<
Jerzy Treder
Z historii badań Kaszubszczyzny
Pierwociny i etapy badań mowy Słowińców i Kabatków
Kilka ogólnych uwag o języku mieszkańców Pomeranii znajdujemy w kronice T.
Kantzowa (ok. 1536)[1], który tę ludność
nazwał wendyjską lub Wendami, a wśród niej wydzielił
Kaszubów, wyróżniających się językiem i miejscem zamieszkania. Z końca
XVI w. pochodzą pierwsze pośrednie, ale konkretniejsze wiadomości o ich języku,
mianowicie z odkrytych (Tetzner 1896) tłumaczeń bytowskiego pastora S. Krofeja,
Słowińca (?) rodem z Dąbia: Duchowne piesnie D. Marcina Luthera y
ynßich naboznich męzow. Zniemieckiego w Slawięsky ięzik wilozone
(1586). Wcześniej, w XVIII w. znano tłumaczenie (redakcję?) smołdzińskiego
pastora M. Mostnika, rodem ze Słupska: Mały Catechism D. Marciná
Lutherá Niemiecko-Wándalski ábo Slowięski to jestá z Niemieckiego języka w
Slowieski wystáwion… (1643). Zabytek ten znany był m.in. Mrongowiuszowi i
Ceynowie[2], a wyzyskiwali go później G.
Pobłocki (1887), J. Łęgowski (1902) i L. Biskupski (1891). Z tytułów wynika, że
Krofey i Mostnik nawet nazwali język swoich przekładów, pośrednio język
adresatów tych tekstów religijnych, tj. swoich wiernych – jako slawięsky,
słowięski; tak bowiem określali mowę Kaszubów w zniemczonej Pomorsce. Do
nich później nawiązywać będą pastorzy Haken czy Wustrack.
Dużo danych dostarcza analiza innych zabytków tzw. kaszubskich, jak np.
Perykopy smołdzińskie, Śpiewnik starokaszubski, Przysięgi słowińskie z
Wierzchocina itd. Zostały one dość dobrze zbadane i opisane, zwłaszcza w
ostatnich dziesięcioleciach, m.in. przez H. Popowską-Taborską[3]. Zakładam, że zamiarem autorów teksty te miały być
napisane po słowińsku, podzielając też pogląd J. Zieniukowej: „Język
Śpiewnika starokaszubskiego, a szczególnie język Perykop
smołdzińskich, nasuwa przypuszczenie, że mamy tu do czynienia z początkami
procesu, który mógłby doprowadzić do powstania kaszubsko-słowińskiego języka
literackiego.”[4]
Szwajcar J. Bernoulli zostawił opis podróży z lat 1777-1778 po Prusach, Rosji
i Polsce, m.in. z wsi Szczepkowice[5],
opisując też stosunki językowe: „Mały ten naród ma swój własny język, w którym
również wygłasza się kazania i drukuje książki do nabożeństwa. W drugim
rozdziale nie drukowanej, a wspomnianej już przeze mnie kroniki Heilera znajduje
się jakaś życzliwa wzmianka o tym języku, który jest najprawdopodobniej zepsutym
dialektem słowiańskim. Kaszubi dobrze rozumieją Polaków; ci zaś muszą sobie
zadać nieco trudu, żeby zrozumieć język kaszubski. Kucharz hrabiego, pochodzący
z Łużyc, gdzie mówi się powszechnie po łużycku, prawie zupełnie dobrze rozumiał
Kaszubów. Dla niemieckiej szlachty, posiadającej dobra na Kaszubach, wielka
różnica między tym językiem a niemieckim jest bardzo przykra. Robią też
wszystko, żeby tu zaprowadzić język niemiecki, a wytępić kaszubski, ale bez
większego powodzenia.”[6] Wspomniana
książka to zapewne drugie wydanie Małego Catechismu Mostnika (1758).
Ta relacja zwróciła uwagę, zapewne m.in. z powodu uwagi o rozumiejącym
Kaszubów kucharzu z Łużyc, niemieckiego sorabisty K.G. von Antona, współtwórcy
slawistyki, który gromadził publikacje dotyczące Kaszubów i zebrał nieco leksyki
słowińskiej, m.in. etnonim Słowienci, wskazując przy tym na pośrednictwo
pastora Ch.W. Hakena ze Słupska, który ma Sławienci[7]. Materiały te częściowo zostały ogłoszone w jego książce
o Słowianach (1783, 1789)[8], w której
wiedzę o nich czerpie przeważnie ze słownictwa, zgromadzonego niemal z
wszystkich języków słowiańskich, zwłaszcza zachodnich, m.in. połabskiego i
kaszubskiego.
Impulsem zainteresowań obu stały się zapewne prace nad petersburskimi
Słownikami porównawczymi (1787)[9].
Anton wywarł wpływ na P. Szafarzyka (1795-1861), innego prekursora slawistyki,
który również uwzględnił wiadomości o kaszubszczyźnie, m.in. etnonim
Slowiencen (1826)[10]; w 1856 r.
A. Hilferding napisał mu o Ceynowie, który z kolei wiedział – od czasu studiów
we Wrocławiu czy korespondencji z Rosjaninem I.I. Srezniewskim? – o badaniach
von Antona.
Bezpośrednich i dość konkretnych informacji o Kaszubach na Pomorzu Zachodnim
i ich mowie dostarcza wspomniany słupski prepozyt Ch.W. Haken, autor planu (ok.
1780 r.) prusyfikacji tamtejszych Kaszubów, określanych przezeń m.in. etnonimami
Istkowie (od partykuły: istka) i Kabatkowie (od
kabat – nazwa części ubioru)[11].
Zaginął spisany przezeń słowniczek kaszubski, ale znamy go częściowo z
materiałów von Antona. Kontynuatorem Hakena był Ch.F. Wustrack, który powtórzył
jego informacje o podziałach językowych Kaszubów. Działalności tych pastorów nie
można odrywać od przeszłości, a więc i od znanego im zapewne piśmiennictwa, np.
Krofeya i Mostnika. Chcąc ich świadectwu zaprzeczyć, musieli do nich nawiązać.
Tłumaczy to m.in. bezpośrednią kontynuację nazwy Słowińcy, którą znać
mogli nadto z żywej mowy swoich wiernych.
Historia badań języka Kaszubów nie jest zatem długa, sięgając końca XVIII w.
i łącząc się z narodzinami slawistyki, której „ojcem” jest J. Dobrovský (1753-
1829), wiedzący już w 1790 r. nieco o kaszubszczyźnie[12]; notabene, był on nauczycielem J. Müllera, później w
latach 1819-1829 dyrektora gimnazjum w Chojnicach, kiedy uczył w nim np. A.
Brylowski. W taki to sposób szybko rozchodzić się mogły wiadomości m.in. o
Kaszubach wśród samych Kaszubów.
Za pierwszego badacza Kaszubów uważany był do niedawna G.L. Lorek (1760-1845)
z Pasymia na Mazurach, pastor w Cecenowie (1806-1837). Jest on autorem
drukowanej charakterystyki Kabatków, inaczej Kaszubów nadłebskich (1821)
[13] i rękopiśmiennego kaszubsko-niemiecko-
polskiego słowniczka (1835, 1836), przekładów czytanek z niemieckiego na
kaszubski i kazań kaszubskich[14]. Znane
jest jego stwierdzenie, że Kaszuba „nie posiada oryginalnych przysłów ani
pieśni. Dlatego też nigdy nie śpiewa”. Lorka krytycznie ocenił Mrongowiusz i
Hilferding, a bezpodstawność cytowanego stwierdzenia usiłował dowieść Ceynowy
zbiorami przysłów (1852, 1866) i zbiory pieśni „światowych” (1868, 1878).
Pochodzący z Mazur kaznodzieja gdański (od 1797 r.) K.C. Mrongowiusz (1764-
1855) część materiałów kaszubskich miał również od pastorów (np. Lorka), ale
poza tym zbierał je osobiście podczas podróży do Kabatków w Cecenowie (1826).
Ujął je w rękopiśmiennym słowniczku bądź włączał do swoich drukowanych
słowników, w których cytuje też wydanie Małego katechizmu Mostnika z 1758
r. Rękopiśmienny słowniczek Mrongowiusza oceniał (1827) A. Brylowski, nauczyciel
chojnickiego gimnazjum, m.in. w formie słowniczka (o czterech kolumnach), w
którym za komentarz do wyrazów Mrongowiusza służą informacje (odpowiedniki lub
ich brak) od uczniów z różnych stron Kaszub: Sławoszyna pod Puckiem, Cięgardła
pod Starą Kiszewą i Żukowa pod Gdańskiem[15].
Badający Kaszuby na zlecenie akademii w Petersburgu rosyjski slawista P.I.
Prejs większość wiadomości przejął z literatury i od Mrongowiusza, którego
wspomniany rękopiśmienny słowniczek – jak się okazało po odnalezieniu niedawno
oryginałów[16] – z pewnymi uproszczeniami
i zmianami opublikował w 1840 r.[17]
Całkowitego zapożyczania się u Mrongowiusza dowodzić może odwoływanie się w
zakończeniu do „szczątków Słowian nadbałtyckich” i sformułowanie: „[Mrongowiusz]
uważa Kaszubów jako szczątki Wendów, przyjmując wyrażenie w tém znaczeniu, jakie
do tego szczepu w północnych Niemczech przywiązują. Ci zaś, którzy bezwarunkowo
Kaszubów do plemienia polskiego odnoszą, w ogóle tylko rzecz uważają i w tym
stosunku mają słuszność bez wątpienia”. Ramułt cytuje potem z Prejsa: „Dyalekt
kaszubski, tak jak dyalekt Słowian nadbałtyckich [tj. Połabian – od S.R.] należy
bezsprzecznie do języka polskiego. Ale różnice [poprzód przez autora
naprowadzone – S.R.] każą się domyślać, że plemiona Lachów z trudnością
rozumiały Słowian nadbałtyckich. Dziś nawet Kaszubi źle rozumieją Polaków”, a ze
słownika Mrongowiusza (1823): „Die Kaschubische altpommersche Sprache, eine
Schwester der Wendischen”, tj. mowa staropomorska, siostra języka wendyjskiego,
czyli połabskiego[18].
A. Hilferding (1831-1872) osobiście w terenie zebrał bogate materiały i
istotnie „wybił ku nim [Słowińcom – J.T.] pierwsze okno od strony
Słowiańszczyzny” (S. Ramułt), gdyż jego książka Ostatki slavjan na južnom
berjegu Baltijskogo morja (1862)[19],
pokłosie miesięcznego pobytu na Kaszubach w 1856 r., stanowi podstawowe
kompendium wiedzy o Słowińcach, nie podważone przez następnych badaczy, jak np.
A. Parczewski, J. Mikkola, F. Lorentz i pośrednio M. Rudnicki. O. Kolberg pisał
o niej: „kamień probierczy do krytycznego ocenienia rozpraw, jakie by
kiedykolwiek i przez kogokolwiek w przyszłości nadesłanymi być miały w tym
przedmiocie do Akademii [Umiejętności – J.T.], oszczędzi tejże publikacji prac
takich, które by przedstawiały rzeczy mniej dokładnie opisane lub też nie były
na wysokości stanowiska naukowego, jakie zajmował śp. Hilferding”
[20].
Hilferding w opisie i pogrupowaniu tekstów, częściowo też w słowniczku (ok.
1800 wyrazów, w tym ponad 800 z własnej eksploracji terenowej i tekstów, inne –
wyróżnione kwalifikatorami – z Prejsa i Ceynowy z 1850 i 1861 r.) podzielił
kaszubszczyznę na: I Narzecze pomerańskich Słowińców i Kaszubów (Pomorze Zach.):
1. narzecze Słowińców, np. Wielka Gardna, Kluki; 2. narzecze Kabatków, np. Rowy;
II Narzecze pomerańskich Kaszubów (Pomorze Zach.): 1. wokół Jez. Łebskiego, np.
Izbica i Łeba, 2. w pn.-wsch. Pomeranii za Jez. Łebskim, np. Charbrowo, Sarbsk,
Osieki, 3. w powiecie bytowskim, np. Bytów, Grzmiąca; III Narzecze Kaszubów w
Prusach Zachodnich. Podział ten przejął potem Lorentz, dostosowując go do zmian,
jakie od tamtego czasu zaszły. O trafności obserwacji Hilferdinga świadczy wiele
konkretnych sformułowań, jak np., że w par. osieckiej nad Bałtykiem „żyje
jeszcze język kaszubski we wsiach Osieki, Starbienino, Słuchowo, Wierzchucino,
Białogóra i Piaśnica”.
Bliżej opisuje, analizuje i dokumentuje zagrożoną w swym bycie kaszubszczyznę
Słowińców i Kaszubów bytowskich, mniej już Kabatków, a jeszcze mniej dobrze
trzymająca się kaszubszczyznę Pomorza Gdańskiego. Świadomość takiego
postępowania wynika z cytatu: „O stosunkach między narodowością słowiańską i
niemiecką na właściwych Kaszubach […] nie będę się rozwodził. Czytelnik już
wie, że położenie żywiołu słowiańskiego w tej okolicy jest inne niż w
Pomeranii”.
Na podstawie materiałów tej książki powstały potem rozprawy, np. P. Stremlera
Fonetika kašebskago jazyka (Woroneż 1874) i J. Hanusza O samogłoskach
nosowych w narzeczu Słowińców pomorskich, Kabatków i Kaszubów (1880).
Recenzując w 1875 r. pierwszą L. Malinowski, profesor Akademii Krakowskiej,
uczeń A. Schleichera (twórcy klasyfikacji języków słowiańskich) i slawisty I.I.
Sriezniewskiego, znajomego Ceynowy z korespondencji, napisał: „…mowa Kaszubów
jest jedyném, dziś jeszcze żyjącém, z wielu narzeczy bałtyckich, czyli
pomorskich, stanowiących przejściowe ogniwa od narzeczy polskich do połabskich.
A jakkolwiek, wskutek położenia geograficznego i wpływów historycznych (Kościół,
szkoła, literatura itd.), język kaszubski więcéj od innych narzeczy połabskich
zbliża się do polskiego, to zawsze bardzo wiele znamion […] zapewnia mu
charakter zachodniolechicki.”[21]
Nie jest zatem do końca słuszne zdanie Lorentza: „[dla pisowni – J.T.] jest
niemożliwe zupełnie zdobyć jakąśkolwiek znajomość tych dialektów z tekstów
Hilferdinga”, powtarzające Ramułta: „Podobnie jednak, jak zbiór podań i pieśni,
tak również i słownik jego grzeszy brakiem dokładności i precyzyi w oddaniu
dźwięków mowy pomorskiej”. Praca ta miała decydujący wpływ na koncepcję teorii
języków lechickich Schleichera (1871), Rosjanin pisał w niej bowiem: „język
polski i język nadbałtyckich Słowian stanowiły jedną wspólną gałąź mowy
słowiańskiej, gałąź, którą można nazwać lechicką, a która rozdzieliła się na dwa
narzecza, polskie i nadbałtyckie […] Język Kaszubów i pomerańskich Słowińców
to ostatnia żyjąca resztka narzecza nadbałtyckiego […] Dlatego też panujące
wśród oświeconej części miejscowej ludności przekonanie, że narzecze kaszubskie
jest jedynie zniekształconym językiem polskim, jest całkowicie błędne…”
[22]
Praca Hilferdinga mogła już zadowalać. Musiał skądś mieć informacje – może
drogą pośrednią od von Antona czy Szafarzyka? – o Słowińcach i dlatego tak
uparcie dążył na sam zachodni kraniec Słowiańszczyzny. O etnonimie tej lokalnej
grupy ludności kaszubskiej nie będziemy tu rozprawiać[23], podkreślając jednak, że za nieuzasadnione uważamy
niewiązanie jej z Krofeja Slawięsky ięzik i Pontanusa Slowięski
[24], jak i kwestionowanie dziś w ogóle jej
istnienia[25], czyli jednoczesne
bezpodstawne przyznanie racji wyraźnie nacjonalistycznemu stanowisku takich
niemieckich badaczy k. XIX i początku XX w., jak np. O. Knoop, autora
stwierdzenia: „Nazwa Słowińcy to pansłowiański szwindel” (1925),
oczywiście w nawiązaniu do panslawisty Hilferdinga[26]. Nie potwierdzają tego również publikacje F.
Tetznera[27], zawierające poza tym wiele
ważnych informacji, ale znacznie mniej nowego materiału językowego.
Wyniki pracy Hilferdinga niejako weryfikował już w czasie swych podróży z
1880 i 1885 r. A. Parczewski[28],
zwłaszcza w zakresie postępów germanizacji, dodając nowe i wartościowe materiały
językowe, o których niżej. Pochodzący z terenów słowińskich wymieniony Knoop
uczył w Wągrowcu z J. Łęgowskim (Dra Nadmorskim), który znając też prace
Hilferdinga, Parczewskiego i Mikkoli, latem 1898 r. odbył kilkunastodniową
wycieczkę po ziemiach Słowińców, publikując potem swoje terenowe materiały z
pozyskanymi z zabytków w Smołdzinie[29].
Sprawdził w terenie zasięg mowy zwanej wtedy przez lud slovinską šprouką
lub slovinstjim godąnim, a zatem późniejszych poglądów negatywnych Knoopa
nie podzielał.
Od czasu Hilferdinga głębsze stały się prace F. Ceynowy[30], np. słowniczek (1861) czy gramatyka (1879), odnoszące
się jednak do tzw. Kaszubów właściwych na Pomorzu Gdańskim, zwłaszcza jego
okolic rodzinnych, tj. Puckiego. Nie badał zachodniopomorskich Kaszubów m.in. z
powodu doceniania pracy Hilferdinga, której ogólna wymowa musiała mu odpowiadać,
jednak poza samym poglądem na kaszubszczyznę, którą Hilferding określił jako
„mającą najwięcej podobieństwa do języka polskiego”, gdy Ceynowa już wcześniej
(1850) uważał ją za osobny język słowiański i „uznał za stosowne i potrzebne
pisać po kaszubsku, a w dodatku wystąpił od razu z programem odrębności
narodowej Kaszubów” (Ramułt). Znając zdania slawistów o „przejściowości”
kaszubszczyzny, „wydobył” ją z niej i wyraźniej określił decyzją stworzenia jej
odmiany literackiej, a więc m.in. alfabetu i pisowni[31].
Wyniki Rosjanina zaciekawiły też Fina J.J. Mikkolę (1866-1946), który
przebywał w 1896 r. miesiąc w Klukach i W. Gardnie, a potem dłużej także w
okolicy Pucka i Jastarni. Materiały i wyniki swych obserwacji przedstawił w
pracach K izučeniju kašubskix govorov. Neskolko zametok po kašubskim
govoram v severo-vostočnoj Pomeranii (Petersburg 1897) i Betonung und
Quantität in den westslavischen Sprachen (Helsingfors 1899), zwracając uwagę
na kwestie prozodyczne, m.in. intonację. Korzystał z niej potem T. Lehr-
Spławiński[32].
Dwie podróże do Słowińców i Kaszubów w okolicach Lęborka i Bytowa odbył
(1880, 1885) poznański prawnik i etnograf A. Parczewski. Ich wyniki zawiera
praca Szczątki kaszubskie w prowincji pomorskiej (1896), m.in. najpierw
omówienie książki Hilferdinga, potem własne dane etnograficzne, statystyczne i
językowe oraz zbiorek tekstów (większość w języku polskim z dialektyzmami) i
wyrazów (zapis mało precyzyjny). Najwięcej danych językowych pochodzi z W.
Gardny, Smołdzina, Cecenowa, Główczyc, Izbicy, Żarnowskiej, Łeby, Sarbska. H.
Popowska-Taborska ostatnio pisała o jego słowniczku, podnosząc autentyzm
zebranej przezeń leksyki[33].
S. Ramułta zainteresowania Kaszubami wynikły z fascynacji osobą i poglądami
F. Ceynowy, od którego przejął ideę o językowej i etnicznej odrębności
kaszubszczyzny i Kaszubów, rozwijając ją teoretycznie i praktycznie, np. nową
jednolitą pisownią. Otrzymał w tym zachętę ze strony L. Malinowskiego i J.
Baudouina de Courtenay, wybitnych lingwistów, recenzentów konkursowych jego
słownika, którzy znali dobrze problemy slawistyki i powtarzali – pierwszy w 1875
r., drugi w 1884 r. – pogląd Schleichera o przejściowości kaszubszczyzny między
dialektami polskimi i połabskimi, a zatem nie jest „narzeczem języka
polskiego”[34].
Ramułt badał kaszubszczyznę m.in. w terenie, ale nie wiadomo, czy był wśród
Słowińców. We wstępie do Słownika języka pomorskiego, czyli kaszubskiego
(1893) pisał: „do pierwszej grupy [tj. północnej – J.T.] zaliczam mowę
Słowieńców i Kabatków w powiecie słupskim, gwarę Kaszubów połebskich w północno-
wschodniej części powiatu lęborskiego, gwarę żarnowską w północno-wschodniej
części powiatu lęborskiego i północno-zachodniej puckiego, narzecze Bylaków na
«kępach» swarzewskiej, puckiej i oksywskiej, wreszcie gwarę Rybaków na półwyspie
Helskim”, a także: „Wymowa dźwięku ł dzieli Kaszubów północnych na dwie
grupy. Słowieńcy i Bylacy – mimo iż bezpośrednio nie stykają się ze sobą – mają
l twarde, reszta Kaszubów w tych stronach wymawia ł czysto, jak
Rosjanie, Rusini i Litwini…”
W tymże wstępie Ramułt uzasadnił swój pogląd, zawarty m.in. w tytule, że 1.
„Mowa Kaszubów i Słowieńców nie jest bynajmniej narzeczem polskiem, ale odrębnym
językiem słowiańskim”, 2. „Mowa Kaszubów i Słowieńców tudzież mowa Połabian są
narzeczami jednego i tego samego języka” […], 5. „Familia języków
zachodniosłowiańskich dzieli się na cztery grupy: a) czesko-słowacką (morawską),
b) serbską (łużycko-serbską), c) polską, d) pomorską”; 6. „Język pomorski
zajmuje stanowisko pośrednie między językiem polskim a grupą narzeczy
serbskich”. Zakwestionował tak świeżo sformułowany, m.in. przede wszystkim na
podstawie badań Hilferdinga, podział języków zachodniosłowiańskich Schleichera.
Przyznać trzeba, iż ta logiczna konstrukcja umiejętnie uwzględnia i pointuje
akcentowany od Mrongowiusza fakt odrębności kaszubszczyzny, którą praktycznie
wyzyskał Ceynowa, stojący u źródeł klasyfikacji Ramułta. Wyrazistych właściwości
kaszubskich jest tyle, że można nimi uzasadnić ściślejsze związki Kaszub z
Połabianami niż z dialektami lądowej Polski, widząc je zatem w jednej grupie
(pomorskiej) jako pośredniej między dialektami Polski kontynentalnej a
łużyckimi; w ten sposób kaszubszczyzna byłaby „siostrą” języków serbskich
[35]. Jednak za ugrupowaniem Schleichera, w
którym to kaszubszczyzna jest przejściowa między dialektami polskimi a
połabskimi, wydają się przemawiać argumenty Baudouina o tym, że kaszubszczyznę z
dialektami polskimi łączy więcej wspólnych procesów, jak np. przegłosy
(szczególnie tzw. polski), wzdłużenie zastępcze, afrykatyzacja ť,
ď , rozwój ŕ w ř, zróżnicowanie kontynuantów dawnych
samogłosek długich i krótkich itd. Dlatego nie zaakceptował wywodów Ramułta.
Słownik ten wywołał burzliwą polemikę i nową falę badań, w której
wypowiedzieli się wybitni uczeni polscy i obcy, m.in. de Courtenay, A. Kryński,
A. Brückner, M. Rudnicki[36]. W dyskusji
wziął też udział F.W. Lorentz (1870-1937) z Meklemburgii, uczeń K. Brugmanna i
A. Leskiena i m.in. z jego inspiracji zaczął gruntowne badania od słowińszczyzny
(1897), dla której opracował gramatykę (1903), liczne teksty (1905) i wielki
słownik (1908, 1912), uznając ją zrazu – zapewne nie bez wpływu Tetznera i
zabytków kaszubskich – jako odrębną od kaszubszczyzny[37]. Najpierw jakby weryfikował materiały Hilferdinga, bo
„jest niemożliwe zupełnie zdobyć jakąśkolwiek znajomość tych dialektów z tekstów
Hilferdinga” czy „nic pewnego nie można wydobyć dla znajomości tych dialektów z
wiadomości podanych przezeń”. Przypomnijmy – za Nitschem – co napisał w swej
Slovinzische Grammatik o kontakcie z tą mową: „Kiedym przed 6 laty po raz
pierwszy poznał Słowińców, zdumiałem się do najwyższego stopnia, że ich mowa, z
całej zachodniej Słowiańszczyzny bez wątpienia najstarożytniejsza, mogła była
zupełnie wymrzeć nie doczekawszy się szczegółowego opracowania”. O tych
badaniach J. Baudouin de Courtenay napisał już w 1904 r.: „przedmiot traktowany
ze zbyt wielką badawczą miłością wyrasta pod mikroskopem drobiazgowych
poszukiwań ponad właściwą miarę i w porównaniu z innymi ulega przecenieniu.”
[38]
Potem badał Kaszuby, kompleksowo nigdy nie badane, zapisując wiele tekstów,
reprezentujących nie tylko wsie, ale też liczne przysiółki. Podzielił je na 21
grup dialektalnych z 75 gwarami, ukazanych na „Mapie dialektów pomorskich” (stan
ok. 1910 r.). Tworzył po 1933 r. pośmiertnie wydany słownik (1958, A-P),
uwzględniający także leksykę piśmiennictwa kaszubskiego, ale sygnalizowaną
kwalifikatorami, przy czym wyciągnął częściowo wnioski z krytyki Nitscha w
odniesieniu do słownika słowińskiego, zwłaszcza co do roli fonetyki w
słowniku.
Badał też – jak Ramułt (w rękopisie), idący tropem planów Mrongowiusza –
słowiańskie nazewnictwo średniowieczne na Pomorzu Zachodnim, do czego por.
pośmiertnie wydane Slavische Namen Hinterpommerns (1964). Zajmował się
również innymi zabytkami piśmiennictwa, jak Krofeya i Pontanusa czy przysięgami
z Wierzchocina. Obserwował germanizację i zanikanie słowińszczyzny,
dwujęzyczność Kaszubów północnych, ale widział też ich przywiązanie do tradycji,
a więc i mowy przodków.
Po 1918 r. napisał gramatykę (Poznań 1927-1937), w której przeciwstawił
„pomorszczyznę północną, różniącą się od południowej zachowaniem stałych różnic
iloczasowych przy samogłoskach”, dzieląc ją na: A. wymierającą słowińszczyznę
wschodnią (par. smołdzińska i Stojęcina) i zachodnią (par. gardzieńska), B.
wymierającą lub zagrożoną kaszubszczyznę północną, tu zaś: 1. zachodnia, z
gwarami: główczycka, cecenowska, charbrowsko-łebska, osiecka, gniewińsko-
salińska, tyłowska, górska, luzińsko-wejherowska, szemudzka, trzy ostatnie
ulegają wpływom sąsiednich; 2. wschodnia, z gwarami: a) bylackie: jastarnicka,
kuźnicka, chałupska, swarzewsko-strzelińska, starzyńsko-mechowska, oksywska; b)
niebylackie: żarnowska, pucka, redzka, wielkokacka; c) gwary mieszane: rumska,
chylońska, witomińska; C. kaszubszczyzna wschodnia – szereg bezbarwnych
dialektów nowszego pochodzenia: lesacka, kieleńska, warzewsko-kłosowska,
chwaszczyńska, małokacka, sopocka; D. gwary północno-pomorskie w par.
strzepskiej: tępska i głodowska; gwary pod C. i D. nie należą już do nadmorskich
w naszym ujęciu.
Teoria Lorentza o samodzielnym języku kaszubskim, a jakiś czas i słowińskim,
bierze początek w akceptacji stanowiska i działalności Ceynowy, teoretycznie
wzmacnianego już przez Ramułta. Pogląd o samodzielnym języku słowińskim i jego
gruntowne zbadanie najpierw też wskazywać może na prekursora Ceynowę, który
przecież o słowińszczyźnie niewiele wiedział, a zatem w tym najpilniej należało
go uzupełnić. Lorentz wreszcie używał jego terminu kaszëbskosłowińskô
mowa. O statusie kaszubszczyzny ostatecznie stwierdził: „Zgodziłem się z
Ramułtem, ale w międzyczasie doszedłem do przekonania, że tak nie jest, nie
zbliżyłem się jednak do wniosków ostatecznych”[39]. Stało się tak pod wpływem polemicznych wystąpień
Baudouina de Courtenay i potem Nitscha[40], którzy stanęli – jak wcześniej Malinowski – na
stanowisku przejściowości kaszubszczyzny między zachodnim (jęz. połabski) i
wschodnim (dialekty kontynentalnej Polski) biegunem lechickim. Starymi cechami
może i bardziej nawiązują do Połabia, ale nowszymi cechami z systemowych
procesów bliższe są polskim, iż można je nazwać: plus polonais que le
polonais měme.
M. Rudnicki w obszernych i wartościowych Przyczynkach do gramatyki i
słownika narzecza słowińskiego (1913)[41] uzupełnia Lorentza, poszerza teksty i potwierdza
autentyczność jego ujęcia, weryfikując je gdzieniegdzie, gdy na przykład ten
podchodzi do spraw zbyt fonetycznie zamiast fonologicznie, jak np. iloczas
samogłosek czy artykulacja nosówek. Napisał, że wiele względów „przemawiało za
tem, aby dyalekt słowiński poddać obserwacyi ponownej i stwierdzić, czy
wątpliwości podniesione przez prof. Nitscha […] mają uzasadnienie, czy też
nie.” Wspomina Mikkolę, o Hilferdingu milczy, ale weryfikując Lorentza pośrednio
odnosi się również do niego.
Po 1945 r. żyło jeszcze ok. 2 tys. Słowinców. Ich losem, zabytkami i językiem
interesował się L. Zabrocki (1907-1971) z Czerska, związany z Poznaniem
[42]. Po nim najwięcej resztek słowińskiej
mowy wśród zgermanizowanych Słowińców nad jez. Gardno, w Klukach i wsi Żarnowska
opublikował Z. Sobierajski z Poznania[43], który po latach przygotowań wydaje Słownik gwary
tzw. Słowińców kaszubskich, gromadzący słowińskie materiały językowe
z wszystkich źródeł dawnych[44] i
najnowszych, a więc poza własnymi także L. Moszyńskiego[45] czy E. Jurkowskiego i E. Kamińskiej-Rzetelskiej
[46].
Słowińskie materiały obecne są w pracach wszystkich slawistów piszących o
Kaszubach czy odwołujących się do kaszubszczyzny. Uwzględnia je szeroko m.in. H.
Popowska-Taborska w monografii Centralne zagadnienie wokalizmu
kaszubskiego[47], znana przede
wszystkim jako badaczka geografii wyrazów i ich zasięgów słowiańskich, znawczyni
zabytków piśmiennictwa pomorskiego i tzw. kaszubskiego, np. tzw. dutki brzeskie
z 1402 r., tłumaczenia Krofeya i Pontanusa czy przysiąg słowińskich z
Wierzchocina, a także dziejów leksykografii kaszubskiej (od k. XVIII w.). Jest
inicjatorką i współautorką (z W. Borysiem) bezprecedensowego dzieła Słownik
etymologiczny kaszubszczyzny[48],
zaplanowanego na 5 tomów, mającego charakter dyferencyjny wobec polszczyzny
(literackiej) i wyzyskującego wszystkie znane zbiory wyrazowe, historyczne
(m.in. słowińskie) i współczesne, zwłaszcza AJK i wielki Słownik
Sychty.
W AJK[49] nie zaznacza się
słowińszczyzny wprost na mapach, ale w obszernych i rzetelnych komentarzach do
wszystkich map przytaczane są informacje z wszelkich źródeł, a zatem również
słowińskich. Zauważyć warto, iż w konsekwencji wykorzystania przez Lorentza
źródeł poprzedników, w tym Ramułta, ten zaś z kolei szeroko wyzyskał
Biskupskiego, który we wstępie oznajmia, że zestawił wyrazy kaszubskie ze
słowników i prac Ceynowy, Hilferdinga, Pobłockiego, Derdowskiego i własnych
[50], w AJK mogą jako słowińskie pojawiać
się wyrazy z dawnego podstawowego dzieła, tj. Hilferdinga. Nie dziw też, że
dzieło to potwierdziło stanowisko nauki polskiej o przejściowym – między
zachodnią i wschodnią Lechią – charakterze kaszubszczyzny, o czym wiadomo już
było od Hilferdinga, który pisał: „Narzecze, którym się posługują te ostatnie
resztki Słowian nadbałtyckich, ma najwięcej podobieństwa do języka polskiego.
Znajdujemy też pewne ślady narzecza ludności słowiańskiej, zamieszkującej
niegdyś brzegi Elby i zachodniej części Pomorza Bałtyckiego, w różnych zabytkach
piśmiennictwa. Ślady te wskazują, że język dawnych słowiańskich mieszkańców
Meklenburgii, Brandenburgii i Lüneburgskiego Wendlandu bliski był
językowi polskiemu, ale miał także swoje charakterystyczne cechy. Owo świadectwo
cech językowych, wsparte różnymi faktami historycznymi, nasuwa myśl, że język
polski i język nadbałtyckich Słowian stanowiły jedną wspólną gałąź mowy
słowiańskiej, gałąź, którą można nazwać lechicką [laską][…] Stopniowe
zbliżanie się języka polskiego słyszy się – można powiedzieć – na każdym kroku w
ziemi kaszubskiej w miarę, jak posuwamy się z zachodu na wschód i z północy na
południe. Dlatego nie jest możliwe określenie tak zwanego normalnego typu
kaszubskiego narzecza…”[51]
Wymarła kaszubska podgrupa Słowińców budzi ciągle duże zainteresowania
naukowe, m.in. w sferze języka, też poza Polską, zresztą jak dawniej, gdyż F.
Hinze z Berlina przypomniał i częściowo uprzystępnił materiały po von Antonie i
Lorentzu, wydał Altkaschubische Gesangbuch i Die Schmolsiner
Perikopen (Berlin 1967) i napisał sporo prac o leksyce i języku Słowińców
[52], a R. Olesch z Kolonii fototypicznie
wydał w 1958 r. teksty Krofeya i Pontanusa, natomiast W.A.L. Stokhof zajął się
fonologią kabacką[53] oraz fonologią i
morfologią słowińską[54]. Niewątpliwie na
tym się nie skończy; Słownik etymologiczny kaszubszczyzny, a zwłaszcza
Słownik gwarowy tzw. Słowińców kaszubskich może je nawet ożywić. Status
kaszubszczyzny wśród języków słowiańskich nadal znajduje się w polu uwagi
lingwistów.