abi płotim wiãcé płotrzébnich Ksãgow w té młowie wilożono i w jednoscy kôzania slowa Błożégło y piesen Synu Błożémłu dalé wiekuja Cerkiew i płospolstwło westrzod tich ludzy zbiérano byc młoglo”. Pontanus też w tytule nazwał adresata, tj. dla ludu swego zboru, zwanego tu Wenden (łac. Vandali) lub Cassuben.

Pierwsze drukowane dzieło to zbiorek przekładów pieśni z niemieckiego S. Krofeja pt. Duchowne piesnie D. Marcina Luthera ÿ ÿnßich naboznich męzow Zniemieckiego w Slawięsky ięzik wilozone Przes Szymana Krofea, sluge slowa Bozego W Bytowie (tłoczone w Gdańsku, w 1586 w drukarni Jakuba Rhodego). Jedyny zachowany w Smołdzinie egzemplarz tego dzieła odnaleziono w 1896 r. Przynajmniej część tłumaczeń Krofej dokonał samodzielnie; nadto włączył do zbiorku polskie pieśni katolickie. Pieśni ułożono wedle kalendarza kościelnego, czyli rozpoczynając od adwentu. Zawiera on też podstawowe modlitwy, np. Ojcze nasz, Credo.

Drugim drukiem był dwujęzyczny, niemiecko-kaszubski Mały Catechism niemiecko-Wándalski abo Słowięski to jestá z Niemieckiego języká w Słowięski wystáwion […] z Przydatkiem Siedm Psálmow Pokutnych krolá Dawida y […] Historiy Passiy nászego Páná Jezvsa, z przesłaniem na końcowej stronie: „Ty ksąszky Panu Bogu jednotroynemu ku chwały i Zbudowániu Koscioła jego […] w násze Pommorske […] spisał/ przełsźił y ná jáwnosc wydał Michał Pontanus abo Brückmann, slugá slowá Bożego w Smołdzynie […]” Został on odnalezio-ny razem z drukiem Krofeja. Miał wszakże 2 zmienione wydania; do ostatniego z 1828 r. nawiązał potem F. Ceynowa. Autor Michael Brüggemann (1583-1654) znany jest też jako Mostnik i Pontanus.

Również dwujęzyczne są rękopiśmienne tzw. Perykopy smołdzińskie, pochodzące z przełomu XVII i XVIII w. (autorstwa pastora J.M. Sporgiusa?). Znajdują się w nich poza lekcjami i ewangeliami w części 2. wybrane modlitwy, np. Ojcze nasz.

Język zabytków odbiegał od codziennej mowy adresatów. Nie jest on jednolity. Różnie rozkładają się w nim proporcje takich składników, jak: ówczesna polszczyzna literacka, cechy dialektu kaszubsko-słowińskiego i pewne elementy języka niemieckiego, np. mantel ‘płaszcz’, munia/ minia ‘warga’. Ukazują one świadomą pracę nad językiem, czego dowodzą: skreślenia, podkreślenia, dopiski (glosy), zwłaszcza wyrazów słowińskich za polskie, np. szczepiáli (pącáli); hetman (setnik), Głolgłota to jesta pło słowianskłu miejsce lisinie, okrãti (bôte). Inne wyrazy to np. drżonowi ‘cierniowy’, duchwac ‘ufać’, pawłoczny ‘purpurowy’, potarski ‘garncarski’, procymu ‘(na)przeciw’, prziheftowac ‘przywiesić, przybić’, rzeszic ‘wiązać’. Zabytki te utrwaliły mniej lub bardziej regularnie wymawianiowe cechy kaszubsko-słowińskie, jak: tzw. kaszubienie, tj. s z c dz za ś ź ć dź, np. miloserdzé; zwężenie ęi (np. przysyge, wikszi, wzyc); po części już zapis e (tzw. szwa) w miejsce i, np. Mareja, przestępce; mieszanie ł z l i tzw. słowińskie bylaczenie, np. wezdrzol; typ uczynk, koinc; z odmiany wyrazów m.in. formy typu ktoréwò, pierszéwò (Perykopy), kôrzi ‘karz’, spłuscy ‘spuść, zwolnij’, częste jesta ‘jest’. Niektóre cechy pozwoliły ustalić czas określonych zmian językowych.

Zaznaczyć by można, że niektóre dzisiejsze właściwości kaszubszczyzny jeszcze się nie wykształciły, jak np. zmiana k’ g’ w cz dż, czy przesunięcie labializowanych o w e (np. ) czy u w ü/i (np. ), ale por. minie obok munie ‘usta’; także przesunęcie kasz. ô w ö/ê, np. gôdôł (nie: gêdêł). Itd., a porównaj inny stan u Ceynowy. Dlatego m.in. teksty te wydają się bliższe polszczyźnie, zwłaszcza XVI-XVIII w., sprawiając zarazem dziś Kaszubie trudności w wymowie. W sferze słownictwa dawna kaszubszczyzna bliższa była staropolszczyźnie.

Dramatyczne położenie Kaszubów na Pomorzu Zachodnim

Bliższe relacje z XIX w. na temat położenia ludności kaszubskiej w tzw. Pomorsce odnieść można też do XVIII w. Rosjanin A. Hilferding pisał w 1856 r., że „…po słowiańsku mówi tam [w Bytowskiem] jedynie starsze pokolenie, a razem z nim umiera słowiańska narodowość.” Mieszczanie w Bytowie, gdzie pastorem był pochodzący z tych okolic S. Krofej, nie umieli w poł. XIX w. ani słowa po słowiańsku. W jedynym kościele, protestanckim, „noszącym nazwę kaszubskiego, niedużym, zmurszałym, na odległym przedmieściu” mszę odprawiało się „tylko raz na miesiąc, właśnie dla Kaszubów, i już tylko po niemiecku. Po polsku przestało się odprawiać około 30 lat temu.” Pewien stary Kaszuba z Grzmiącej mówił: „Wszãdze w Bëtowskem kraju stôrzi jesz są kaszubski, ale ti młodzi sã nie naùczili. Ale ten Piastoch (wskazał na wieśniaka w średnim wieku) je ùczony i żegnony [‘konfirmowany’] pò niemeckù, ale tã mòwã rózumieje. W dôwnych czasach jedna piesnia bëła spiéwónô pò pòlskù, a drugô pò niemeckù (we wsach, we szkólnicy, kej ùczili dzecy); w kòscele ksądz jedno kôzôł kôzanié pò pòlskù, drugé pò niemeckù. Bëło zakôzóné, że starszi ni mieli do dzecy mòwic pò kaszubskù, to je za szescdzesąt lat. To król zakôzôł. Terô tu czisto wëzdëchnie [‘wymrze’] ta mòva.”

Najlepiej żywioł słowiański zachował się w rybackich wsiach nad jeziorami Gardno i Łebsko, gdzie kiedyś działał M. Pontanus. Jednak od 1827 r. w słowińskiej par. Gardna i w kabackiej par. Główczyce „zaprzestano przygotowywania dzieci w języku polskim do konfirmacji i wyrugowano go w ogóle ze szkół.” Młoda Słowinka z Gardnej mówiła Hilferdin-gowi: „Ù naszich starich nawuka bëla wszëtka německô, a gôdka slowinskô. Staré jesz mają gôdkã pò slowinskù, ale pò tich starich òni ni mają pò slowinsku wëklé [‘nie są nauczeni’]. Jô mògã téż pò slowinskù gadac, ale Bòżé slowò nie rozumejã pò slowinskù, ne jem to ùczonô. Nyniô naszą starą slowinską wiarą zatąpili [‘wytępili’], wszëtki nawucziceli bëli nemecké, smë mùszeli pò nemeckù wëknąc [‘nauczyć się’]. Mój chlop nie rózumeje dicht nic pò slowinskù, a jô rodô gôdajã pò slowinskù, a ni móm nikògò, mòje dzece nie umeją nic pò slowinsku.”

Prof. Jan Papłoński z Warszawy, który w tymże 1856 r. spotkał się z Hilferdingiem w Główczycach napisał: „I protestanci, którzy jeszcze się nie zgermanizowali, nazywają język polski językiem świętym, i w domu każdego Kaszuby znajdziesz bibliją polską i kazania ks. Dąbrowskiego, a starsi między nimi mówią dotąd pacierz i hymny śpiewają w czystym polskim języku[…] Przygotowanie do Komunii odbywa się […] w Główczycach po polsku i po niemiecku. Naprzód więc przychodzą do kościoła ci, co po niemiecku nie rozumieją lub chcą iść za dawnym obyczajem[…] Przede 30-tu laty przystępowało do obrzędu w kościele główczyckim do dwóch tysięcy Kaszubów, dla których nauka czytana była po polsku, i kilkuset takich, którzy słuchali niemieckiego kazania. Dziś już jest na odwrót; w czasie nabożeństwa niemieckiego kościół był pełny, w czasie polskiego – było ledwie kilkudziesięciu Kaszubów i z tych kilkunastu przystępowało do Komunii.”

Pamięciowe opanowanie tekstów biblijnych w tym „świętym języku” musiało być dość powszechne, jak dowodzą zapisane przez Hilferdinga dwie wersje przypowieści o siewcy: od słowińskiego rybaka (z Kluk) i od „starego człowieka w ziemi bytowskiej”. Ale był to już czas: „Gdy jednak starzy zdechli [‘umarli’] a młodzi czytać po polsku nie mogli, przy budowie nowego kościoła w roku 1874 wrzucano stare, w niezrozumiałym dla żyjącego pokolenia języku, drukowane księgi religijne do podziemi kościelnych. Tam je zamurowano na zawsze. Był to istny pogrzeb obumierającej w smołdzyńskim zborze narodowości kaszubskiej.” (A. Parczewski, prawnik z Poznania, 1896) Ostatnie sto lat pojedyncze zachowane egzemplarze tych ksiag stanowiły tylko przedmiot badań naukowych.

Ceynowa jako budziciel ludu i pionier współczesnego piśmiennictwa kaszubskiego.

Działalność Kaszuby Floriana Ceynowy w poł. XIX w. nawiązuje do sytuacji u Słowińców. Kaszubi na Pomorzu Gdańskim także nie znali dostatecznie polskiego, aby można w nim było uczyć katechizmu i aby mógł on służyć obronie słowiańskości. Zainicjowane przez Ceynowę piśmiennictwo kaszubskojęzyczne miało stanowić oręż walki z germanizacją, jednocześnie jednak miało Kaszubów stawiać na równi z innymi i służyć ich postępowi cywilizacyjnemu. Wyrosły na języku polskim i polskiej kulturze Ceynowa jakby przeciwstawiał się polszczyźnie, chcąc jednak także dla jej ratowania wzmocnić słowiańskość przez rozwijanie odmiany pisanej jeszcze jednego języka słowiańskiego, tj. kaszubskiego. Wzorcem dla kaszubszczyzny jego piśmiennictwa w sposób naturalny mógł być tylko polski język literacki.

Ceynowa wiedział o piśmiennictwie Słowińców. W swych Wuvogach nad móvą kaszebską (1850) napomykał: „…lud, chteri njimo v swóji móvje xąszk drekovąnech, vszędze jednako nje godo, jeno sę verobjają dialekte podług wóbcovanjo. Religijo mo tu vjelgi vpłiv e pódtim vzględę twórzi Vejherovo njibe centrum dlo Kaszub veznanja katoleckjeho; mnjesze wódcenjo pókozeją sę pódług parafiji; wósoblevje wu Kaszebov veznanjo evanjelickjeho na Pómórzu, tak mają wónji v parafiji Szmełdzinski wókoło Gardejskieho jezora v wókręgu Słepskim grepę sobje vłoscevech verazov.” Jaki jednak los spotkał te księgi w tym języku pisane, dowiedział się, gdy z Rosjaninem Hilferdingiem odbył podróż do braci Kaszubów na zachodzie (1856).

Na Pomorzu Gdańskim Kaszubi ciągle przeważali, nawet w czasach zaboru pruskiego, gdy jednak musieli się już uczyć niemieckiego w szkole pruskiej i już wymagano go w urzędach i w wojsku. Żywioł słowiański podtrzymywany był przez kościół katolicki z polskim kazaniem i nauką katechezy, sprzyjającą jednak polonizacji.

Pierwsze wystąpienie Ceynowy (1843 r.) zbiegło się z próbą zastąpienia języka polskiego niemieckim w Kościele przez sejm regencji królewieckiej. Uzasadnienie wniosku brzmiało tak: „Ponieważ w powiecie kartuskim, kościerskim, wejherowskim i części chojnickiego ję-zyk używany przez lud nie jest językiem polskim tylko kaszubskim, a ponieważ język kaszubski nie jest językiem używanym w piśmie i dlatego pozbawiony jest wszelkich podstaw do dalszego rozwoju, to prosimy, aby władza państwowa użyła do zniszczenia takowego wszystkich zależnych od niej środków.” Zdecydowany sprzeciw duchowieństwa katolickiego i innych środowisk (np. pastora K.C. Mrongowiusza) spowodował złagodzenie stanowiska i wydanie rozporządzenie zezwalającego na nauczanie słowa Bożego w powiatach kaszubskich w „języku ojczystym” (tzw. Muttersprache), faktycznie w języku polskim. W szkole podstawowej motywowano jego obecność tylko jako… podstawa do nauki języka niemieckiego!

Niedługo potem, bo w 1850 r. ukazała się w Gdańsku jego Xążeczka dlo Kaszebov (1850), zawierająca m.in. Ojcze nasz po kaszubsku, które jest krótsze – bez wersu: Bó Twóje je krolestwo e moc e ćesc e chvała na vjekj vjekov – od wersji kaszubskiej Ceynowy z 1861 r., adresowanej właśnie do ginących braci Kaszubów w Pomorsce, zawartej w broszurce pt. Pjnc głovnech wóddzałów Evangjelickjeho Katechizmu z Njemjeckjeho na Kaśebsko-Słovjenskj jęzek przełożeł Wójkasin ze Sławóśena; to pokłosie jego przeżyć z podróży w 1856 r. do protestanckich Kaszubów i zarazem nawiązanie do Małego Katechizmu… Pontanusa.

Po upływie 150 lat, na obecnej nowej fali funkcjonowania języka kaszubskiego w Kościele katolickim na Pomorzu Gdańskim, po Soborze Watykańskim II (1962-1965), za pontyfikatu papieża Jana Pawła II, który nawołuje Kaszubów do strzeżenia swej tożsamości i trzy-mania z Bogiem, w jerozolimskim kościółku Pater noster wmurowano tablicę z kaszubskim Òjcze nasz, którą w 2000 r. poświęcił abp Tadeusz Gocłowski. Wersja to niezbyt odległa od tej Ceynowy, ujawniająca również wpływ polszczyzny.

Овај унос је објављен под Језик / Język / Jãzëk / Sprache / Language. Забележите сталну везу.