J. Samp: Z woli morza. Bałtyckie mitopeje [cdn]

Jerzy Samp

Z woli morza

Bałtyckie mitopeje

[Na podstawie wydania:]

Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, Oddział Gdański

Gdańsk 1987

ISBN 83-85011-27-7

Od autora

Czy istniała kiedyś mitologia morzan bałtyckich, czy też raczej należałoby mówić o strzępach mitów ogólnych, które nabrały z czasem swoistości lokalnej dzięki kulturze szczepów zamieszkujących ten rejon Europy? Pytanie bardzo kłopotliwe, jedno z tych, jak sądze, co do których brak odpowiedzi jednoznacznych i ostatecznych. Niniejszy zbiór esejów poświęcony jest właśnie tej problematyce. Choć każdy z rozdziałów dotyczy odrębnego zagadnienia, mają one tworzyć całość i poniekąd się nawzajem uzupełniać. Dokonamy w nich próby rekonstrukcji dawnych wierzeń i wyobrażeń związanych z Morzem Bałtyckim i kulturą duchową mieszkańców głównie południowych jego wybrzeży.

Będziemy się tu często ocierać o treści mityczne, toteż na początek sprawą niezbędna wydaje się kilka ustaleń terminologicznych. Zgodnie z koncepcją Northropa Frye przyjmujemy tu, iż mit to rodzaj opowieści, której główne postacie są bogami lub innymi istotami o nadludzkiej mocy. Opisywane „wydarzenia” dzieją się na ogół w pozahistorycznym czasie mitycznym – in illo tempore.

W odróżnieniu od ludowych podań i baśni, przekazy tego rodzaju wyróżniają się poważnym charakterem. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że towarzyszyła im pierwotnie świadomość, iż odgrywają ważką rolę w wyjaśnianiu pewnych zjawisk w świecie i we wszechświecie. Były bowiem silnie wtopione w atmosferę epok, które je wykreowały. Tej irracjonalnej sferze wyobrażeń o naturze, sprawach nadprzyrodzonych, życiu i śmierci towarzyszył specyficzny rodzaj emocjalności. Celem tak rozumianych mitów było m. in. usankcjonowanie losu i przeznaczenia a także ustanowionego w zamierzchłej przeszłości ładu. Mit to także rodzaj szczególnej sakralizacji określonych motywów.

Wraz z załamaniem się wiary w realność sytuacji mitologicznych, mit staje się przede wszystkim tworem literackim, a jego życie pozostaje odtąd poetyckim życiem opowieści. Zaczyna teraz dominować świadomość, iż „to co dzieje się w micie, dzieje się tylko w opowieściach i należy do zamkniętego świata literatury, jako integralny jej element”[1].

Ukazując w niniejszej książce ewolucję wybranych przykładów obyczajowości, m. in. rybaków i żeglarzy, będziemy starali się przedstawić cechy wspólne w kulturach pewnych społeczności etnicznych i narodowych, eksponując przede wszystkim obszar Kaszub i Pomorza. W rozważaniach tych zarysuje się z pewnością panorama zjawisk niezmiernie bliskich pojęciu mitologii bałtyckiej. Wiadomo jednak, że w literaturze, zarówno ustnej jak i pisanej, mit uobecniać się może w sposób trojaki: poprzez dosłowne przyjęcie tradycyjnych treści, poprzez parafrazowanie tych wątków, oraz – tworzenie całkiem nowych obrazów, zgodnie z regułami tradycyjnej mitologii, przeto nie zawsze i nie w pełni opowiadających powszechnie rozumianym mitom. Zatem, dla ostrożności, będziemy raczej używać w stosunku do nich określenia „mitopeje”. Są to bowiem zjawiska, które usiłują upodobnić się do mitów, przebierają się w szatę mitologiczną, a zatem są konstrukcjami mitopodobnymi (mitonaśladowczymi).

W „mitopejach” naszych, które powstały przede wszystkim z myślą o czytelniku młodym (chodzi bowiem o to, by książka ta pełniła określoną rolę w regionalnej i morskiej edukacji młodego pokolenia), wiele jest treści okrutnych i nieobcy jest im nastrój grozy. Wszystko to „z woli morza” i ludzi tworzących jego odwieczną legendę. Lecz – „jeżeli morze jest tylko piękne – chciałoby się powtórzyć za Krzysztofem Karaskiem[2] – jeżeli nie pozostawia cienia wątpliwości co do tragedii rozegranych w jego wnętrzu, jeżeli nawet swym spokojem nie wzbudza niepokoju, takie morze jest puste – nie jest więc morzem.”


[1] Zob. N. Frye, Mit, fikcja i przeznaczenie, w: Studia z teorii literatury, Wrocław 1977, s. 299.

[2] K. Karasek, Morze i wyobraźnia, „Litery”, 1965, nr 9, s. 14.


I. Bogini Jastra na Międzymorzu

Bo to Jaster Słowian bóg,
Co nad morzem Smętka zmógł…

(J. Ceynowa)

Próba zrekonstruowania dawnych wierzeń i kultów sięgających czasów pogańskich, należy do zabiegów szczególnie frapujących, ale i niezwykle trudnych. W sytuacji, gdy dysponujemy zaledwie nikłym śladem obrzędowości, lub też starymi zapiskami, których wiarygodność jest dziś więcej niż wątpliwa, łatwo o interpretację bałamutną czy wręcz fałszywą. Toteż z reguły prawdopodobieństwo wysuwanych koncepcji nie wykracza w rozważaniach tego rodzaju poza krąg hipotetyczny. Niniejszy rozdział będzie właśnie próbą określenia granic porawdopodobieństwa jednego z tych „mitów”, który w wersji szczątkowej zachował się w pamięci nielicznych już, i to najstarszych mieszkańców skrawka ziemi leżącego na południowym wybrzeżu Morza Bałtyckiego.

Spróbujemy w tym celu, na ile to będzie możliwe, rozszyfrować jeden z najosobliwszych fragmentów poematu Hieronima Derdowskiego O panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł. Chodzi mianowicie o opis przeprawy tytułowego bohatera utworu przez zatokę, z Pucka w kierunku Jastarni, w rezultacie zaś do portu w Gdańsku. Podczas tej pełnej emocji żeglugi naszego szlachcica-rybaka, odbywanej na łodzi zwanej tu „kaszubską arką”, przewoźnik Muża dostarcza swemu pasażerowi licznych wiadomości geograficzno-historycznych i zasypuje go różnego rodzaju ciekawostkami. Opowiada m. in. o dwu Jastarniach: Puckiej, w której wznosi się kościół rybacki, oraz Gdańskiej, po czym dodaje:

Pierwi na tym miejscu – ale to ju czase stare –
Jacis stary jędze jastrze skłodale ofiare;
A że to w czas wielkanocny robiele poganie,
Stąd jastrami me zowieme Pańscie Zmortwechstanie
[1].

W przytoczonym czterowierszu znalazło się kilka nadzwyczaj ciekawych informacji. Wyrastają one niejako z treści podania lokalnego, którego prawdziwość uwierzytelnić ma sama już sfera nazewnictwa kaszubskiego. Ujmując zaś rzecz inaczej, fragment ten, to jakby ludowa etymologia słowa „jastra” (w znaczeniu „wielkanoc”), oraz wynikająca z kontekstu geneza nazwy ówczesnych wsi Jastarnia (Pucka i Gdańska).

Derdowski, dla podkreślenia ich pogańskiego rodowodu, nawiązuje do kultury przedchrześcijańskiej, do czasów starożytnych, kiedy to z miejscem tym związany był ściśle tajemniczy kult bogini Jastry, którą autor utrzymanego w konwencji humorystycznej poematu określa ironicznie mianem „jędzy”, czyli wiedźmy, czarownicy. Zauważmy, że mowa tu również o składanych jej ofiarach, o porze roku, kiedy to czyniono, wreszcie o pokrywaniu się owego rytuału w późniejszym, chrześcijańskim już roku obrzędowym, ze świętami Wielkanocy, którym nadano na Kaszubach nazwę „Jastra” – do dziś zresztą aktualną.

Relacja Muży to jedna z wielu ciekawostek, jakimi ów żeglarz-przewoźnik z półwyspu obdarza swojego pasażera. Jest to zarazem konfrontacja odmiennych nieco mentalności i temperamentów Kaszuby z Rybaków z Kaszubą „lądowym” (z Kraju) – choć przecież i on uprawia rybacki proceder, tyle że na jeziorze. W powyższym epizodzie dostrzec jednak można element ugruntowanej w ciągu stuleci świadomości szczepowej, która możliwa jest tylko wówczas, gdy zna się dobrze własny rodowód. I chociaż Derdowski nie mówi tego wprost, przytoczony czterowiersz, podobnie jak wiele innych fragmentów pierwszego poematu kaszubskiego, jest potwierdzeniem inności kulturowej właściwych gospodarzy ziem nadmorskich, od wszystkiego, co nałożyło się na kaszubszczyznę tego skrawka ziemie w ciągu stuleci.

Czytelnikowi śledzącemu przygody Czorlińsciego, bez względu na to czy jest on Kaszubą, czy też nim nie jest, udziela poeta w sposób najprostszy… ludowy, swoistej lekcji patriotyzmu lokalnego. Kaszubskie słowo „jastra” (Wielkanoc) może się kojarzyć fonetycznie z niemieckim odpowiednikiem „Ostern”, jednak po wysłuchaniu relacji Muży, rodzimość tego określenia, od którego również wieś Jastarnia wzięła swą nazwę, nie powinna pozostawiać cienia wątpliwości.

Utwór swój pisał Derdowski około roku 1879 (w 1880 ukazał sie po raz pierwszy w wydaniu książkowym). Jak dotąd, bardzo niewiele wiemy o okolicznościach powstania poematu, przede wszystkim zaś o sposobie gromadzenia niezbędnych materiałów, jak i o rodzaju źródeł, z których autor korzystał. Nie ulega wątpliwości, że znaczną ilość wsi i miasteczek, do których prowadzi swego bohatera podczas jego peregrynacji po kaszubskiej ziemi, poznał Derdowski z autopsji. Być może w trakcie pisania utworu dotarł również do parafii jastarnickiej, gdzie od roku 1872 proboszczem był, starszy od niego o lat siedem, ks. Hieronim Gołębiewski. Wiadomo skądinąd, że darzył on kaszubskiego poetę wielką sympatią, mógł więc podzielić się z nim własnymi poglądami na temat słów „Jastra” czy „Jastarnia”.

Równie dobrze mógł wszakże Derdowski usłyszeć przytoczoną w utworze opowiastkę o owej pogańskiej „jędzy Jastrze” od któregoś z miejscowych rybaków. Byłby to wówczas dowód na niebywałą wprost pamięć ludu, dowodzący tego, jak trwała i niezniszczalna może okazać się w określonych warunkach tradycja ustna.

Hieronim Gołębiewski przystępując, z inspiracji wybitnego historyka (również duchownego) – Stanisława Kujota, do pisania Obrazków rybackich[2], znał już utwór Derdowskiego. W jednym z fragmentów swej pracy wspomina nawet o nim jako „sławnej epopei kaszubskiej”[3]. Nim jednak przejdziemy do poglądów „księdza ongi rybackiego” na temat Jastry, sięgnijmy do innego jeszcze tekstu, z którym mógł był zapoznać się twórca pana Czorlińsciego, kiedy pracował nad swoim dziełem. Chodzi o tekst noszący tytuł Cokolwiek o Jastarni i półwyspie Helu drukowany na łamach pelplińskiego „Pielgrzyma” w roku 1874 (z. 11-14).

Na temat jego autora wiemy bardzo niewiele. Z pewnością był dobrym znajomym ks. Gołębiewskiego i pochodził spoza Pomorza. Nie sposób przyjąć twierdzenia Henryka Mrossa, iż człowiekiem tym był sam Oskar Kolberg[4], bowiem autor monumentalnego dzieła Lud przybył na Pomorze dopiero w rok po ukazaniu sie anonimowej publikacji w „Pielgrzymie”, a więc w roku 1875. Zgodnie z ustaleniem publikacji prof. Józefa Burszty[5] – był to jedyny jego pobyt w nadmorskim regionie. Autor tamtego artykułu wspomina o kilkutygodniowym wypoczynku w Jastarni, podczas gdy Kolberg spędził dokładnie dwanaście dni u Donimirskich w Sopocie, skąd urządzał jedynie krótkie wycieczki, np. do Oksywia.[*].

Tekst interesującego nas artykułu znalazł się, podobnie zresztą jak inne materiały zebrane lecz niekoniecznie napisane przez Kolberga, w 39 tomie jego pism, zatytułowanym Pomorze. Dodajmy, iż tom ten ukazał się dopiero w roku 1965, a o jego zawartości zadecydował nie tyle Kolberg, co komitet redakcyjny Dzieł wszystkich – dysponujący spuścizną wielkiego folklorysty, ocalałą w postaci tzw. Tek Kolbergowskich.

Na temat Jastarni powiada ów nieznany autor, że imię swe zawdzięcza ona połowom na łososia urządzanym niegdyś przez mieszkańców „kraju” tylko w okresie Wielkanocy, „a przecież Kaszubi Wielkanoc z niemiecka przezwali ‘jastry’, dlatego ta osada od tych jastr przezwaną została ‘Jastarnia’ ”[6]. Nieco dalej zaś dodaje: „jedni wywodzą (nazwę tej miejscowości – J. S.) od ‘jaster’ (jastra – Wielkanoc), drudzy od ‘starnie’, ja sądzę, iż jedynie od wyrazu jaster (aster), ‘jasternik’ (…), których to roślin czy kwiatów ma być niemało na Helu, przy brzegu morskim”.

Autor tej wypowiedzi zapewne zapisał tu jedynie relację na ten temat, jaką podczas wspólnie spędzonych tygodni letnich usłyszał z ust jastarnickiego proboszcza. Ten ostatni bowiem w drukowanych prawie dziesięć lat później Obrazkach rybackich również twierdził, że „nazwa ta pochodzi od Wielkiejnocy”, którą z niemiecka jeszcze dzisiaj Kaszubi często nazywają jastrami”[7]. Ksiądz Gołębiewski dodał wszakże, iż są tacy co nazwę Jastarnia wywodzą od bożka pogańskiego Jastra (podkr. – J. S.).

Cennym uzupełnieniem Obrazków rybackich jest uwaga drukarza (czytaj: edytora), a więc rodzaj przypisu, który znalazł się pod tekstem. W niej to czytamy: „Bożek pogański Jaster i niemieckie ‘Ostern’ pochodzą od tego samego pierwiastka. Anglosaksoni, będąc poganami, czcili boginię wschodzącego światła pod nazwą Eostra czyli Ostara, jak pisze czcigodny Beda na początku 8-go stulecia. Pogańscy zaś Słowianie oddawali cześć bałwochwalczą bożkowi, ktorego nazwali Jastrzebóg albo Jutroboh, Jutrzejbog. Ponieważ Anglosaksoni cześć oddawali głównie na początku wiosny, paląc ognie na górach, podobnie jak Frankowie i Słowianie na początku lata, przeto miesiąc wiosenny czyli kwiecień nazywali Ostermenoth czyli Ostermonat a od tego pochodzi ‘Ostern’ na oznaczenie chrześcijańskiej Wielkiejnocy”[8].

Blisko sto lat później nawiąże do tej kwestii w swoich publikacjach poświęconych toponomastyce ziemi puckiej – Jerzy Treder. Upatrując w nazwie Jastarnia związku z wyrazem „jaster” oznaczającym pierwotnie tyle co „jasny”, „świetlisty”, językoznawca ten stwierdził, że właśnie od podstawy „jaster” – „poszła też nazwa święta wiosennego (wiosną bowiem, tj. po zimie nastaje jasność na świecie)”[9]. Tak więc kaszubskie „jastry” oznaczały właśnie Wielkanoc.

Co zaś do ludowej etymologii, kojarzącej ów źródłosłów z bóstwem o imieniu Jastrzebóg czy boginią wschodzącego słońca – Eostrą, również i tu nie ma zasadniczej sprzeczności ze stanowiskiem naukowym, bowiem wszystkie te nazwy są tożsame lub silnie ze soba spokrewnione.

Pozostaje więc do roztrzygnięcia kwestia archetypu słowiańskiego bóstwa Jastrzebóg, któremu w starożytności oddawać miano cześć głównie w okresach wiosennych, m. in. Tańcząc wokół jego posągów ustawionych na pagórkach. Czy istotnie rację miał, zajmujący się dziejami religii historyk Beda, przy którego imieniu pisano venerabilis, gdy utożsamiał tę pogańską postać kultową Słowian z jej starogermańskim odpowiednikiem Ostarą czy Eostrą? Zapewne niewiele różniły się zewnętrzne przejawy czci, jaką otaczano w obu odmiennych kulturach owe postacie mitologiczne. Sądzę jednak, że o ile Ostara mogła wejść do wyobrażeń anglosaskich jako pogłos greckiego mitu różanopalcej Eos – bogini świtu, zorzy wschodzącej i wiosny, to w przypadku Jastry mamy do czynienia przede wszystkim z asymilacją kultu wielkiej bogini Isztar (podobieństwo fonetyczne nie jest tu sprawą przypadku).

Isztar zwana także Astarte (Asztarte), pod rozmaitymi imionami występuje w wielu starożytnych mitologiach: babilońsko-asyryjskiej, egipskiej, greckiej, rzymskiej. Jest to potężna bogini miłości, płodności, uosobienie rozrodczych sił przyrody, symbol macierzyństwa itp. Zważmy, że istniał też bardzo ścisły związek ryby z tą boginią. Podczas niektórych uczt mistycznych kapłani oraz wtajemniczeni spożywali mięso ryb wierząc, iż w ten sposób przyjmują ciało samej bogini i łączą się z nią na czas misterium. Zdaniem niektórych uczonych, znajomość tego rytuału przyswojona przez Żydów w okresie niewoli zapoczątkowała zwyczaj piątkowego posiłku z ryb. Trzeba przy tym dodać, że piątek był dniem tradycyjnie poświęconym Astarte (później bogini Wenus). Stamtąd dopiero przeszedł ów zwyczaj do obyczajowości chrześcijańskiej. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w dawnych kulturach ryba – symbol płodności i rybak to uosobienie życia[10].

Zgodnie z najdawniejszą wersją mitu, Isztar była oblubienicą młodego pasterza, który rokrocznie umierał. Jego zejście do krainy śmierci i cienia wywoływało rozpacz bogini. Podążała ona w ślad za nim po to, by niebawem znów wyprowadzić do na światło. Czas jej nieobecności na ziemi oznaczał obumieranie i wyjałowienie całej przyrody wraz z jej rozrodczą potencją. Było to niejako odzwierciedlenie pór roku. Powtarzający się regularnie cykl życia i śmierci ujęty w symbolikę uniwersalną. Powrót Isztar na ziemie oraz zaślubiny boskiej pary obchodzono właśnie na wiosnę. „W istocie śmierć i zmartwychstanie bogini płodności i Młodego Boga stały się pierwowzorem śmierci i zmartwychstania w ogóle, gdziekolwiek mogło to mieć miejsce”[11].

Isztar (Astarte) czczona więc była jako źródło ustawicznej regeneracji dokonującej się w naturze i w człowieku, uosobienie woli życia i rozmnażania, toteż obrzędowość związana z jej kultem szczyt swój osiągnęła właśnie w okresie wiosny. Jest więcej niż prawdopodobne, że na wyobrażenia Kaszubów, a raczej ich przodków, o Jastrzebogu złożyły się te właśnie przymioty pogańskiego mitu wiecznej odnowy.

Jest na Półwyspie Helskim, nie opodal Jastarni, niezwykła polana. Położona na międzymorzu pełna jest blasków obu mórz; małego (zatoki) oraz wielkiego (Bałtyku). Być może właśnie w tym miejscu, któremu tradycja przypisuje moc tajemniczą, oddawano w przeszłości cześć Jastrze. A kiedy nasi przodkowie, idąc w ślady swych pobratymców zamienili bóstwa żeńskie na męskie, obiektem ich kultu stał się Jaster lub Jastrzebóg – bóstwo zdegradowane za sprawą chrystianizmu do nazwy ugorów, lub też nie określonego bliżej demona. Nieliczni, żyjący jeszcze starcy podawali mi porzekadła i zwroty kaszubskie, w których tradycja ustna postać tę utrwaliła. Oto kilka przykładów: „Niech jima swiecy jastrzib a jich broni Jaster”, „W roczicërowim krzu mô diabeł młodi a w barabónach Jastrzëbóg – biôjta jich szëkac”, „Lëdze, dobrze zdrzëta, może w tëch zępach morë uzdrzita, chtërne dëszy Jastrzëbóg, on tam pewno je…”

Także współczesny poeta, nestor pisarzy kaszubskich, motyw ten świadomie w swej twórczości podejmuje w utworach pt. Jastrzëbóg wëgôniô zëmę oraz Jastarnia. We fragmencie drugiego z nich Józef Ceynowa pisze:

Jesz dzyso sę po dunach smulą
przódków twojech ofiarny dimë
oddając czesc Jastrowi,
słoniszkowëch zimków mestru.
Wesoczi miôł u ce koscół,
o borzeszkową opiarti zwelę,
zżewicowôną bursztinowo.

On wszetko widzôł,
On wszetko czuł,
nigde mu cëzo lëdzko nie bëla troska
e lëdzczi ból.

On sztormë, on arkóne usôdzôł,
bo z Góska sę brôł,
czie ten, zjiwrowôny, na swiat
dënegami dunë remcowôł.
On maszopów karsznił na morzu wësoczim
strëchlał im nôdzeję wszczepiôł
na przetrwani krzëkwów,
na dobëcy cëzëch,
co wpôdale do kraju…
[12]

Pomiędzy wioskami Miłoszewo a Linia istnieją tzw. pustki – rodzaj piaszczystego wzniesienia, które jak daleko pamięć sięga, zawsze określano mianem „Jastrzëbóg”. To właśnie z miejscami tego rodzaju zwykło się kojarzyć teren, na którym zapomniane bóstwo dostępowało szczególnej chwały. Nie znamy już rytuału jego wyznawców.

Swoistą próbę jego rekonstrukcji podjął w latach dwudziestych Józef Staśko. Opisuje on, jak to ludzie z lądu udawali się na drewnianych czółnach w kierunku jednej s wysepek przyszłego Półwyspu Helskiego. Znajdował się tu stos umyślnie zwiezionych kamieni, a wśród nich ołtarz. Pogańscy kapłani, podczas misterium ognia, składali żywą ofiarę z jagniąt, miodu i ziarna zbożowego. „Skoro po religijnych ceremoniach rozległy się głośne błagania do boga Jastra, rozpoczynała się biesiada.

– Abyś nam na naszych wodach błogosławić raczył, o jedyny nasz dobroczyńco, wielki i potężny Jastro!

– Abyś nam wiele ryb zawsze napędzał do naszych sieci i żaków, o jedyny dobroczyńco naszego szczepu!

– Abyś wszelkie burze i gniew swój poskromić raczył, a zesłał nam jasność, pogodę i słońce, o potężny, możnowładczy Jastro! (…)

I tak owe jastry odbywały się na tym miejscu co roku, aż nadeszły czasy chrześcijańskie i tu na stałe osiedliła się ludność i nazwano tę osadę Jastarnią”[13].

Być może obrzęd ten nie miał tu aż tak bardzo sensualnego charakteru, jak w przypadku pierwotnych czcicieli Astarte. Cóż jednak wiemy o zmysłowym temperamencie naszych przodków? Jest rzeczą udowodnioną, że na teren Pomorza, tak w starożytności, jak i we wczesnym średniowieczu docierały wpływy kultur, których kolebką był basen Morza Śródziemnego, dokąd to wiele motywów mitologicznych przedostało się m. in. z Mezopotamii.


[1]J. Derdowski, O panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł, Kościerzyna 1911, s. 135.

[2]H. Gołębiewski, Obrazki rybackie. (Drukiem ukazały się po raz pierwszy w r. 1883, w odcinkach na łamach „Pielgrzyma”. W r. 1889 drukował je „Dziennik Poznański”, w r. 1888, 1910 i 1926 wydano je w formie książkowej [Pelplin], w r. 1918 w Gdańsku ukazała się ich wersja niemiecka. Najnowsze wydanie książkowe – Gdańsk 1975.)

[3]H. Gołebiewski, Obrazki rybackie, Gdańsk 1975, s. 45.

[4]Por. H. Mross, H. Gołębiewski, w: Zasłużeni ludzie Pomorza Nadwiślańskiego z okresu zaboru pruskiego, Gdańsk 1979, s. 57.

[5]J. Burszta, Spuścizna rękopismienna Oskara Kolberga i jej opracowanie, w: O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 39. Pomorze, Wrocław 1965.

[*]Tekst Cokolwiek o Jastarni… został opublikowany w wspomnianej książce O. Kolberga, s. 3-15. Patrz również: http://www.rastko.net/rastko-ka/content/view/222/32/. – komentarz: D. V. Paždjerski.

[6]Op. cit., s. 9.

[7]H. Gołębiewski, op. cit., s. 48.

[8]Op. cit., s. 48-49.

[9]Nazwy miast i miasteczek Pomorza Gdańskiego, Gdańsk 1978, s. 94.

[10]Por. J. L. Weston, Legenda o Graalu. Od starożytnego obrzędu do romansu średniowiecznego, Warszawa 1974, s. 162-164. Por. też: E. O. James, Starożytni bogowie, Warszawa 1970, s. 73.

[11]E. O. James, op. cit., s. 73.

[12]J. Ceynowa, Jastarnia (manuskrypt).

[13]J. Staśko, Z kaszubskich legend. Skąd nazwa Jastarnia, „Rodzina Kaszubska”, 1924, nr 30.


Објављено под Народ / Lud / Nôród / Volk / People | Коментари су искључени на J. Samp: Z woli morza. Bałtyckie mitopeje [cdn]

Tragedia o bogaczu i Łazarzu [fragment]

z rękopisu odczytał i do druku przygotował
Jerzy Treder

Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego
Wydawnictwo „Imprimatur”
Gdańsk – Gdynia
1999

Tragedia o bogaczu i Łazarzu

z Piśma Świętego wyjęta
i nowo wierszem opisana polskim
Jaśnie Wielmożnemu Sęnatowi
Gdańskiegu
dedicowana i przypisana
in honorem

roku
1643
miesiąca stycznia
dnia 22

Generosis Prænobilibus Strenuis

Amplissimis, Clarissimis, Prudentissimis viris
Dominis, Dominis Proconsulibus, Consulibus, Questoribus,
Syndicis, Scabinis Inclitæ Regiæ Civitatis Gedanensis

Jllustres Proceres, quos publica cura fatigat,
Qui Solis Cælique vicem, qui summa Tonantis
Munia commissis in Civibus exercetis,
Vos Patriæ Patres, legum tutela, bonisque
Ancora et auxilium, quo non præsentius ullum.
Vos iusti rectique, decens veneratur amussis,
Justitiæ verum quoniam libramen habetis
Atque ita libellam fertis, ne claudicat hilum.
Lazarus hine ad vos recta decurrit et ultro
Sub patrocinii se claudit tegmine vestri.
Expicite, o Proceres, venientem in paupere Christum.
Ulceribus scatet ille quidem, pannosus et idem
Comparet: pietas vestra est audisse petentem,
Et vestra est bonitas non exclusisse petentem.
Huic homini tutore aliquo est opus atque chorago,
Nam cum sir momis et mimis abuius ipsis,
Vester honos fuerit sacro hunc umbone tueri.
Lazarus ad vestrum, Proceres, accurrit asylum.
Hoc modo si pateat: cætera tutus erit.

Najszlachetniejszym, Przesławnym, Gorliwym,

Jaśnie Oświeconym, Najsłynniejszym,
Najroztropniejszym Panom,
Panom Radnym, Burmistrzom, Skarbnikom,
Obrońcom Sądowym, Ławnikom
Przesławnego Królewskiego miasta Gdańska.

O, Wy Dostojni Znakomici,
których zajmuje troska o sprawy publiczne,
Którzy pełnicie rolę słońca i nieba i wykonujecie najwyższe zadania Jowisza
wśród powierzonych sobie obywateli.
Wy, Ojcowie Ojczyzny, strażnicy prawa,
kotwico dla dobrych i pomocy,
od której żadna inna nie jest bardziej skuteczna.
Wy, uczciwi i prawi, odpowiednia
miara cieszy się szacunkiem,
poniważ prawdziwie odważacie sprawiedliwość
i tak wagę jej niesiecie, by się nie chwiała.
Dlatego słusznie do Was przychodzi
Łazarz i z własnej woli kryje się
pod osłonę Waszej opieki.
Przyjmijcie, o Wielcy, przychodzącego do Was w żebraku Chrystusa.
do Waszej pobożności należy wysłuchać proszącego,
a do Waszej dobroci nie oddalać żebrzącego.
Temu człowiekowi potrzeba jakiegoś opiekuna i przewodnika,
albowiem gdy stoi naprzeciw szyderców i błaznów,
Waszym zaszczytem będzie bronić do świętą tarczą.
O Dostojni, Łazarz przybywa pod Wasz schron.
Jeśli tylko jest otwarty pod każdym innym względem, będzie bezpieczny!

Persony

Historia
Candidus (Candyd, Kandyd, Bogacz, Epulo)
Lazarus (Łazarz)
Abraham
Angelus
Liberius (Liberyjusz)
Mundanus (Mundąn, Świat)
Czart
Ciało
Mors (Śmierć)
Cnoty (3 Panny): Czystość, Miłosierdzie, Sprawiedliwość
Kupido
Neptunus
Doctor
Poseł
Ociec
Syn
Jandras
Kaszuba (Sobieraj)
Chłopiec
Kuchmistrz
Myśliwiec
Nierządnica
Chorus
Narrator (Epilogus)

Historia

albo prolog cały Tragedii

Od początku stworzenia nieba wysokiego

I niezmierzonych granic okrągu zięmskiego
Jak morze niezbrodzone stanęło w swym brzegu,
Ja piszę historyę świata tego biegu.

Byłam przy tym, gdy Słońce Bog postawieł wdzięczne,
Niebo gwiazdmi hawtował i koło miesięcznie

Stanęło, gdy rozkazał. I duchy niebieskie,
Słowem jego stworzone wszelkie rzeczy ziemskie.

I natęczasem była, gdy pierwszego człeka
W raju Bóg z gliny lepieł na początku wieka.

I wyjął z boku, gdy spał, towarzysza jemu,
Ktora matką została plęmięniu wszystkięmu.

Pozwoleł im rozkoszy wszystkich, ktore w raju,
Z drzew owocow pożywać wszelkiego rodzaju,

Byle tilko w pojśrodku zachowane było,
Ktore żywot i z siercia pospołu nosiło.

Lecza Ewa, wziąwszy radę od węża chytrego,
Urwała jabłko z drzewa jej zakazanego.

W tym z wyroku Boskiego z raju są wygnani
I na te nędze ziemskie płaczliwe skazani.

Mam w swoi historii Kaina złośnego,
Który niewinnie zabieł Abla, brata swego.

Mam i onych bezecznych brzydkich swowolnikow,
Obrzymow oboi płci, srogich wszetecznikow?

Którzy swoją brzydkością tęn świat zarażali,
Aże już na ostatek i Boga ruszali.

Jako beł zatęm żalęm zjęty, powiadał Noemu,
Iże człowieka stworzeł, lecz słudze swojęmu

Korab budować kazał, by powierzchu wody
Uchronił się i z dziećmi czasu zły pogody.

A swowolniki karał potopęm straszliwym,
Którzy go obrażali grzechęm niewstydliwym.

A Noe z łaski Pański, co beł pozostały,
Zdrowo z korabiu wysiadł, by świat spustoszały.

Znowu, jak przedtym było, zaś ludźmi napełnieł,
Boć mu to Bog obiecał, co też wrychle spełnieł.

Pamiętam Abrahama, narodu ludzkiego
Ojca, i Izaaka, także syna jego,

Nie zapomnię Jakoba, którym Bog obiecał,
Iże z ich pokolęnia Izrael wyniść miał.

A gdy się już narody rozmnażać poczęły,
Rozdzielone na części krole sobie wzięły.

Egyptowi panował, pharao nazwany,
Krol, ktoręmu od braci Jozew zaprzedany.

Tęn beł w więzięnie wtrącon dla paniej wszeteczny,
Lecz go znowu wybawieł tęn, który jest wieczny,

I panęm go uczynił Agyptu wszystkiego.
Tak ci mu Bog nagradzał znacznie cnotę jego.

W my spisani krolowie wszyscy historyi,
Ktorzykolwiek z Abrama idą familii.

Byli dobrzy niektorzy cnotliwi krolowie,
Między ktoręmi także byli niecnotowie,

Których imion nie wspomnię, lecz sługę pańskiego
Nie zapomnię wyrazić, krola cnotliwego

Dawida, z którego też Jezus nasz zbawiciel
Narodzieł się, potomkow świata odkupiciel.

Natenczas był on bogacz, który w drogie szaty
Przybierał się, w bisiory, w koszstowne szarłaty.

Na każdy dzięń w dostatku wszelakim opływał,
Zanurzony w rozkoszach o Boga nic nie dbał.

Lecz i Łazarz ubogi w gnoju położony
Pragnął tego, aby beł z stołu nasycony

Bogacza, odrobinek na każdy dzień żądał,
Lecz nieszczęsny i głupi nigdy mu nie podał.

Miłosierniejsi wtęnczas niż bogacz psi byli,
Ktorzy w paszczękach swoich kości mu nosili

I wrzody z ciała jego leczeli łaskawie,
Czego mu nie uczynieł żadęn z ludzi prawie.

Ale Bog miłosierny wieczne Łazarzowi
Wkrotce niebo darował, azaż bogaczowi

Wszelkie rozkoszy odjął i do piekła posłał,
Gdzie się w nieszczęściu bacząc, na Łazarza wołał,

Ktory na Abramowym odpoczywał łonie:
Łazarzu, spuść kropelkę, gdyż ogniste tonie,

Zimny wody na język, a boć mie te poty
Na minutę ominąm, piekielne kłopoty.

Nie tak, synu, Abraham odpowie nędznemu,
Pomnisz, iżeś nie podał skrawkow bratu twęmu?

Już między nim i tobą daleka różnica,
Jęmu niebo, tobie zaś otchłań jest łożnica.

Pamiętasz, żeś na świecie w dostatkach opływał,
A Łazarz zaś ubogi w gnoju odpoczywał,

Skarbić sobie, nieboże, jak i Łazarz było,
Te by cię wieczne piekło pewnie ominęło.

Którego tu bogacza teraz wystawięmy.
I o nim Tragedyją krotko wyprawiemy.

Ciebie tylko, przezacny słuchaczu, prisiemy
Chcej łaskawe ucho dać, coć tu przełożęmy.

Intermedium

O ojcu i synie [!] szewcu

Hej, miałżęm dziś dobry targ w mieście na me boty!
Jednęm po kopie sprzedał, a drugie za złoty.
Zarwałęm przecię grosza w kaletę świeżego
I jeszczęm ząń nakupieł w dom wiele dobrego.
Jeszcze mi sam została pareczka albo dwie,
Aboć się tu ktory z was po nię z kopą porwie.
Mam jeszcze piękną parkę prawie na pąnięcia
I ta parka nieżadna, choć dla pacholęcia.
Przypatrzcie się jeno im! Albo to złe boty?
Toby jeszcze ta parka niewarta swej kopy?
Na moc ci to robione, podeszwa funtowa,
Cholewa dosyć długa, podcz[!] juchtowa,
K tęmu jeszcze almodskie, stroju francuskiego.
Nie masz ci to przy Gdąńsku almody lepszego,
Tilkoć to mój synaczek wymyśla almody.
Jaki mądrości nabeł, chociaż człowiek młody!?
Coż, rozmicie, gdy stary jaki i ja będzie,
Jakiej to on za czasem godności nabędzie!

Potoczy się.

Jak si mi się mazija we łbie zaroiła,
Ale mi też z kalety grosze wywabiła.
Ba, nu, jęno zrachuje, com dziś utargował.
U diachłać, moje grosze! Tom je przemarnował!
Miąłęm ci targ na boty, alec lepszy miała
Kaczmarka, co maziji mnie dobry dawała.
Toć mi już syn zaśpiewa wesołe leluja,
Otóż tobie, faderku, twoja małmazyja.
Poradźcie mi, jakobym mogł syna oszukać,
Gdy mię będzie za boty o pieniądze pytać.
Zajdę ja nań wnet sztuką: wprzod kijęm uderzę,
Potym się sąm jak zdechły na zięmi położę.
To on będzie rozumiał, że to zbojcy byli,
Ktorzy mię dla pieniędzy i botow rozbili.
A jeżeli obaczę, że się zafrasuje,
Tedy zaś z martwych wstanę i znowu ożyję.
I tak kłopotu ujdę, od syna swojego,
Com się napieł, to w zysku, za pinią jego.

Będzie wołał „rata”, kijem uderzywszy:
Rata, synu, rata!

SYN

O jużci, u diachła, mój najmilszy tata!
I daj ci go wżdy frani, tego tatkę mego!
Kedyż się on nauczeł figlarstwa takiego?
To mi pewnie za boty już piniądze przepieł.
Ale co, a za coż by tak sobie podchmieleł?!
Jąm rozumiał, że z niego kto duszę wystraszeł,
Dlategom na ratunek prędko się pośpieszeł.
Aże i to z nim mazija za pasy chodzieła,
Którego, jak baczycie, ziemię rzucieła.
Już mi nieraz tęn psikus, choć ociec, wyrządzieł
Piniądze mi ukradszy, to je w karczmie przepieł.
A to i teraz leży by miłe prosiątko
I co dzięń się upije jakoby bydlątko.
Ale nic to, faderku, oddąmy to sobie
Abolić to pijaństwo, snać obrzydzę tobie.
Uczynię go umarłym, a ręce mu zwiąże
Nogi mu także mocno do deszczki przywiążę
Przykryję go całunem i świece postawię,
Wnetże was tu z mym fadręm uciechy nabawię.
Jandrasa też zawołam, żeby psałterz śpiewał,
A sąm będę nad ciałem z płaczęm lamęntował.

Wynidzie po klechę.

Mój drogi panie Jandras, uczyńcież tak dobrze,
Zaśpiewajcież mu psałterz, zapłace wąm szczpodrze.

JANDRAS

O toć mniejsza, byleście dobrze zapłacieli,
A piwa do śpiewania dobrego kupieli.
Od czegoż umarł (Ociec)? Zbojci go zabieli.
Jeszcze miłośniczkowi piniądze odjęli.

JANDRAS

Jużże się nie frasujcie, azać to nowina,
Że człek umrze, wszak mori stara to łacina.
Requiescat in pace, już się nie frasujcie,
Ani sobie daręmnie płaczęm głowy psujcie.

SYN

Oto już jest i piwo, tylko wy śpiewajcie,
A za jego duszycę niebiosa błagajcie.

JANDRAS
Psałterz

Titire tu patulae recubans sub tegmine fag
Silistręm tenuis musam meditaris avęna.

SYN
Lamęnt synowski

Częmu żeś mię, mój drogi tatusiu, opuścieł
I takiegoż lamęntu serce me nabawieł.

JANDRAS

O mein liber, komuż relinquisti szwarc bier, o her!

SYN

Bodajżęm się beł przedzy obaczeł w swym grobie,
Aniżeli żęm śmierci doczekał po tobie.

JANDRAS

Już teraz in targum z boty nie pujdziesz,
Nec mazijam więcej pić będziesz.

SYN

Ktoż na targ z boty pujdzie, kiedyś ty już umarł?
Bodajżem ja beł pierwy niż ty oczy zawarł!

JANDRAS

Taedet giełdam przez ciebie,
I dubelt bier desiderat sobie.

SYN

Gdzież się teraz obracasz, moj tatusiu drogi,
Ktoreli twa duszyca nawiedzieła progi?

JANDRAS

Non pudebas największego dzbanka,
Nec te zawstydzieła wągrowia śkląnka.

SYN

Co wiedzieć, czy do nieba drogi nie chybieła,
Boć sobie miłośniczka rzesko podchmieleła.

JANDRAS

Jam, kaczmarki zynt traurychien,
Iże pozbyły zein libchęn.

SYN

Jeżliby się, nieboga, jako pośliznęła,
Pewnie na wieki wiekow w kuflu utonęła.

JANDRAS

Propterea za twoję duszycę
Klingili fatunt w śklęnicę.

SYN

I muszę u kaczmarek w beczkach jej poszukać,
Abo bym ci niebogę jeszcze mogł ratować.

JANDRAS

Jam i kuflos habent fervoręn,
Gdyż ein gut męns ist ferloręn.

SYN

Będąć same kaczmarki za cię kuflow prosić,
Nie trzeba mnie jałmużny ubogim roznosić.

JANDRAS

Ego quoque za twoję duszycę,
Ebibam gut szwarc bier śklęnicę.

OCIEC
Syn mnięmając, że to mara, wybije go kijęm.

Synu, synu mój najmilszy,
Przebog, synu, nie zabijaj, jąm ociec prawdziwy!
Odwiąż mię rychło, proszę, powiem wielkie dziwy.

SYN

A wszak was, panie ojcze, było zatrącono?

OCIEC

(Prawda,) lecz mi się znowu wrocić do ciała kaząno.
Twoje święte modlitwy mnie pomocne były
I z więzięnia ciężkiego duszę wyzwoleły.

SYN

Aboś już, mój tatusiu, cierpiał jakie męki?

OCIEC

Cierpiałęm i cierpiałbym, byś nie podał ręki.
Już mię byli źli czarci w betce utopili
I już mię niecnotowie źle nie zamorzyli,
W ktory siarka i z smołą pospołu gorzała,
A moje stare gnaty ciężko przypalała.
A zaś z osobna w kuflach smołę przynoszono,
I za swe zdrowie duszkięm spełniać mi kaząno.
A jeżelim nie chciał pić, to mi w gębę leli,
Prawie mię niecnotowie na poły zamorzeli.
Wymawiali mi wszystko niezbedne pijaństwo,
Srodze wę mnie karali wszelkie wszeteczęństwo.
Aleć twoja modlitwa wysłuchana beła.
Nieprzyjacioł zgromiwszy, mnie z rąk ich odjęła,
Przeto odwiąż mię rychło, niechaj ślub uczynię,
Że pijaństwem, pokim żyw, więtszy nie przewinię.

SYN

Wszakiem ja zgadł, żeś ty miał w beczkę być włożony
I wedle zasług twoich słusznie osądzony.
Jużęm ci chciał z niewodęm do kaczmarek chodzić,
Abo bym ci twą duszę mogł w betce ułowić,
Bo wiem, że za żywota w nich się zakochała,
Przetom mniemał, że teraz przy kuflu została.
Ale poć teraz, czyń ślub Jowiszowi wiernie:

Odwiąże go.

Piwa nie pić, lecz wodę, i to jeszcze miernie.
Uklękni, a złoż ręce: modlcie się ząń dzieci,
Aboć nąń łaska pańska jako gołąb wleci.

OCIEC
Ślub czyni.

Mości Panie Jowiszu! Do śmiercić ślubuję.
Iże się już, pokim żyw, wiecej nie upiję.
Przez twoje śliczne włosy złotęm przeplatane,
Przez słodkie usta twoje miodęm namazane,
Przez trzewiczki Węnery, łuczek Kupidyna
Przysięgam więcej nie pić piwa ani wina.
Tylko wodką w pragnięniu mąm się contentować,
A za me ciążkie grzechy przy tym pokutować.
Proszę cię przez boginie wszystkie, które w niebie
Brodkę twą rozczesują, siedząc podle ciebie,
Moj mościwy Jowiszu w papuciach złocistych,
Jużże więcej nie przychoć w piorunach ognistych,
Ale mi bądź na potym miłościwym panęm,
A ja też sługą twoim na wiem wiekow, amęn.

SYN

Widzieć, żem go ja to a prędko nawrocieł
I pijaństwo swą sztuką na wieki ukrocieł.

Prologus primi actus

Pierwszy act o bogaczu teraz zaczynamy,
Na ktory, cny słuchaczu, ciebie zapraszamy.
Wystawięmyć w kwitnący bogacza młodości,
Ktory niżli zakusieł świata tego złości.
Nie dba nic o bogactwa, nie myśli o świecie,
Lecz jakby przystojnie żeł w swej młodości kwiecie.
Żałosny po rodzicach, na śmierć utyskuje,
Że go prędko rozwiodła, rzewno lamęntuje.
Ale złe towarzystwo pragnie go zepsować,
Lecz się on na pierwoci jak może opiera,
Tym barzi[!] Liberyusz nąń słowy naciera.
A tak go namawiając łagodnie powoli,
Że też nędznik na głupią radę ich zezwoli.
A w tym Czart, Świat i Ciało nąń się sprzysięgają,
Żeby go dostać mogli, pilnie się starają.
Ciebie tylko, przezacny, o to uprasząmy,
Słuchaczu, byś nie tesknieł, nic nie zabawięmy.

ACTUS PRIMUS

Scena prima

Candidus in inven[tute]

Opuszczony od rodziców, będąc w my młodości,
Których przed czasęm wzięła w swej zapalczywości
Śmierć niepohamowana, a mnie zostawiła,
Miłe rodzice wziąwszy, żalu nabawiła.
Lecz komuż ta przepuści, kogo jadowity
Sroga ominie kosa śmierci nieużyty?
Od tej wdzięczny Absolon, jadu zarażony,
Na swej pieszczony kosie został zawieszony.
Ta Salomona niegdy mądrego zabiła
I mężnego Samsona pod moc swą podbiła.
Jeżliż jej podlegli tak biegli mędrcowie,
Od jej kosy polegli mężni bohatyrowie,
Coż ja jedęn kwiateczek w polu postawiony
Prędko mogę od śmierci sierpa bydź zwątlony.
Na czym by cię kwitnący młodości my kwiecie,
Na czym złoty czas trawić, w moim młodym lecie?
Teraz czas do dobrego, poki człowiek młody,
Niżli jeszcze zakusi nieszczęsny swobody
Świata – ach! – obłudnego. Teraz by czas wierę
Ponieść samego siebie Bogu na ofiarę.
Każdęmu z nas żywiących dwie drodze podąno
Według upodobania obierać kazano,
Z których jedna kieruje do wiecznych radości,
A druga zaś prowadzi w ogniste cięmności.
Lepiej by mnie podowno, lepiej, duszo moja,
Szukać w mym młodym wieku lepszego pokoja!
Pojdę z wielką ufnością do Boga mojego,
Pojdę i upadnę przed magiestat jego.

Klęknie

Boże, Ojcze niebieski, przed ktorego moje
Magiestatęm wylewąm obfite łez zdroje,
Chcej, Ojcze, dobrorzeczyć kwitnący młodości.
Przymi, o dobrotliwy, z swej święty miłości
Mnie w poczet swych wybranych, daj, by serce moje
Na wieki wychwalało święte imię twoje.

Scena secunda

Societas prava.

LIBERIUS

Coż tu za lamęnt słyszeć, czyje pod niebiosy
Wynikają płaczliwe, z narzekanięm głosy?
Czy podowno bogowie pioruny straszliwe
Wypuścili lubo też jadęm zapalczywe
Furyje komu grożą lub niewstrzęmięźliwa
Jeszcze niedojźrały kwiat śmierć kosą okrywa?

MUNDANUS

Czy nię nasz że Candynus rodzicow żałuje,
Bom go już nieraz baczeł, gdy na śmierć styskuje?!

CANDIDUS

Ja, o bracia namilsi, żałością zmorzony
Po swych miłych rodzicach jestęm utrapiony,
Ktorym nieszczęsna goła nie chciała folgować
Ani im dojźrałego wieku poborgować.
A ja, sierotą będąc, prawie w mej młodości
Trzeba mi upatrować wiek przyszły starości.
Jakobym go i na czem przystojnie mogł strawić,
Pomniąc na to, że mi się kiedykolwiek stawić
Przydzie przed sąd straszliwy najsprawiedliwszego
Wtęnczas, gdy przydzie sądzić złego i dobrego.

LIBERIUS

Niepotrzebne skrupuły twą głowę turbują
I daremne, jak baczę, łzy oczy twe psują.
Czyli nie tego pragniesz, by dzień wczorajszy
Wstecz się powrocić mogł, a stał się dziesiejszy?
Lubo więc Echa szukasz po dziki pustyni,
Gdy głos wołającego w mowę sobie mięni?
Trudnoż tego doścignąć, co raz ominęło,
By też dobrze – jak mowią – sto koni gonieło.
Rodzicow zmarłych płaczesz, ktorzy się nie wrocą,
A tobie się – i owszem – z żalu lata krocą.
Aza nie wiesz, że żadęn z Tezeuszowego
Labiryntu nie wyńdzie, ani straszliwego
Wyroku uchroni się, gdyż każdy stworzony
Od kosy jadowity będzie położony?
A co się zaś frasujesz o swe młode lata?
O tym potym, pokiś młod, teraz zażej świata,
Bo natęnczas, gdy głowa śronęm pobieleje
I twarz twoja pospołu z ciałęm popleśnieje,
Coż natęnczas czynić masz? Tylko myślisz o tym,
Coby się z duszą twoją miało dziać na potym.
Teraz masz myślić o tym, żeś jest urodzony
W domu zacnym, a przy tym wdzięczna ozdobiony
Uroda. Chcej jej zażyć w niniejszym swym wieku,
Bo kto świata nie zazna, coż po tym człowieku?
Jednakoż by mu mięszkać między sathyrami,
Albo więc w dzikich puszczach wieść wiek z bestyjami!
Ale tobie nad insze są dane własności:
Sława, dom i uroda, wielkie majętności.
A kto wie, coć na potym fortuna przyniesie
Albo na jaki stołek godności wyniesie.
Zaniechaj, moja rada, zamysłu prożnego,
A z nami w kompanii zażej dnia dobrego.

MUNDANUS

Moje zdanie nie insze, o kwiecie rożany,
Tylko byś świata zażeł, Candyde kochany.
Widząc cię w ślicznym wieku, serce mi się kraje,
Ześ tak prędko porzucieł świeckie obyczaje.
Proszę, nie trać na lada waśniach swej urody,
Raczy rozkoszy zażej z Światęm, pokiś młody.
Na coż twojej rodzici te skarby zbierali,
Na co tak majętności wiele skupowali?
Nie dla kogo inszego gumna zgromadzone
I brogi pełne zboża stoją nałożone.
Dla kogoś te piwnice winmi zastawione,
I szpiżiarnie rozkosznym seręm nawiezione?
Nie dla kogo inszego, tobie jedynęmu
Mili rodzice dali, synowi miłęmu.

CANDIDUS

Dziękuję, bracia mili, że mi rozważacie
I na oczy przodkow mych godność przekładacie.
Prawda, że miła jest rzecz w rozkoszach opływać,
Ale też przyszłe rzeczy mąmy upatrywać
Pewna to jest nowina, jako zasiejęmy,
Tak też czasu słusznego i zbierać będziemy.
Leniwy to gospodarz, ktory lecie leży,
A potym musi łaknąć, gdy zima nadbieży.
Czasu jest jeszcze dosyć rozkoszy zażywać,
A teraz się cnotę w młodości zdobywać,
Bo czym garnyszek nowy za świeża zawarzy,
Jużysz z niego na starość z nie wyparzy.

LIBERIUS

Toć się nazbyt bożkujesz, czyli chcesz bydź świętym,
Czyli do nieba żywo i z nogami wziętym.
Byś lepi sobie głowy daremnie nie psował
I myśli precz odrzucieł, ktoreś to uknował
W swym rozumie. Bo to wiec, jeśliś przeznaczony
Do nieba, to od piekła, będziesz uwolniony.
locus aulicoru[m]
A kto wie, czy piekło jest, tak to ludzie bają,
Pod kądzielą też baby o tym rozmawiają.
A dajmy to – jak mowią – żeby piekło było,
Jużci się też inszęmi ludźmi napełniło.
Nie dopiero Świat stoi, a ludzie jak giną,
Przecieć nie wszyscy w niebo, drudzy w piekło płyną.
Nię myśl ty o tych fraszkach, słuchaj mojej rady,
A dzisiaj z towarzystwęm zażyjęm biesiady.
Każęm zagrać wesoło, bankiet uczynięmy
Aboć tę fantazyją z głowy wybijęmy.
Żebyś wiedział, iże cię uprzejmie miłuję.

Pioro mu da.

Tęn ci upomineczek mały ofiaruję.

MUNDANUS

I moim nie racz gardzić, w ktorym pokazuję
Affect szczery miłości, toć pioro daruję,
A przy tym sąm się daję na usługę tobie.
Tylko rozkaż, Candyde, zawsze służyć sobie.

LIBERIUS

Nie tylko my, słudzy twoi, są i insze zgraje,
Byleś tylko opuścieł żackie obyczaje.
Bo, wierę, nie przystoi takięmu pąnięciu
Obrazkow polizować jakoby żaczęciu.
Lepiej ci się obrazom żywym przypatrować,
Aniżeli kryślane na karcie całować.

MUNDANUS

I lepi, towarzyszu, nie mięszkając wiele,
Uczyńmy Candydowi czym prędzy wesele.
Zaprośmy frącymeru, niech muzyka graje,
Wnetże smutny Candydus zmięni obyczaje.

Wynidą z nim precz.

CHORUS PRIMUS

Jak żmije srogi i węża zjadłego,
Tak się strzesz, młody, towarzystwa złego,
Chceszli nie ulgnąć w grzechu aż po uszy
Na zgubę duszy.

Lepi się łączyć ze lwy okrutnęmi
Albo więc mięszkać z smoki straszliwęmi,
Niż kompanią mieć z tym, co do złego
Wiedzie młodego.

Lepiej by wieść wiek z tygrysy zjadłęmi
Albo się łączyć z niedźwiedźmi dzikięmi,
Niżeli z takim, ktory cię, młodego,
Wiedzie do złego.

Nie tak jaszczurczy zawadzić jad może,
Jak złego rada, kiedy się, niebożę,
W niecnotę wiedzie, rozkoszyć cukruje,
We złe kieruje.

Nie tak trucizna pajęcza zawadzi,
Jak złego mowa, kiedy cię nawodzi
W przeklętą drogę, a czart się raduje,
Piekło gotuje.

Czym się za młodu skorupka nawarzy,
Już z ni na starość tego nie wyparzy.
Także i młody we złe zaprawiony,
Już jest zginiony.

Słodkieć się zdadzą słowa niezbożnego,
Ale za czasem przybolejesz tego,
Kiedy na wieki za krople słodkości
Będziesz w gorzkości.

Jako na ponęt pada ptak zwabiony,
A potym siecią chytrze ogarniony,
Tak czart przez złego w rozkoszy cię wnąca,
Do piekła wtrąca.

Ktory jest człowiek w grzechach zanurzony,
Nie dba nic, chociaż widzi, że zginiony,
Już brnie z grzechu w grzech, ani się obaczy,
Jak w piekło wskoczy.

Z takimi, młody, radzę nie przestawaj,
Ani wezwany w kompaniją stawaj,
Chceszli przed Bogięm mieć czyste sumnienie,
Potym zbawięnie.

I czart przeklęty nie tak ci zawadzi,
Jak zły towarzysz, ktory cię nawodzi
Na złe, jak i sąm wie, iż jest zginiony,
Wiecznie stracony.

Pomni na dusze swy nieprzyjaciele,
Ktorzy iako lwi leżą przy twym ciele:
Czart, Świat i Ciało, cić są przytomnęmi
I zdradliwęmi.

I ty, co cię to słodko namawiaią,
Wiec o tym, iżeć sidła zastawiają
na twoję duszę, a ty, jak usiędziesz,
Wnetże jej zbędziesz.

Pamiętaj, młody, na me napomnienie,
Chceszli pozyskać swej duszy zbawięnie,
Byś się nie łączeł nigdy z niezbożnęmi
I z wszetecznęmi.

Jako najdali mijaj niezbożnego,
Ani naśladuj nigdy ścieżek jego,
Boć one wiodą w piekielne zginienie,
W wieczne stracęnie.

Nie dawaj w marność swej młodości kwiatu,
Ani na pośmiech podawaj jej Światu.
teraz, gdy masz czas, bierz się do dobrego,
A stroń od złego.

[Scena 3.]

KUPIDO

Cantabit.
Z obłoku serca łowić będzie wędą w morzu.

Neptunie, ktoręmu nieprzebrane wody
Morskie są poddane, niezbrodzone brody,
Chcey przyjąć w granice swe Kupidyna,
Węnery syna.

Abym w bystrym morzu połowu szczęsnego
Za twym dozwolęnim zażeł uciesznego.
Pozwol, aby serce mnie pożądne
Było dostane.

Najwyszszy Jowiszu, ktory piorunami
Rządzisz, wysokimi władniesz niebiosami,
Poskrom obłoki, by przeciwne wody,
Jasny pogody

Przeszkadzać nie śmiały, lecz Phæbus ognisty,
Wypuścieł łaskawie swoj promięń złocisty
Na Serca, ktore ja tu łowić będę
Na złotą wędę.

Za twoją przyjaźnią, Æole powolny,
Niechaj mąm spokojny połow od swowolny
Czeladzi twej, aby morskie wały
Nie wylewały.

Szczęśliwa fortuno, chcey swe nakierować
Ku mnie koła złote i dziś to darować,
Bym połow odprawieł mnie polecony
z Węnery strony.

NEPTUNUS

Na Delphinie po morzu wyjedzie.

Zarzucaj śmiele,
A nie myśl wiele,
Kupido pieszczony.

Dla Twoi matki
Węnery gładki,
Łowci pozwolony.

I na co godzisz,
Pewnie ułowisz,
Kupido pieszczony.

Na twoi wędzie
Wnetże usiędzie
Candydus kochany.

KUPIDO

Zarzuca wędę w morze.

Ić[!] teraz z ufnocią w morze, wędo moja,
A szukaj z pilnością w nim żywego zdroja,
W ktorym by pieszczone serca pływały
I połow miały.

Bogowie niebiescy, co szczęścim władniecie,
Na zięmi i w morzu wszędy panujecie,
Wąm wędę polecąm, w morze wrzuconą
I zatopioną.

Sama muzyka repetować będzie.
Ułowi trzy serca.
Z ułowionych serc tryumphuje.

Jo, tryumphe! Jo, tryumphe!
Bo na com godzieł, jużęm ułowieł.

Jo, tryumphe!
Jo, tryumphe!

Candydus młody, do swy urody
Przyjan[!] wiek złoty, przestał prostoty.

Jo, tryumphe!
Jo, tryumphe!

Scena 4.

Świat, Czart i Ciało zmawiają się na Candyda.

ŚWIAT

O lata chwały godne, o czasy szczęśliwe,
Lata Światu służące, Światu i życzliwe,
Ktore do usług dzięń w dzięń więcy przyczyniacie
Drzewek wonnych, ktoręmi sad moj napełniacie.
Kwitną cedrowe drzewa stąnu wysokiego,
Cesarze i krolowie okrągu zięmskiego,
Oświecone książęta, jaśni monarchowie
I stołki sęnatorskie, wielmożni panowie,
purpury i szarłaty, i czapki rogate,
Honory, dignitarstwa i domy bogate –
W mym szczepione labiryncie jak roże kwitnące
I wonny zapach z siebie wielki wydające.
Praw wolności my złoty pilnie przestrzegają,
Mojżeszowych zwietrzałych precz zapominają.
Ktoby je przypominał, nię masz, jużyś ci zginęli,
Ktorzy winnicy moi przeciwnęmi byli.
Już Enoch z Heliaszem do raju zabrani,
Dwanaście uczniow z Mistrzęm dla mych praw skarani.
I inszych prawołomcow potłumiłęm wiele,
Ktorzy w mym labiryncie deptali me ziele.
Anim jednego kąpał w Marsowy kąpieli,
Ktorzy jaki znak w sobie przeciwięństwa mieli.
Nasyconym do woli krwią mych przeciwnikow
Patryjarchow, Prorokow i cnych męczęnnikow,
Już o żadnym nie słychać, a ci co nastają,
Sprzeciwiać się wolnościom mych praw obawiają.
I nie dziw, gdyż im przodkow śmiałość odejmuje
Sroga Śmierć i w mowięniu usta zawięzuje.
Jeżeli chce co komu wyrzucić na oczy,
To kształtną polityką łagodnie otoczy.
Politykać teraz grunt, (cnotą?) chyba malowana,
A z prawdy dno wypadło, miłość nadziewana
Na offertach nie schodzi, jednak wiedzieć komu,
Ktoręmu szczęście płuży i dostatek w domu.
Mąm ci ja swoich dosyć, ktorzy mi hołdują
I złote prawa moje wiernie zachowują.
Tilko mi tęmu dziwno jedno pacholątko
Opiera się jakoby wilkowi koźlątko,
A nie wie o tym chudziak, że jest zawięźniony,
Bo ktory jest w bogactwie, jużyś ułowiony.
Podobni garbatęmu prześć wielibłądowi
Choć przez ucho igielne, niżli bogaczowi
Ciasną fortą wniść w niebo; bogatęmu trudna
Przebijać się przez sidła, prawie niepodobna,
Co tu wnet Candydowi rzetelnie pokażę
I na wiatrze budowne zamysły przekażę.
Choć ci się to Candydus jak kot polizował,
Przecieć dla mnie komorkę w sercu swym zachował.
Nie wszystkoć, co się świeci, złotem nazywamy,
Ale tylko po probie dobroć poznawamy.
Tymczasem strąbić każę swą bracią w poradę,
Wnetże tu na Candyda podniesiemy zdradę.

Zatrąbić każe, gdzie przydą Czart i Ciało.

Zatrąb na bracią.
Witajcie, bracia moi, coście porabiali?

CZART

Kandydaśmy naszego w smutku pocieszali.

ŚWIAT

I mojego wezwania nie insza przyczyna,
Tilko byśmy nawiedlić tak zacnego syna.

CZART

Nie frasuj się, bracie moj, pujdę ja do niego,
Wnetże dyjamęntowe zmiękczę serce jego.
Jezdęm w ty mierze biegły i dobrze ćwiczony,
Czym może bydź, a prędko, młody przywabiony.
Niejednegom ja już zwiodł zgrzybiałego starca,
pustelnika, zakonnika, niejednego mędrca,
Ktorzy już jedną nogą prawie w niebie stali,
Przecię za mym powodęm do nas się dostali.
Cożby ta jedna nądzka miała się obronić
I moich chytrych sideł mogła się uchronić.
Wiele ja tych słojkow mąm, jeżli nie z jednego
Podobać mu się będzie, dąm mu i z drugiego.
Wierzcież mi, iże go ja pręciuchno odmięnię
I tę jego rpostotę swą nąmową zmięnię.

CIAŁO

A ja mu zaś rozkoszy będę smakowało
I w pieszczoty zaprawię Candydowe ciało.
Będę go wprawowało naprzod w lubieżności.
Zezwolić wszystko musi, kiedy od miłości
Zniewolonym zostanie, a tak gdy zakusi,
Rad nie rad obyczaje swoje zmięnić musi.
Będę mu smakowało melodyjne granie,
A przy tym uszom wdzięczne przydąm mu śpiewanie.
I ucieszne rozmowy będę mu cukrować,
A oczom zaś obrazki będę prezęntować.
A potym, co się przyda przy rożny rozmowie,
Polecę to światowy mądry białygłowie.
Jam ci go jest najbliszsze, o tym nie wątpicie,
Cokolwiek tylko chcecie, to przez mię sprawicie.

ŚWIAT

O, słowa chwały godne, porado wesoła,
Ktora sama celujesz wiele innych zgoła.
O, jako nieteskliwe z wami rozmawianie
Miłeć mi posiedzęnie, miłe i słuchanie,
Ale idcie czym prędzy, ną mni[!] nie mięszkajcie,
W nawrocęniu Candyda swych prac przykładajcie;
Byleśmy nąń ogniwo jedno założeli,
Jużyś byśmy Candyda w swą sieć ułowieli.
Jedno drugie pociągnie, aż do ostatniego,
Usłyszym piosnke inszą, wnetże grającego.
Ja mu zaś serce zmiękczę słowy łagodnęmi,
A przy tym z upominki oczom przyjęmnęmi
Zabieżę jęmu drogę, a tak obaczymy,
Że go tęmi fraszkami prędko odmięniemy.
Tymczasem się rozidźmy[!]. Cośmy uradzili,
Żebyśmy to skutecznie wszystko wypełnili.

Intermedium secundum

Kuchmistrz, Kaszuba

KUCHMISTRZ

A bełże targ, czy nie beł, czym poźno przyjachał?
Dosydzięm ci rano wstał i prędkom też jachał.
Oszukałbym się wierę, pąn bankiet sprawuje,
I na nim przyjeciele swe miłe częstuje.
A tu zaś jako będzie? Gołe targowisko!
By wżdy chciał zły duch przynieść z cielęcięm chłopisko,
Zapłaciełbym go dobrze. Biegaj, chłopcze, wyźry,
A boć tu k nąm Kaszuba z jakim zwierzęm tyrzy.
Nać jeszcze i obucha, by kto nie chamował.
Powiesz, że to już moj pąn dawno zatargował.

CHŁOPIEC

Jest tu chłop niedaleko, ma coś na ramięniu.
Chłopiec dwa miechy niesie po prawym strzęmieniu.

KUCHMISTRZ

Toś chłop, jezdem ucieszon z responsu twojego.
Aboć nąm co przyniesie Kaszuba dobrego?
A, nasz ci to Sobieraj! Jakoż się miewacie?

KASZUBA

Dziękuję waszoc, pyszno, lecz kakoż mię znacie?

KUCHMISTRZ

A jużeś mię zapomniał, panie Sobieraju!
Za nie pomnisz, kiedym ci drwa przedawał w gaju?

KASZUBA

Dopierom sobie wzbaleł! Wyżeście to wierę,
Coście mi ono byli przedali drew forę.

KUCHMISTRZ

Jąm ci, moj Sobieraju! A coż masz dobrego?

KASZUBA

Mam dwu zającow w miechu i sarnu tłustego,
Com go dębowym sidłęm niedawno ułowieł,
Jeszczęm go żywo zastał, że się nie udławieł.
Jeżeli waszmość kupisz, mąm też świeże szpaki,
Prawie na pański bankiet zejdą sie te ptaki.
Mąm schaby i kiełbasy od knarza tłustego.
Nabawię was, paniczu, towaru niezłego.

KUCHMISTRZ

A wieleż masz tych szpakow, panie atamanie?

KASZUBA

Mam ich w koszu sześcioro, moj łaskawy Panie!

KUCHMISTRZ

A drogież będą szpaki?

KASZUBA

Dam je wam po kopie.

KUCHMISTRZ

A już też ty sę mnie drwisz, jako widzę, chłopie?!
Dam za nie po dziesiąciu, dąm po pułzłotego.

KASZUBA

Nie dam, moje pąniątko, chyba od złotego.

KUCHMISTRZ

O, toć wszystko zapłace, jeżli chcesz, ogułęm.
Tylko się nie chcej drożyć, a powiec mi słowęm.

KASZUBA

Zarwaniżeście Bogu! Jeżli kupić chcecie,
Za szpakow i za sarnu sześć talarow dacie,
A schaby i zające, także i jątrznice
Już to jedno przy drugim waszmość zapłacicie.

KUCHMISTRZ

A, toć dam pięć talarow ogołęm za wszystko.

KASZUBA

Zać to komu inszęmu, moje pąniąteczko!

Będzie mu płacieł.

Dziękuję wąm, moj panie, żeście zapłacieli.
Bodajeście na potym i więcej kupieli!
Wtym was Bogu polecam. Pujdę tam ku mieście,
Kupię cokolwiek śniadać do domu niewieście.

KUCHMISTRZ

Idź z Bogiem, Sobieraju! A ty sarniątko
Wziąwszy, do dom czym prędzy, moje pacholątko.
Nieźlem si przecie kupieł za te pięć talarow,
A dostałęm zwierzyny całe kielka worow.
Okaż jeno te szpaki. Prawie do pieczęnia?
Nie żal do nich szafranu, ba, i do smażenia.
Odwiążże tego sarnu (CHŁOPIEC:) Zaś go wypuścięmy.
Jeśliby nąm uciec chciał, to go zabijęmy.

Wypuści psa z miecha miasto sarnu.

Ptwuj, zły duchu, i z sarnęm! Trzymaj, kto cnotliwy!
Czasie pański, jakie się w Gdańsku dzieją dziwy!
I jam, bałamąt głupi, żęm się dał oszukać,
Kto słychał sarnu w miechu u chłopa kupować.
Odwiąż jeno drugi miech, aboć co lepszego
Obaczymy tu przecię co foręmniejszego.

Kotow dwa wypuści.

Patrzcież złodzieja chłopa, adze chłopaturo!
Nagrodzęć to za czasęm, psia ty kompaturo!
A szpaki, panie chłopcze, kedy się podziały?

CHŁOPIEC

Dopieroć tu w kalecie waszmci żobały!
Gdyśmy koty gonieli, one tu gmerały
I pewnie dla wrzeszczęnia uciekać musiały.

KUCHMISTRZ

To mi pewnie pięniądze wybrali szpakowie?

Popatrzy w kalecie.

Nie częmuć radzi byli zobiąc, niecnotowie!
Dajcież pokoj, szpaczkowie, z waszym Sobierajem.
Zastawięć jeszcze sidła na waju pod gajęm!
Ułowię cię, lecz wierz mi, popuścisz groszami,
Przypłacisz tego dobrze swoimi piorami.
Podźmy teraz czym prędzy, sidła zastawięmy,
Potym tu zaś po chwili znowu nadyńdzięmy.

Објављено под Уметност / Sztuka / Kùńszt / Kunst / Art | Коментари су искључени на Tragedia o bogaczu i Łazarzu [fragment]

E. Breza: Czarna Woda [o nazwie]

Na podstawie książki
Nazwy miast Pomorza Gdańskiego

praca
zbiorowa pod redakcją
Huberta Górnowicza i
Zygmunta
Brockiego


wydanie drugie poszerzone i poprawione pod
redakcją
Edwarda Brezy i
Jerzego Tredera

Wydawnictwo
Uniwersytetu Gdańskiego
Gdańsk 1999

Edward Breza

Czarna Woda

Od stycznia 1993 r. Miasto w woj. Gdańskim, dawniej wieś
w gm. Kaliska i par. Łąg, powstała przy szosie Chojnice-Tczew i magistrali
kolejowej Śląsk-Porty (z 1930 r.), na lewym brzegu Wdy. Słynie z najstarszej w
Polsce Fabryki Płyt Pilśniowych, zbudowanej w latach 1947-1952, a w latach
1957-1961 wybudowano fabrykę kalafonii, terpentyny i olejów flotacyjnych. W r.
1982 powstała samodzielna parafia z kościołem pod wezwaniem Matki Bożej
Częstochowskiej, zbudowanym w latach 1984-1988. Liczba mieszkańców: 1970 r. –
2,1, tys., 1996 r. – 3,3 tys. Do czerwca 1975 r. i ponownie od stycznia 1999 r.
w pow. Starogardzkim woj. Pomorskiego.


Według Słownika Arnolda
(Słownik geograficzny Państwa Polskiego, red. S. Arnold, Warszawa
1936-1939, 1069) wieś miała powstać w r. 1789. Jest to jednak nieprawda, gdyż
mapa Schröttera (L. von Schrötter, Karte von Ostpreussen nebst Preussisch
Litauen und Westpreussen nebst dem Netzdistrict
, Berlin 1803-1810) z końca
XVIII w.pokazuje na miescu dziesiejszego miasta tylko lasy (H. Górnowicz,
Toponimia powiatu starogardzkiego, Wrocław 1985, 27). Czas powstania
przesunąć zatem trzeba na drugą połowę XIX w., notowana dopiero w r. 1869 w
postaci niemieckiej Schwarzwasser, jest to jednak kalka (tłumaczenie)
nazwy polskiej Czarna Woda, podanej np. w r. 1880 (Słownik
geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich
, Warszawa
1880-1902, I 740) i odtąd po stronie polskiej zawsze pisanej Czarna Woda,
po stronie niemieckiej Schwarzwasser. Na mieszkańca Czarnej Wody mówi się
po kociewsku czarnowodziak, na mieszkankę czarnowodzianka, na
(wszystkich) mieskańców czarnowodziaki.

Jest to nazwa
topograficzna, ponowiona z nazwy rzeki Czarna Woda (obocznie Wda),
po niemiecku Schwarzwasser od przym. schwarz ‘czarny’ i rzeczow.
Wasser ‘woda’, nad którą leży. Takie przeniesienia z nazw obiektów
wodnych na miejscowości to częste zjawisko w toponimii, por. np. w niniejszej
książce nazwy Łeba i Reda i poźniejsze miejscowości, dziś miasta
Łeba i Reda, jez Wdzydze i wsie Wdzydze Kiszewskie w
pow. Kościerskim i Wdzydze Tucholskie w pow. Chojnickim nad tym jeziorem
położone, jezioro Rekowo i Studzienice oraz późniejsze
Rekowo i Studzienice w pow. Bytowskim. Na świat wychodząc,
przywołać można rzeki Moskwa i Ottawa oraz stolice państw
Moskwa (Rosji) i Ottawa (Kanady) nad tymi rzekami
leżące.

Wcześniejszą osadą karczemną, dziś z Czarną Wodą połączoną
urbanistycznie, było Złe Mięso, po niemiecku Bösenfleisch,
notowane jako Boszfleyth 1480 (Matriculum Regni Poloniae summaria,
ed. T. Wierzbowski, J. Sawicki, Warszawa 1905-1961, IV 88), zum Bösem
fleisch
1495 (Scriptores Rerum Prussicarum, hrsg. Th. Hirsch, M.
Töppen, E. Strehlke, Leipzig 1861-1874, 799), Boszenfleisch (Akta
stanów Prus Królewskich
, wyd. M. Biskup, K. Górski, T. II, Toruń 1960, IV 1 s.
203), taberna ‘karczma’ Liemieszo 1585 („Fontes“ Towarzystwa Naukowego w
Toruniu, I-III 237 – dalej F), Złe Mięso 1664 (F, XXXII 262) i odtąd po
stronie polskiej zawsze Złe Mięso lub Złemięso i
Bösenfleisch po stronie niemieckiej.

Jest to nazwa dzierżawcza od
nazwiska właściciela karczmy Bösenfleisch, przełożona na polskie Złe
Mięso
, por. niem. böse ‘zły’ i Fleisch ‘mięso’. Polska nazwa
osobowa Złe Mięso notowana była od r. 1397 (Słownik staropolskich nazw
osobowych
, red. W. Taszycki, Wrocław 1965-1976, VI 322). W „gminnej“
opowieści i przewodnikach turystycznych nazwa tłumaczona jest od okoliczności
podania zgłodniałym flisakom zepsutego, nieświeżego mięsa, które spowodowało
choroby u konsumentów. Podobne tłumaczenie nazwiska właściciela spotykamy w
nzwie Twarda Góra w pow. Świeckim od nazwiska Hartberg od niem.
hart ‘twardy’ i Berg ‘góra’. Karczmy, młyny, wybudowania i huty
(te ostatnie na Śląsku) bardzo często brały nazwy od nazwisk właścicieli, np.
Legbąd i Windorp w pow. Chojnickim (Złe Mięso lezy już w gm.
Czersk w pow. Chojnickim), Kruzyn, dziś Krzeszna i Firoga w
pow. Kartuskim, Dunajek, dziś Dunajki w pow. Kościerskim i
starogadzkim, Ozimek pod Opolem. Zob. E. Breza w „Dzienniku Bałtyckim“
1996, nr 273, s.7.

Објављено под Земља / Ziemia / Zemia / Land / Land | Коментари су искључени на E. Breza: Czarna Woda [o nazwie]

Pomerania XI 2007: Spis treści

Pomerania XI 2007

2. Listy

Problem Słowińców trwa?

Nawet Kaszubom trudno dziś uwierzyć, że jeszcze w XIV i XV w. język kaszubski funkcjonował na całym Pomorzu, także Przednim, po zachodniej stronie Odry. W czasie gdy nie ma tam już autochtonów, zaś współcześni Kaszubi wyzbywają się największego skarbu, jaki w dziejach posiadali, brzmi to niemal jak legenda. Jest oczywiste, że jeśli u nas zabraknie rodzimej mowy, to wkrótce kaszubska świadomość mieszkańców będzie taka jak na Pomorzu Zachodnim.

No właśnie! Jaka ona jest? Czy da się znaleźć chociaż ślad dumy z wielkich Gryfitów, panów Pomorza Zachodniego, którzy w swej tytulaturze nosili również zaszczytne miano „książąt Kaszubów”? Wydawało mi się, że na odpowiedni tor najłatwiej będzie trafić w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, które sprawuje opiekę również nad zgromadzonymi w Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach perłami regionalnej przeszłości. Byłem tam na obchodach 35-lecia skansenu w 1998 r. Wtedy, podczas ożywionej dyskusji, mówiłem o kaszubskiej tożsamości Słowińców, co spotkało się z zupełnie nieoczekiwaną polemiką młodej pani etnograf, Viotetty Tkacz. Twierdziła ona, że wcale nie jest powiedziane, iż Słowińcy byli Kaszubami, wręcz odwrotnie wskazują sądy wielu uczonych. Których? Nie dowiedziałem się. Natomiast próby mojej perswazji, podpieranej cytatami kaszubskojęzycznych wypowiedzi Słowińców, nie dawały rezultatu. Jako że czasu wówczas było niewiele, gdyż zajęty byłem realizacją reportażu telewizyjnego, zaś pani etnograf musiała pełnić rolę gospodarza uroczystości, rzecz pozostała otwarta. Eugeniusz Pryczkowski (więcej w „Pomeranii”)

4. Iwona Joć, Gryf zmienia Pomorze

Czy na tradycji można zarobić? Wbrew powszechnemu mniemaniu, jakoby to, co dawne, nadawało się wyłącznie do zamknięcia w muzeum, okazuje się, że tak! Dowodzi tego realizowany w Pomorskiem Wojewódzki Program Wspierający Rozwój Gospodarczy i Tworzenie Miejsc Pracy w Oparciu o Wykorzystanie Tradycji i Zasobów Przyrodniczych Regionu „Gryf”. Od 2003 roku wciela go w życie za pomocą środków z Funduszu Pracy i przy wsparciu swoich jednostek powiatowych Wojewódzki Urząd Pracy w Gdańsku.

– Ten program tak działa, żeby bezrobotnym, zwłaszcza na obszarach wiejskich i w małych miasteczkach, dać pracę związaną z tradycją regionalną – mówi Iwona Szułdrzyńska, koordynator przedsięwzięcia z gdańskiego WUP. – Szczególnie dotyczy to osób do 25 roku życia, absolwentów szkół wyższych do 27 lat oraz ludzi powyżej 45 lat. Zachęcamy ich do tworzenia miejsc pracy w oparciu o kulturowe, przyrodnicze i geograficzne zasoby regionu, a przez to wspieramy ideę regionalizmu. Dzieje się to w oparciu o trzy obszary: tradycję regionalną – umożliwiającą powstawanie usług związanych ze specyfiką terenu, turystykę, w ramach której rozwijane są przedsięwzięcia w zakresie obsługi jej form instytucjonalnych, hotelarstwa i turystyki wiejskiej oraz (od 2006 r.) ochronę środowiska, tj. działania umożliwiające zachowanie przyrodniczych zasobów regionu. (więcej w „Pomeranii”)

7. Tomasz Żuroch-Piechowski, Hymn państwa, które nie istnieje (felieton)

Piszę ten tekst przed wyborami, ale Państwo przeczytają go, gdy znaczone asy wypadną już z rękawa, sztandary bojowe spoczną w lamusie, a na stoły polityków powędruje gorzka żołądkowa lub balsam pomorski. Jedni pić będą z radości, inni z rozpaczy, jeszcze inni dlatego, że pić muszą. Ja nie piję, bo jestem antyrządowy. W stanie tym trwam nieodmiennie co najmniej od czasów Leszka Millera i pewnie tak mi zostanie do momentu, aż jakiś Kaszuba zostanie prezydentem lub premierem (nie miałbym nic przeciwko temu, aby i wszyscy ministrowie byli Kaszubami).

Na szczęście patriotów nie brakuje! (więcej w „Pomeranii”)

8. Jakub Pietruszewski, Trójmiejski Obszar Metropolitalny – szanse i zagrożenia

13. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Podziemni (felieton)

14. Iwona Joć, Wywołać apetyt na region (rozmowa ze Sławomirem Pahlke, przewodniczącym Pomorskiego Klubu Dobrej Marki, pełnomocnikiem ds. marketingu w Browarze „Amber” w Bielkówku)

16. (ma), Kaszuby w Warszawie

Promowanie Kaszub wymaga aktywności. I to nie tylko na miejscu, ale także w głębi Polski. Stąd właśnie wziął się pomysł na zaprezentowanie tego regionu w Warszawie.

Kaszuby pokazano w dwóch odsłonach. Pierwsza, 14 września, zorganizowana została pod hasłem „Piwnica kaszubska”. Odwołując się do artystycznego klimatu słynnej krakowskiej Piwnicy pod Baranami, we wnętrzach Pałacyku Szustera przedstawiono nie tylko elementy tradycji regionu, lecz także to, co w ostatnim czasie z Kaszub trafiło do kultury ogólnopolskiej. Wkładem do niej jest m.in. płyta „Kaszëbë” Ola Walickiego, który z zespołem wykonał znajdujące się na niej utwory. O ile jednak wspomniane nagranie cieszy się uznaniem przede wszystkim w gronie miłośników jazzu, o tyle Danuta Stenka nie wymaga szerszych rekomendacji. Ta wybitna, a pochodząca z Gowidlina, aktorka podczas wieczoru odczytała fragmenty przetłumaczonej na język kaszubski Ewangelii św. Jana. Dopełnieniem piwnicznego spotkania był występ kościerskiego zespołu The Rozmish, pokaz filmu „Kaszubi” oraz degustacja specjałów kuchni kaszubskiej. (więcej w „Pomeranii”)

17. Marta Sosnowska, To dla ciebie gra twoje radio…

18. Marek Adamkowicz, Geburtstag papy Grassa

W Gdańsku, swoim rodzinnym mieście, 80. urodziny świętował Günter Grass – laureat literackiej Nagrody Nobla, honorowy obywatel nadmotławskiego grodu, doktor honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego. Przybył na zaproszenie władz samorządowych, które na tę okoliczność – wespół z licznymi partnerami – przygotowały specjalny program Znalazły się w nim m.in. międzynarodowa konferencja poświęcona literackiej i plastycznej twórczości Grassa, koncert Mikołaj Trzaska Mottlau River Band, kilka wystaw, pokaz filmu dokumentalnego, premiera adaptacji scenicznej „Blaszanego bębenka”.

Przyjazd artysty zbiegł się z wydaniem po polsku jego najnowszej powieści – „Przy obieraniu cebuli”. Ten rozrachunek ze sobą i bohaterami książki rok temu wywołał kontrowersje po obu stronach Odry. Pisarz przyznał się w niej do zauroczenia ideologią nazizmu i do służby w Waffen-SS. Towarzyszące tej wypowiedzi emocje opadły nieco po wymianie listów z Lechem Wałęsą i prezydentem Gdańska, Pawłem Adamowiczem. Ze zrozumieniem podeszli do sprawy również sami gdańszczanie. Badania sondażowe wykazały, że większość z nich jest w stanie wybaczyć pisarzowi błędy młodości. (więcej w „Pomeranii”)

19. Kazimierz Ostrowski, Bratajmy się! (felieton)

„Na Pomorzu my mieszkamy / Wolnością oddychamy. / My Pomorza nie damy / Bo silną dłoń mamy. / Kto z nami łączy, łączy się / Druhem się zwie!”

Nie wiem, czy dzisiejsi harcerze śpiewają jeszcze tę przedwojenną, napisaną przez Stefana Bieszka pieśń. Brzmi ona nieco anachronicznie, więc mogła wypaść z repertuaru. Pamiętam jednak, że kiedy wykonywaliśmy ją od najmłodszych lat, każdy zuch i harcerz pękał z dumy, że mieszka na Pomorzu, „ergo” – jest Pomorzaninem i obrońcą swojej ziemi. W innej piosence śpiewaliśmy: „Nasza kraina / Ziemia Mestwina…” i od razu było wiadomo, skąd nasz ród.

Na pytanie: „Skąd jesteś?” każdy mieszkaniec naszego regionu bez wahania może odpowiedzieć: z Pomorza. Dużo trudniejsze jest natomiast pytanie o tożsamość. Zapewne wielu, obok oczywistej identyfikacji narodowej, za ważniejszą uznałoby tę etniczną – jestem Kaszubą, Kociewiakiem, Krajniakiem – aniżeli poczucie więzi z Pomorzem. Ogromna jednak część mieszkańców nie posługuje się takimi kategoriami, nie zalicza się do żadnej z tych grup, w gruncie rzeczy pozostaje obojętna wobec kwestii tożsamości regionalnej. Czy tak być musi? (więcej w „Pomeranii”)

20. Zbigniew Gach, Chłopiec okrętowy (wywiad z Leonem Skelnikiem, gdynianinem, jednym z pionierów polskiego rybołówstwa dalekomorskiego; cz. 3)

24. Marek Adamkowicz, Literatura z duchem czy literatura duchów?

Zrobiono wiele, ale pracy na przyszłość nie brakuje – tak można spuentować nie tylko referat prof. Jerzego Sampa, inaugurujący odbywającą się na początku września w Kaszubskim Uniwersytecie Ludowym w Starbieninie konferencję „Literatura kaszubska w nauce, edukacji i życiu publicznym”. W trzydniowym spotkaniu udział wzięli naukowcy reprezentujący rozmaite dyscypliny (literaturoznastwo, historia, socjologia), zaś publiczność stanowiło niewielkie grono osób interesujących się twórczością w „rodnej mòwie” z zamiłowania, a także ze względów zawodowych (m.in. nauczyciele i dziennikarze). Pojawili się również autorzy kaszubscy z Janem Zbrzycą na czele, jednak ich reprezentacja była iście symboliczna.
Zasadniczą część konferencji stanowiła, rzecz jasna, prezentacja przygotowanych na tę okoliczność referatów. Zgodnie z zapowiedzią Instytutu Kaszubskiego, współorganizatora sesji, ukażą się one w formie książkowej, dlatego warto nieco uwagi poświęcić nie tyle poszczególnym wystąpieniom, co zawartym w nich postulatom. Stały się one bowiem punktem wyjścia do debaty nad kondycją literatury kaszubskiej. Debaty, przyznać trzeba, poruszającej. (więcej w „Pomeranii”)

I-VIII – „Najô Ùczba”, dodatek do nauki języka kaszubskiego

27. Daniel Kalinowski, Perspektywy dramaturgii kaszubskiej

Przystępując do omówienia problematyki dramaturgii kaszubskiej należałoby zacząć od kilku samookreśleń. Po pierwsze za przedmiot opisu biorę propozycje dramaturgiczne obecne w obiegu teatralnym w dwóch ostatnich dekadach, przy czym mam na myśli dramaty aktualnie wychodzące drukiem bądź utwory kaszubskiej klasyki dramatu wydawane ponownie czy wreszcie tekstach, które – choć nie były wznawiane – wciąż są przywoływane na kaszubską scenę. Po drugie – interesują mnie bardziej zagadnienia dotyczące dramaturgii niż problemy związane z realizacjami scenicznymi czy z życiem teatralnym. Po trzecie – za dramaturgię kaszubską uważam utwory napisane przede wszystkim w języku kaszubskim, w mniejszym zaś stopniu dramaty inspirowane tradycją kaszubską tworzone w języku polskim, choć także i one świadczą o żywotności tego aspektu kultury pomorskiej. (więcej w „Pomeranii”)

30. Ida Czaja, Òtroczëzna

– Babkò, a wiele mój tata miôł lôtków, czej wa mùszelë jic précz ze swòji chëczë?

– Józef ùrodzył sã ju kòl Mëszków…

– Tej wë z brzëchã ju bëlë, jak waju wënëkelë tamstądka?

– A tej më zamiészkalë tuwò, na kòmòrnym. Jô chòdza do Pôłasza òbrabiac za tuto miészkanié…

Baro dokładno òbzéróm dwie biédnëchné jizdebczi, dze sã wëchòwôł mój òjc. Òbzéróm òdjimk, na jaczim je knôp z głową do gòłi skórë òbgòlony, w bùksówkach do kòlón. Tata mie pózdni gôdôł, że do szestnôsce lat miôł taką łësą baniã a tej sã zbùntowôł i rzekł: kùńc! Terô chce miec klatë na łepie! I ùrosłë mù czôrné kruz włosë. Dlô tëch prawie włosów mòja mëmka òsta jegò białką: bò chca miec dzecë z czôrnyma kruzowatima włosama. Në, wej ni jedno z naji piątczi ni miało taczich snôżëch kruzów.

Z tima bùksama téż béł richtich wërszaft. Tatk béł ju dobrze kawalérã i mëkcëłë mù sã dłudżé bùksë. Në, wej, dostôł rôz czedës z Hamericzi. Cesził sã, że mô módné, dłudżé bùksë, a babka tak a tak je ùrznãła, żebë tatowi sã w łepie nie przewrócëło. (więcej w „Pomeranii”)

33. Andrzej Grzyb, … ale się dowiem (felieton)

W ostatnich dniach września byłem na premierowym pokazie telewizyjnego filmu „Słowa jak ściany” o Małgorzacie Hillar. Odbywał się on w pięknym bez względu na porę roku arboretum w Wirtach opodal Borzechowa w gminie Zblewo. Po „Utworach zebranych” w opracowaniu Tadeusza Linknera, wydanych przez Instytut Kociewski w Starogardzie Gd., film ów to kolejna odsłona w przywracaniu pamięci fenomenu poetki ciałem i duszą rodem z Kociewia.

Z czasów licealnych pamiętam dobrze uwielbienie, nie tylko dziewcząt, poezji M. Hillar. Kult jej utworów trochę już przygasał, ale wciąż był żywy. Czytano nie wiersz „My z drugiej połowy XX wieku”, choć też się zdarzało, boć rodziła się „Nowa Fala”, czyli nowe, odcinające się, zbuntowane, inne pokolenie poetów (już na początku lat 70), czytano przepiękne, niedoścignione, niewinne erotyki z „Glinianego dzbanka” i „Prośby do macierzanki”. (więcej w „Pomeranii”)

34. Maria Roszak, Wyżera u szklarzów

U nas wéw ogródku mamy zrobione take małe oczko wodne. Tamoj już sia ta cała pacejowata gadzina zadomowjiła – żabory, nawet mutki, jakes ptaszki (nawet kaczki dwa kedyś byli, ale zwiali, bo sia pujka bojali) i robactwo. Raz żam tamoj lazła po téj ganstwie ciepnónć na kompostnik psiónki, zgnitóm gomułe i resztki szarpaka. Żam ciepnéła i podukradkam lukam bez świętojónki na to pło ogrodowe, a tu… mało żam sia wéw ta breja bez grable nié wykopyrtnéła zéz zdziwienia, bo mniandzy wierzbkami było prawdziwe wesele! Kucnéła żam żeby to wjidzieć lepij. (więcej w „Pomeranii”)

35. Janusz Kowalski, Kontakty punktowe z cenzurą w tle

Lech Bądkowski był starszy ode mnie o 5 lat. Niby niewiele, jednak w rzeczywistości była to różnica ogromna. Latem 1939 roku Bądkowski był już po podchorążówce, wkrótce po kampanii wrześniowej, później zaś po bohaterskich walkach na Zachodzie. Ja w ‘39 miałem 14 lat. Gdy 17 września radio podało, że bolszewicy wkroczyli do Polski jako sprzymierzeńcy Niemców, mój ojciec powiedział:

– Ta wojna będzie dłuższa niż poprzednia. Nie wiadomo, co nas jeszcze czeka, ale już teraz musimy zmienić nasze życie, postępowanie, odrzucić wszystkie przyzwyczajenia. Musimy być silni, a uleganie nałogom osłabia. Od dziś odstawiam papierosy i wszelki alkohol.

– No, może poza octem – wtrąciła moja matka, zawsze pogodna.

– Kontakty z ludźmi utrzymujmy takie jak dotychczas. Gdy komuś będzie źle, to mu pomożemy. Gdy nam będzie źle, to inni może nam pomogą. Ale liczmy tylko na siebie i nie bądźmy pod czyimkolwiek wpływem.

Słowa te, jak się okazało, miały po latach wpływ także na moje kontakty z Lechem Bądkowskim. (więcej w „Pomeranii”)

37. Lech Bądkowski, Sumienie i oczy otwarte

Jednym ze zjawisk współczesności jest rozbudzenie ludzkich sumień. Brzmi to może paradoksalnie, skoro w różnych dziedzinach życia zbiorowego i osobistego obserwujemy wiele faktów, szczególnie z zakresu obyczajowości, które dowodzą czegoś przeciwnego: dowodzą wzrostu cynizmu, a nawet zdzicze¬nia. Ale jedno drugiego nie wyklucza. Równoczesność tych ob¬jawów jest charakterystyczna i świadczy o napięciu procesów moralnych.

W stosunkach międzypaństwowych akty przemocy są wciąż możliwe i rzeczywiście się zdarzają. Jednakże towarzyszy im atmosfera sprzeciwu. Finał konfliktu sueskiego sprzed roku byłby nie do pomyślenia jeszcze 20 lat temu. Przyjmując, że współ¬działało tu wiele różnych czynników, rola czynnika moralnego była potężna. Wiadomo, że wycofanie wojsk interwencyjnych poważnie osłabiło pozycję strategiczną i prestiż polityczny Za¬chodu na ważnym i zaognionym obszarze Bliskiego Wschodu – i to w chwili ostrego kryzysu międzynarodowego. Zachód jednak zdecydował się na to ryzyko, aby uniknąć widocznie większego ryzyka – potępienia moralnego opinii światowej, które w wy¬padku ogólnego konfliktu mogłoby spowodować straty większe od zysków zdobytych doraźnym sukcesem militarnym. (więcej w „Pomeranii”)

38. Andrzej Busler, O Wojciechu Kiedrowskim w 70. rocznicę jego urodzin

Zbliżają się 70. urodziny Wojciecha Kiedrowskiego, przypadające 22 listopada. Redakcja „Pomeranii” poprosiła mnie o kilka słów o Nim. Chociaż zgodziłem się od razu, to pierwsza moja myśl była taka: cóż pomyśli sobie pan Wojciech jak zobaczy tę moją pisaninę? Z pewnością spojrzy na tekst z zakłopotaniem. A wynikać ono będzie z jego skromności.

Nie jestem zwolennikiem wystawiania laurek, jednak w przypadku Szanownego Jubilata nie da się pisać inaczej. Mało jest dziś w naszym kaszubsko-pomorskim świecie osób tak zasłużonych, o takim jak Wojciech Kiedrowski dorobku. Lista jego dokonań jest ogromna. Aby ją dokładnie przedstawić, należałoby wydać specjalny numer „Pomeranii”. Postaram się napisać, za co osobiście cenię naszego Jubilata. (więcej w „Pomeranii”)

38. Lektury

43. Klëka

50. Informator regionalny

52. Rómk Drzeżdżónk, Pòkùsa (felieton)

Miesąc przed welacëją przëszła dó miã Pòkùsa. Zaklepa na dwiérze a nie żdającë na mòje „proszã wlezc” wcësnãła sã w jizbã. Bëła niewësok wërosłô, kąsk grëbawô, na bòczi rozlazłô, z pëska nie za snôżô, ale zó to fëst wëgôdónô jak trzë klaperbabë na rénkù w miesce do grëpë zeszłé.

– Jô jem Pòkùsa – rzekła swòje miono.

– Witóm – nôprzód jô sã z nią przëwitôł (kùltura mùszi bëc, chòc nierôczonëch gòscy nie lëdóm), a tej jem rzekł: – To jô widzã, że wë jesce Pòkùsa, bò môce fùl bidel dëtkama napchóny. Kùliż tã je? 150 tësący czë wicy?

– Nié, to nie są dëtczi, to ùlotczi…

– Ùlotczi? – béł jem czësto baf. – Jô mëslôł, że wë mie chca dëtkã na pòkùszenié wòdzëc.
Òd słowa do słowa zrozmiôł jem ò co ji szło. Pòkùsa bëła przëszłô z taczégò jednégò wëbòrczégò kòmitetu, a bédowała bëm na pòsélca kandidowôł. (więcej w „Pomeranii”)

Коментари су искључени на Pomerania XI 2007: Spis treści

M. Cybulski, R. Wosiak-Śliwa: Składnia kaszubska

Na podstawie książki Kaszubszczyzna – Kaszëbizna, pod redakcją Edwarda Brezy, z serii „Najnowsze dzieje języków słowiańskich“, Uniwersytet Opolski – Instytut Filologii Polskiej, Opole 2001, str. 184-201. Teksty kaszubskie w artykule zostały podane przez autorów w kaszubskiej pisowni sprzed 1996 r.

Marek Cybulski, Róża Wosiak-Śliwa

Składnia kaszubska*

Spis treści:
1. Zdanie pojedyncze, 1.1. Podmiot, 1.2. Orzeczenie (1.2.1. Orzeczenie imienne, 1.2.2. Orzeczenie analityczne), 1.3. Przydawka, 1.4. Dopełnienie, 1.5. Przyimek, 1.6. Wskaźniki zespolenia, 1.7. Szyk wyrazów (1.7.1. Podmiot, 1.7.2. Orzeczenie, 1.7.3. Przydawka, 1.7.4. Dopełnienie, 1.7.5. Okolicznik), 1.8. Wpływy niemieckie (1.8.1. Użycie niektórych przyimków), 1.9. Rekapitulacja (1.9.1. Kaszubskie osobliwości w zakresie części zdania, 1.9.2. Kaszubskie osobliwości w zakresie przyimka, 1.9.3. Typowo kaszubskie spójniki i wskaźniki, 1.9.4. Szyk wyrazów, 1.9.5. Wpływy języka niemieckiego), 2. Zdanie złożone, 2.1. Zdanie złożone współrzędnie, 2.2. Zdanie słożone podrzędnie, 2.3. Wskaźniki zespolenia

Literatura

Kaszubszczyzna ma m. in. w plaszczyźnie składniowej wiele cech wspólnych z innymi językami zachodniosłowiańskimi, np. z językiem polskim. Wymienić tu należy typy związków składniowych (zgody, rządu, przynależności); zdań (oznajmiające, pytające, żądające); rodzaje podmiotów (gramatyczny, logiczny, domyślny, szeregowy itd.); orzeczeń: syntetyczne i analityczne (w tym – imienne); okoliczników (miejsca, czasu, warunku, przyzwolenia, stopnia, miary itp.); przydawek (przymiotna, przydawkowa, dopełniaczowa, rzeczowna); dopełnień; podobne są też typy zdań pojedynczych i złożonych (hipotaksa i parataksa).

Jednakże celem niniejszego opracowania jest przedstawienie cech, które wyróżniają kaszubskie zdanie pojedyncze i złożone wśród zdań zachodniosłowiańskich. Pod tym kątem podjęto tu próbę analizy kaszubskiego zdania pojedynczego i złożonego. Wiele uwagi poświęcono kaszubskim przyimkom i spójnikom, występującym w zdaniu pojedynczym. Przedstawiono też specyfikę szyku wyrazów, komponujących pojedyncze zdanie kaszubskie oraz nieobce kaszubszczyźnie elementy języka niemieckiego, mające wpływ na budowę i charakter zdania. Zanalizowano także typy kaszubskich zdań złożonych, jak również ukazano charakterystyczne dla języka kaszubskiego wskaźniki zespolenia.

Materiał dokumentyjący dany proces zaczerpnięto z tekstów, które oddają kaszubszczyznę mówioną: niekiedy także sięgnięto po teksty kaszubskiego języka literackiego, aby ukazać różnicę między kaszubszczyzną potoczną a literacką. Są to następujące pozycje: Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej B. Sychty; Teksty połnocno-kaszubskie z Wierzchucina b. pow. pucki E. Brezy; Teksty gwarowe północnokaszubskie z komentarzem fonologicznym Z. Topolińskiej; Teksty gwarowe centralnokaszubskie z komentarzem fonologicznym Z. Topolińskiej; Teksty gwarowe południowokaszubskie z komentarzem fonologicznym Z. Topolińskiej; Dërchôj królewiónko, Antologia dzysdniowi prozë kaszëbsczi, Gdynia 1996; A. Majkowski, Żëcé i przigodë Remusa. Zvjercadło kaszubskji, pjerszi dzél, Gdańsk 1974.

1. Zdanie pojedyncze

1.1. Podmiot

W kaszubszczyźnie nie pomija się podmiotu wyrażonego zaimkiem, np.: No, one całą godzënã tancowałë od dwônôsté do pirszé północë. (Top Poł 124); muszã so głowã umëc. (Top Poł 118); I on usnął. (Top Poł 124); No i terôz bãdzemë muszelë go rwac. (Top Poł 129); rada jem dobrégo grziba. (Top Poł 119); No, ja spróbujã. (Top Poł 124); to wiesz po sobie. (Top Pół 71); môsz wiedno szanowac twojã bliznã… (Top Pół 71); Jak ti sã czëjesz po zarãczënach swoich, co? (Top Cen 91); Taczich rzeczi wiãcy nie bãdzem mielë. (Top Cen 89); orzã z płëgã. (Top Cen 89); lubiã te barżi jasné włosë. (Top Cen 71); Ale jak to zrobice? (Top Cen 107/108); Mogła ona miec tak osémdzesąt centimétrów. (Br Teksty 38); Ona jéż żôdni zniji ni mia widzóné. (Br Teksty 38).

Jeśli już rezygnuje się w kaszubszczyźnie z tego rodzaju podmiotu, to najczęściej używa się zaimka to, np.: Tera to ju pewno tak nie chce to zdrowiu służëc. (Top Cen 107); No, to i cebie téż czekô. (Top Cen 92); To je troszkã dalé. (Top Pół 78); Tak to czasã biwô. (Top Pół 78); Czasã to bëło inaczi. (Top Pół 78); Ale to kosztëje szesc rublów trzë wiertle litra… (Top Pół 74); To nie je dlô niego. (Top Poł 120).

Form zaimków ten, on używa się również w celu „przypomnienia” podmiotu, przez co osiąga się podmiot podwojony, np.: Tera to ju pewno tak nie chce to zdrowiu służëc. (Top Cen 107); A ten Miemc ten je do Niemiec wydaloni. (Top Cen 102); Te óne tam ti chłopi to wëcerlë wieczorami przë miesądzu. (Top Poł 130); Tedi ón béł budowani tén koscół… (Top Poł 117); A ta łąka ta bëła każdą noc potancowónô. (Top Poł 71); A mój Jaszek, tén nie béł taczi głupi. (Top Poł 124); Titi nôgorszi… (Top Pół 71); Ten cesla ten mô dobri topór. (Top Pół 75).

Z podmiotu zaimkowego kaszubszczyzna rezygnuje jedynie w zdaniach rozkazujących i życzących, np.: Spiewé mi trochã! (Top Pół 79); Sedzë mi spokójno a sztël! (Top Pół 73); Spiewé mie co! (Top Cen 78); Trzim to! (Top Cen 88); Sedz mie cëcho! (Top Cen 88); Trzëmô jego fest. (Top Cen 96).

W zdaniach, dotyczących zjawisk atmosferycznych, stanów fizjologicznych i psychicznych w kaszubszczyźnie, pojawia się czesto zaimek to lub ono, np.: To dzys napadało za wszëtczé czasë. (Sych IV 7); Ono mu sa bëkcało do białczi. (Sych I 31).

W kaszubszczyźnie związek podmiotu logicznego wsytępującego w połączeniu z liczebnikiem powyżej 4 utworzony jest na zasadzie związku rządu, np.: Pincdwadzesce wajich dzecy bãdze mogło cepami klepac w jednim piecu. (Sych IV 273); Szesc chłopa (chłopów) niosło trëmã. (Sych V 253).

1.2. Orzeczenie

1.2.1. Orzeczenie imienne

Orzecznik rzeczownikowy wyrażony jest w kaszubszczyźnie najczęściej w mianowniku, np.: Ale chłopie, ko to nie je prôwda od trzëdzesce lôt. (Top Pół 71); Te wostatni trzë dni przed postã to są zôpustë. (Top Pół 74/75); A tak z wëglądë to oni bëlë taczi porządni knôpi. (Top Cen 95); Jabłko to je dobri owoc. (Top Cen 98/99).

W niektórych wypadkach orzeczenie imienne może być wyrażone za pomocą przyimka za z rzeczownikiem w bierniku, np.: Nasz strij bëł dłudżé lata za gazetnika we Gduńsku. (Sych I 308).

1.2.2. Orzeczenie analityczne

W kategorii orzeczenia analitycznego m. in. doztrega się:

a. Orzeczenie analityczne składające się z osobowej formy czasownika dac () w znaczeniu ‘prosić, polecić, pozwolić sobie’ oraz bezokolicznika, np.: Dôj mu sã wëgadac. (Sych I 153); Dał konia podkuc. (Sych I 153); Jô go chcôł dac uczëc za sądowégo abo za sądza. (Top Cen 97).

b. Orzeczenie analityczne składające się z osobowej formy czasownika miec w znaczeniu ‘musieć, móc’, np.: Të môsz wiedno szanowac twojã bliznã… (Top Pół 71); A te to już të môsz wiedzec. (Top Pół 71); Të môsz słëchac. (Top Poł 123).

1.3. Przydawka

Charakterystyczna cecha składni kaszubskiej wydaję się nadużywanie przydawki wyrażonej zaimkiem wskazującym, np.: Bo tén nie miôł taczégo zwroku jak tén orzéł, nié? (Top Poł 128); Żabë są w tim błoce. (Top Poł 119); Pierwé krawcy lepi szili jak dzysaj. (Top Poł 118); Tata mój: – Co të môsz knôpie w tim solaku? (Top Poł 120); Na tim drzewie sedzy kruk. (Top Poł 119); Na drodze jedze wóz. (Top Poł 119); A tak z wëglądë to oni bëlë taczi porządni knôpi. (Top Cen 95); Jô ten óws do wieczora zesekã. (Top Cen 88); Ten stari chłop je czësto głëchi, jak jô. (Top Cen 95); Bez to okno je widzec scanã. (Top Cen 95); Jô widzã ten szeroczi…, szeroką drogã. (Top Cen 106); Jô lubiã te barżi jasné włose. (Top Pół 71); To zboże lëcho urosło. (Top Pół 73); Ten krôwc nie umie dobrze szëc. (Top Pół 72); Ta białka ni mô żódnégo sana. (Top Pół 72); To më bëlë w tim lese na ti górze. (Top Pół 70/71); Ta krowa ma jedno celã. (Top Pół 73); Ta białka niosła môłą chaczkén. (Br Teksty 38); Ti lëdze w tim zómku bëlë barzo bogati. (Br Teksty 36).

Dość częstym zjawiskiem syntaktycznym, zachodzącym w zdaniu kaszubskim, jest występowanie przydawki wyrażonej liczebnikiem w formie nieodmiennej, np.: Pincdwadzesce wajich dzecy bãdze mogło cepami klepac w jednim piecu. (Sych IV 273); Szesc chłopów niosło trëmã. (Sych V 253); Ale chłopie, ko to nie je prôwda, od trzëdzesce lôt. (Top Pół 7 I); A to waju bëlo setmë chlopa na jedné…, setmë, osmë nas bëlo. (Top Pół 76).

1.4. Dopełnienie

W zakresie dopełnienia w niektórych zdaniach kaszubskich można zaobserwować jakby nieumotywowane formy w postaci wyrażeń przyimkowych (kostrukcje analityczne) zamiast typowych odpowiedników dopełnienia celownikowego, np.:

Spuscë ulëczką sana dlô krów. (Sych VI 19)

lub dopełnienia w narzędniku albo w dopełniaczu, np.:

Za woją smierdzy. (Sych VI 96); Szëkac za zrobioną robotą. (Sych IV 332). Są to kalki niemieckie.

1.5. Przyimek

Wśród kaszubskich przyimków odnotować należy:

bez – Występuje w kaszubszczyźnie w znaczeniu ‘przez drogę, przez pole’, np.: Bez to okno je widzec tã scanã. (Top Cen 95); Ja uż potym… bez tã rzékã przedã dërchem. (Top Poł 128); Jô bez okno widzã moją sënową. (Top Poł 123); On tam bez okno wzérô (Top Poł 125).

dlô – Może być w kaszubszczyźnie użyty w znaczeniu ‘z powodu’, np.: Dlô cepła cërpiec dim. (Sych I 217).

Dość powszechne w kaszubszczyźnie jest użycie przyimka dlô w tzw. konstrukcjach analitycznych (przyimkowych) w miejcu syntetycznych (bezprzyimkowych), np.: Spuscë uliczką sana dlô krów. (Sych VI 19).

do – Pojawia się najczęściej z liczebnikiem w mianowniku dla określenia liczby przybliżonej, np.: Jô lowiã rocznie terôz na moim kutru może do dwa sta ton rib. (Top Pół 76); Tam tak bëło do sto lëdzy. (Sych I 221).

Może również wystąpić w znaczeniu przyimka ‘dla’, np.: To jô robiã do ce. (Sych VII 49); Ale jes të dobri do mie. (Sych VII 49); Ostawi pôłnie do tatka. (Sych VII 49); To je do ce kawa. (Sych VII 49).

kol, kole – Typowym ich znaczeniem są ‘przy’ i ‘pod’ w odniesieniu do nazw miejscowości, np.: To bëło w tim, w bôce kole Krópnice. (Top Pół 71); Kole Pucka zare je Reda. (Top Cen 111).

Pojawiają się również w znaczeniu przyimka ‘u’, np.: Móm chori westrzédni pôlc kole rãczi. (Sych VI 83).

mimo, nimo – Są wariantami i wystepują w znaczeniu ‘obok’ w odniesieniu do przechodzenia obok czegoś lub kogoś, np.: Jic nimo. (Sych III 260); Przeszła wedle mie nimo. (Sych III 260).

na – Może wystąpić wymiennie zamiast wyrażeń bezprzyimkowych, np.: Nasz tatk wiedno na nas wadzy. (Sych VI 46).

Często bywa stosowany zamiast przyimka w, np.: Tam jô robił na cedżélni, dwa lata na cedżélni. (Top Cen 108); A na gospodarstwie robią? (Top Cen 107); Nasz Józef je na lesyńsczé szkole. (Sych II 334); Jô nalazła dzys mãdel urónków na szopie. (Sych VI 30).

Spotykany jest również w znaczeniu ‘w’ lub ‘do’ w odniesieniu do nazw części miejscowości lub dzielnic, np.: Më ju dłudżé lata mieszkómë na Krakowiznie. (Sych II 256); Jidã na Dąbrowã. (Sych III 177); Na tim miescu ta woda nie jes głãbokô. (Top Poł 132).

naprocëm, procëm(u), procmu, procëmku, naprocëmku, procënko, procënku, procóm – Są wariantami i występują w znaczeniach ‘naprzeciw(ko), przeciw(ko)’, np.: To on tobie naprocem rzekł. (Sych IV 170); Procemu nas on mieszkô. (Sych IV 170); Procem koscoła stoji karczma. (Sych IV 169); Naprocëm mie sedzała moja córka. (Sych III 89).

ob – W kaszubszczyźnie występuje zazwyczaj w znaczeniu ‘na’, ‘przez’, np.: Mélc ob zëmã spi. (Sych III 69); Jô dzys ob noc mëszë chwôtôł. (Sych III 176); Zmetlała ob drogã. (Sych III 180); Wãdrowczik ostôł u nas ob noc. (Sych III 266); To robił ob zymã na klaftach. (Top Cen 108).

od(e) – Występuje w określeniach sprawcy stanu w konstrukcjach zdaniowych z czasownikiem w stronie biernej, np.: Pierszô białka namienionô je od Boga, drëgô od lëdzy, a trzecô od diôbła. (Sych III 286).

Może również pojawić się w znaczeniu przyimka ‘z’, np.: Jô bë sã spôlił ode wstëdu. (Sych III 286); Dôj mie jednã czãsc od tégo. (Top Cen 90); To je jeden od tich bosników. (Sych I 40); On aż zblôdł od przelãkniãcô. (Sych I 61).

okom – Przyimek ten wsytępuje sporadycznie i oznacza ‘przy, obok, wedle’, np.: Nasza chëcz stoji okom koscola. (Sych III 14); Parobk szedł okom dzéwczëca. (Sych III 14).

przez – Jest przyimkiem używanym często w znaczeniu ‘z powodu’, np.: Przez swoją utwardnosc on niejedno głëpstwo zrobił. (Sych VI 40); Przez mojã chorobã më sã latos opóznilë z robotą. (Sych IV 193).

przéka, naprzéka, przéczi, naprzéczi – Mają znaczenie ‘w poprzek, wbrew’, np.: Przéka drodżi leżała wëwróconô chójka. (Sych IV 184); To mie szło préka nosa. (Sych IV 184); To z nami nie lecelo prosto, le na przék. (Top Pół 77).

przódë – Jako przyimek kaszubski oznacza ‘ongiś’, np.: Przódë lat nie bëło taczé wigodë jak dzys. (Sych IV 207); Przódë czasu lëdze baro chorzelë. (Sych IV 207); Przódë to bëło jednak rib wicy. (Top Pół 76).

przódczé, oprzódczé – Przyimki te oznaczają tyle co ‘z przodu, na przedzie’, czyli w pewnej odległości przed kimś lub przed czymś, np.: Przódczé mie szło wiele lëdzy. (Sych IV 207); Oprzódczé chłopa szło piãkné dzéwczã. (Sych IV 207); Oni mieszkają przódczé nas. (Sych IV 207).

stród, postrzód, westrzód – Są odpowiednikami ‘wśród, pośród’, np.: Strzód podworzégo stojała pómpa. (Sych V 187); Nasza Lénka bëła nôwiãkszô westrzód wszëtczich dzecy. (Sych VI 83).

u – Używany jest zamiast przyimka kol(e), przë, np.: U Błot béł stôri Hél. (Sych I 44).

w – Dość częstym zjawiskiem jest występowanie tego przyimka w znaczeniach ‘na’, ‘do’, np.: Chcą dac sëna w uczbã do kowala. (Sych VI 9); Chcemë le zarô w ten piérszi wagón sadnąc. (Sych VI 48); A już bim nigdë dzãcoła w izbã nie wprowadzëł. (Top Poł 120); Te më przëszlë dali w Rosëjã. (Top Pół 73).

wedle, wedlą – Przyimek ten może wsytąpić w znaczeniu ‘w pobliżu, obok, wzdłuż’, np.: Chtëż to szedł wedle nas? (Sych VI 67); Wedlą drodżi rosłë jabłónczi. (Sych VI 67); Jedze béla z fórą sana wedle młina po kolana. (Sych VI 67).

z(e) – Bywa stosowany wymiennie zamiast wyrażeń bezprzyimkowych, np.: Jô sã z bulwami zabezpiecził przed głodem. (Sych I 38); Më to zrobimë zaró ze zymku. (Sych VI 215); Tén gospodôrz orze z swoim pługã. (Top Poł 122); Jô orzã z płëgã. (Top Cen 89).

Istnieją również struktury z podwojonym przyimkiem zeza, np.: Ugrzôłka zeza pieca nosa nié wëtknie. (Sych VI 12).

za – Ma on w kaszubszczyźnie dość szeroki zakres znaczeniowy. Może zatem pojawić się:

– wymiennie zamiast wyrażeń bezprzyikowych, np.: Nasz strij béł dłudżé lata za gazetnika we Gduńsku. (Sych I 308); Za wojną smierdzy. (Sych VI 96); Nasz tatk béł dłudżé lata za szôłtësa. (Sych VI 36); Szukôłém za nią. (Top Poł 120);

– zamiast przyimka o, np.: Ustojałé żëto wołô za kosą. (Sych VI 36);

– zamiast przyimka na, np.: To mie wszëtko wëzdrzi za farmazyństwem (Sych I 279); Oni żdałë za nim. (Sych VI 21); Pół roku ja se uczëła za krôwckã tu w Bojônie. (Top Cen 106); Wa se uczëli za krôwckã we Chwaszczinie? (Top Cen 106/107).

1.6. Wskaźniki zespolenia

Spójniki w zdaniu pojedynczym łączą najczęściej dwa składniki tego samego wypowiedzenia, przy czym jako wyrazy niesamodzielne należą po części i do jednego, jak i do drugiego składnika w utworzonym przez nie związku wyrazów. Mogą też pełnić w zdaniu pojedynczym funkcje partykuł.

a – Pierwotna funkcja tego spójnika jest łączna, np.: A te u nas przeważnie so żëto seje we wrzesniu, w pazdzerzniku, a téż w listopadze téż. (Top Pół 71); Jô jem fëszowôl na pomarinku a na kutrze…, na motorówce… (Top Pół 76).

Czasem jednak można spotkać takie zdania kaszubskie, w których spójnik a pojawia się w funkcji ale, zatem – przeciwstawnej, np.: On je môłi, a mocny (Sych I 3).

Bardzo często wsytępuje też jako partykuła na początku zdań, zwłaszcza pytających i rozkazujących, np.: A ta łąka bëła każdą noc potancowónô. (Top Poł 123); A ti sã bilë znôw o taką słómkã. (Top Poł 126); A te pannë sã ich bojałë. (Top Poł 128); A gdze ten chłop sã podzôł? (Top Cen 108); A długo wa z tim chłopa terôz żëjece w grëpie? (Top Cen 107); A on już żëje téż? (Top Pół 76); A te to już të môsz sedzec. (Top Pół 71); A mógł jô bë dostac w budlã? (Top Pół 74); A te u nas przeważnie so żëto seje we wrzesniu, w pazdzerzniku, z téż w listopadze téż. (Top Pół 71); A to waju bëlo setmë chłopa na jedné… setmë, osmë nas bëlo. (Top Pół 76); A te to już të môsz wiedzec. (Top Pół 71); A przed tim sztormã jesmë mielë żaczi postawioni… (Top Pół 81); A rëbë któż od waju brôl? (Top Pół 76); A jak jô sã zląkł! (Sych I 1); A, żebës ju szedł! (Sych I 1).

abo – Pojawia się w znaczeniu ‘albo’, występując bardzo często w funkcji partykuły na początku pojedynczych zdań pytających, np.: Abo jô wiém? (Sych I 1); Abo on tam pudze? (Sych I 1).

ale – W zdaniu pojedynczym występuje najczęściej jako partykuła wzmacniająca na początku wypowiedzenia, np.: Ale chłopie, ko to nie je prôwda, od trzëdzesce lôt. (Top Pół 71); Ale to kosztëje szesc rublów trzë wiertle litra… (Top Pół 74); Ale niech tata obezdrzi, to naprôwdã cos ładnégo. (Top Poł 120); Ale szejdł. (Top Poł 126); Ale ja wë to zrobice? (Top Cen 107-108); Ale to tak ju se nie chce na staré lata. (Top Cen 107); zob. też 1.8.

choc(bë), chocaż – Rola tych spójników ogranicza się w zdaniu pojedynczym do funkcji partykuły uwydatniającej lub ograniczającej, np.: Ufóm Bogu choc na progu. (Sych II 43); On sã choc gąsora boji. (Sych II 43); Choc na chwilã do mie zazdrzec. (Sych II 43).

i – W znaczeniu ‘nawet, także’ jako partykuła rozpoczyna często pojedyncze zdania kaszubskie, np.: I on usnął. (Top Poł 125); I ten ojc téż miôł łuka. (Top Poł 123); I na tim sã skóńcziło. (Top Poł 129); Ji cebie smierc naléze. (Sych II 103); Ji na psa przińdze mróz. (Sych II 103); Ji robôk sã broni przed smiercą. (Sych II 103).

le – Występuje jako partykuła wzmacniająca w funkcji ekspresywnej i indywidualizacyjnej, często wymiennie stosowany z jeno, leno, np.: Te o le znowu dwaji sã biją o taczi stôri butë. (Top Poł 126); Co cë le tu sprowadza w taczi daleczi swiôt? (Top Poł 125); Znôw le sa dwôji biją. (Top Poł 127); Jô nie jém jeno doma. (Top Pół 71).

ko – Oznacza tyle co ‘wszak, ponieważ, przecież’ i występuje w funkcji partykuły wzmacniającej często wymiennie z wyrazami doch, przece, toc, np.: Ale chłopie, ko to nie je prôwda od trzëdzesce lôt. (Top Pół 71); No ko to le powiédz. (Top Cen 110); Ko zróbże to rôz. (Sych II 181).

nigle – Występuje w znaczeniu i funkcji ‘niż’, np.: Mój kóń je młodszi nigle twój. (Sych III 258); Të wiész wszëtko lepié nigle jinszi. (Sych III 258); Wolã jego nigle jego białkã. (Sych III 258).

1.7. Szyk wyrazów

Szyk wyrazów w pojedynczym zdaniu kaszubskim jest niezwykle swobodny. Nie można jednak mówić o całkowitej i nieograniczonej dowolności w tym zakresie. Na pozycję umiejscowionych w zdaniu kaszubskim wyrazów mają wpływ następujące czynniki:

– akcent zdaniowy, który oznacza odpowiednie miejsce określonego wyrazu w wypowiedzeniu;

– kontekst zdania w stosunku do wypowiedzi poprzedniej;

– modyfikacja znaczenia zdania osiągalna poprzez zmianę szyku wyrazów.

Do tradycji językowej w dziedzinie szyku wyrazów należy taka tendencja, że najpierw występuje w zdaniu grupa podmiotu, a później grupa orzecznia. Jednak w wielu wypadkach składnia kaszubska stosuje ten układ wymiennie, np.: Od rôzu przëlecą trzë gołąbczé. (Top Poł 124); W tim roku je terô wielgô suszô. (Top Poł 100); Idze z pëska odżéń. (Top Poł 129); Tam jes woda srodze głãbokô. (Top Poł 118); Bëłë tëch kolonii dwa turnusë. (Top Cen 94); Czë tu nie ma w Lëznie wodë dosc? (Top Cen 110); Mie ugrizł cëzy pies. (Top Cen 89); A służił w Rãdzburgu regément osmëdzesąt piąti. (Top Cen 108/109); Na podwórku pase sã gãs. (Top Pół 82).

Wśród innych ciekawych pozycji znajdują się:

1.7.1. Podmiot – pojawia się właściwie w każdej pozycji w zdaniu kaszubskim. Warto jednak zwrócić uwagę, że składniki podmiotu towarzyszącego bywają nieraz rozdzielone, np.: Ten łażnik sóm całi môl z białką obrobi. (Sych IV 13).

1.7.2. Orzeczenie – może zajmować różne pozycje w zdaniu, przy czym często występuje na końcu wypowiedzenia, np.: Taczi rzeczi wiãcy më nie bãdzem mielë. (Top Cen 89); Dawni krawcy rãkóm szëlë. (Top Cen 103); Wiele sniegu spadło. (Top Poł 119); A te pannë ich bojałë. (Top Poł 129); Ona tu z nami wczerô sedza. (Top Pół 73); To zbożé latos lëcho urosło. (Top Pół 73); On do nas czãsto przëchôdza. (Top Pół 80); A u nas w Chlapowie, to më téż tam tëmi niewodami lowilë. (Top Pół 76); A u nas w Chlapowie tam Kurzil Wolf wãdzyl… (Top Pół 76).

W zdaniach z orzeczeniem imiennym obserwujemy zwykle łącznik oddalony od orzecznika: U nas doma terô maceszëne rządë. (Sych III 33); Władk je od samégo urodzeniégo ułómni. (Sych VI 20); Ona je ju czësto pomôrlonô na gãbie jak starô bulwa. (Sych III 51); A ta łąka bëła każdą noc potancowónô. (Top Poł 123); W tim tu miejscu nie je woda głãbokô. (Top Cen 98).

Z podobną swobodą szyku wyrazów mamy do czynienia przy orzeczeniu analitycznym, w którym słowo posiłkowe jest ruchome i nie zawsze pojawia się w bezpośrednim sąsiedztwie czasownika, np.: Tera to ju pewno tak nie chce to zdrowiu służëc. (Top Cen 107); Mógł të jã te poznac w tén czas. (Top Pół 71); Chcemë le zarô w ten piérszi wagon sadnąc (Sych VI 48); To wieselé miało sã ju wczera odbëc. (Sych III 153); Mogła ona miec tak osémdzesąt centimétrów. (Br Teksty 38).

Dość powszechnym zjawiskiem w kaszubszczyźnie jest również rozdzielanie zaimków zwrotnych od predykatywów, np.: Znôw le dwaji biją. (Top Poł 127); A te pannë ich bojałë. (Top Poł 129); A te u nôs przeważnie żëto seje we wrzesniu, w pazdzerzniku a téż w listopadze téż. (Top Pół 72); Sôrnë oprowadzają z chłopôkami. (Sych V 18); Më tak bëlno dzys ugôdalë. (Sych I 296); Jô uż wiãcé nie dóm oszukac od tego knadżi. (Sych II 176); I tak so téż stało. (Br Teksty 36).

1.7.3. Przydawka – w niektórych zdaniach kaszubskich spotykamy układ: przydawka wyrażona przymiotnikiem, zaimkiem lub liczebnikiem po określanym przez nią rzeczowniku, np.: Jak ti sã czëjesz po zarãczënach swoich, co? (Top Cen 91); W naszi wsë stoji na westrzód wsë figura swiãtô, a obok nié gospoda przeklãtô. (Top Cen 110); A służił w Rãdzburgu regément osmëdzesąt piąti. (Top Cen 108/109); Ropa z tego szła wielgô. (Top Poł 131); Człowiek zacãti nie daje sã przekonac. (Sych VI 168).

1.7.4. Dopełnienie

Z uwagi na tendencję do pojawiania się orzeczenia na końcu zdania dopełnienie w pojedynczym zdaniu kaszubskim lokalizuje się często przed czasownikiem, np.: A u nas tam w Chłapowie, to më téż tam tëmi niewodami lowilë. (Top Pół 76); On to tunié kupil. (Top Pół 75); Jô ten óws do wieczora zesekã. (Top Cen 88); Të tego szkólnégo dobrze słëchôj! (Top Cen 99); Możesz të mie jedén guz prziszic? (Top Poł 118); Jak mnie dzamcół wirichtowôł. (Top Poł 119); Sztérë lata oni go budowali. (Top Poł 117); Cëż nama pomogło to dobëcé? (Sych I 221).

Bywają nawet takie wypadki, w których dopełnienie zajmuje miejsce na początku zdania, np.: Tobie ju Abram zazérô do oczu. (Sych VII 1); Białczi, konia i brzëtwie sã nie pożiczô. (Sych I 100); Tich oni tam trzimele tak wiãcy w discyplinie. (Top Cen 94); Chorému wëlała sã żôłc. (Top Cen 102); O tim bëlo wiele gôdóné. (Br Teksty 36).

Warto również dodać, że, jak widać w przytoczonych przykładach, dopełnienie kaszubskie może być oddzielone od wyrazu określanego.

1.7.5. Okolicznik

Jeżeli w zdaniu kaszubskim okolicznik wyrażony jest przysłówkiem lub wyrażeniem przyimkowym, to najczęściej pojawia się on przed wyrazem określanym, np.: To długo nie bawiło. (Top Poł 118); W boru rosnie jedin buk. (Top Poł 119); Na tim drzewie sedzy kruk. (Top Poł 119); Nadrodze jedze wóz. (Top Poł 119); Czas tere nadchodzy do seniô wnet i wëbierôni. (Top Cen 100); Tu dawnié było dużo gospodarzów. (Top Cen 108); Po kaszëbsku më gôdalë doma, nié? (Top Cen 108); On to tunié kupil. (Top Pół 75); W tim flachu ta woda nie je głãbokô. (Top Pół 74); Na podwórku pase sã gãs. (Top Pół 82); U nas w Chlapowie tam Kurzil Wolf wãdzyl… (Top Pół 76).

Okolicznik w kaszubszczyźnie bywa czasem oddalony od określanego wyrazu; może również być umiejscowiony na początku zdania, np.: Czasém przijdze kominowi, a czasém pocztowi… (Top Pół 71); Przódë to bëlo rib wicy. (Top Pół 76); Dawni krawcy rãką szëlë. (Top Cen 103); Zarô z nim na wies, to nie je dlô niego. (Top Poł 120); Znôw le sã dwaji biją. (Top Poł 126).

1.8. Wpływy niemieckie

W składni kaszubskiej obserwuje się nierzadko wpływy języka niemieckiego. Przejawiają się one zazwyczaj następująco:

1.8.1. Użycie niektórych przyimków

do – Przyimek ten pojawia się z dopełniaczem rzeczownika odsłownego zamiast niemieckiego zu z czasownikiem w bezokoliczniku, np.: Czas tere nadchodzy do seniô wnet i wëbieróni. (Top Cen 100).

kol(e) – W znaczeniu ‘pod’ przyimek ten pojawia się pod wpływem niemieckiego bei, np.: To bëło w tim, w bôce kole Krópnice. (Top Pół 71); Kole Pucka zare je Reda. (Top Cen 111); Kole tego płotu rosce zelësko. (Top Cen 105).

z – Łączy się z wyrazami w narzędniku zamiast niemieckich wyrażeń z mit, np.: Jô sã z bulwami zabezpiecził przed głodem. (Sych I 38).

za (z niem. nach) – Za wojną smierdzy. (Sych VI 96); Szëkac za wczorajszim dniem. (Sych V 306); Tu smierdzy za mëszima gownama. (Sych III 77); Za samą mëszëzną tu je czëc. (Sych III 78); Szukôłem za nią. (Top Poł 120).

1.8.2. Użycie strony biernej w miejsce czasu przeszłego czasownika, np.: Móm odbëti koscół. (Sych I 28); On to tóniô kupióné. (Top Cen 90); A przed tim sztormã jesme mielë żaczi postawióné. (Top Pół 81); Ona jéż żódni zniji ni ma widzóné. (Br Teksty 38).

1.8.3. Budowa niektórych zdań bezpodmiotowych, które mają swoje odpowiedniki w niemieckich strukturach składniowych z wyrażeniami kann man, es geht, np.: Tu ni może nic uszpôrowac z tégo. (Top Cen 108); To nie je tak letko tële dzecy chowac. (Sych II 51).

1.8.4. Użycie ale w funkcji partykuły wzmacniającej, co jest kalką z niemieckiego aber, np.: Ale, të jesz nie umrzesz. (Sych I 4); Ale, co tam bëło za jedzenié. (Sych I 4); Ale to zramcowało. (Sych I 4); Ale, jô mu dôł. (Sych I 4); Ale niech tata obezdrzi, to naprôwdã cos ładnégo. (Top Poł 120); Ale chłopie, ko to nie je prôwda od trzëdzesce lôt. (Top Pół 71); Ale kosztëje szesc rublów trzë wiertle litra… (Top Pół 74); zob. też 1.6.

1.9. Rekapitulacja

1.9.1. Kaszubskie osobliwości w zakresie części zdania:

– występowanie tzw. „podmiotu podwojonego”, np.: To óne ti chłopi to wëcerlë wieczorami przë miesądzu. (Top Poł 130);

– mianownikowa forma orzecznika wyrażonego rzeczownikiem w kaszubskim orzeczeniu imiennym, np.: On je dobri gospodôrz. (Top Cen 106);

– nadużycie przydawek wyrażonych zaimkami wskazującymi, np.: Bo tén nie miôł taczégo zwroku jak ten orzéł, nié? (Top Poł 128);

– zastępowanie przydawki dopełniaczowej przydawką przyimkową, np.: Gniazdo od łupka wezdrzi jak kosziczk. (Sych II 176).

– występowanie dopełnienia przyimkowego, np.: Jô orzã z płëgã. (Top Cen 89).

1.9.2. Kaszubskie osobliwości w zakresie przyimka:

bez ‘przez’, np.: Bez to okno je widzec tã scanã. (Top Cen 96);

kol, kole ‘przy, pod’, zwłaszcza w odniesieniu do nazw miejscowości, Kole Pucka zare je Reda. (Top Cen 111);

na ‘w’, np.: Tam jô robił na cedżelni dwa lata, na cedżelni. (Top Cen 108);

w ‘do’, np.: I to jô przëszedł w szpital do Kenisberku. (Top Cen 109).

1.9.3. Typowo kaszubskie spójniki i wskaźniki

Na szczególną uwagę zasługują tu przede wszystkim spójniki ko, le, doch, pełniące funkcje partykuł i występujące w znaczeniu ‘wszak, przecież’, np.: Ale chłopie, ko to nie je prôwda od trzëdzesce lôt. (Top Pół 71); Znôw le sa dwôji biją. (Top Poł 127); Z tim naszim dzéwczëcym to doch nie je richtich, białko. (Top Pół 69).

1.9.4. Szyk wyrazów

– Osobliwością kaszubszczyzny jest właściwie nieograniczona swoboda szyku wyrazów w zdaniu pojedynczym, np.: Bëłë tëch kolonii dwa turnusë. (Top Cen 94); Wiele sniegu spadło. (Top Poł 119); Znôw le sã dwôji biją. (Top Poł 127).

– Tendencje do lokalizacji orzeczenia na końcu zdania, np.: A u nas tam w Chlapowie, to më téż tam témi niewodami lowilë. (Top Pół 76).

– Tendencje do umiejscowiania przydawki przymiotnikowej, liczebnikowej lub zaimkowej po wyrazie określanym, np. Jak ti sã czëjesz po zaraczënach swoich, co? (Top Cen 91); A służił w Rãdzburgu regément osmëdzesąt piąti. (Top Cen 108/109).

– Dość powszechna lokalizacja dopełnienia przed wyrazem określanym (nawet na początku zdania), np.: Taczich rzeczi wiãcy më nie bãdzem mielë. (Top Cen 89).

1.9.5. Wpływy języka niemieckiego

– Użycie niektórych przyimków pochodzących z ich niemieckich odpowiedników, np.: Jô sã z bulwami zabezpiecził przed głodem. (Sych I 38); Tu smierdzy za mëszima gownoma. (Sych III 77).

– Użycie strony biernej zamiast czasu przeszłego czasownika, np.: On to tónio kupiony. (Top Cen 90);

– Budowa niektórych zdań bezpodmiotowych, np.: To nié może nic uszpôrowac z tégo? (Top Cen 108);

– Użycie spójnika ale w funkcji partykuły wzmacniającej jako odpowiednika niemieckiego aber, np.: Ale niech tata obezdrzi, to naprôwdã cos ładnégo. (Top Poł 120).

2. Zdanie złożone

2.1. Zdanie złożone współrzędnie:

– łączne, np. Dzéwczã wzãło wãzeł w rãkã i szło na służbã. (Sych VI 64);

– wynikowe, np. Ko jô ju niejednemu doradzëła bëlno, to ji może tobie doradzã. (Sych II 93);

– przeciwstawne, np. Nie spôł, le przegulptôł całą noc. (Sych I 384);

– rozłączne, np. Czë to môłniô tak chlaszcze, czë to miesąc spôdł z nieba jasny! (Sych I 163);

– włączne, np. Przëjachôł żôłnérz na koniu, a to béł Jank. (Sych VI 271).

2.2. Zdanie słożone podrzędnie:

– podmiotowe, np. To sã wnet okôzało, co to béł za ksądz. (Sych II 94);

– orzecznikowe, np. … nie béłbë tim, czim on je. (Sych V 224);

– przydawkowe, np.: Żôłnérze, co kole końsczich służëlë, nosëlë dłudżé szable. (Sych V 207);

– dopełnieniowe, np. … prosëło szandarã, żebë mu sã o rińtã postarac. (Sych V 217);

– okolicznikowe: miejsca, np. On mógł jachac abo jic, dze on chcôł. (Sych III 319); czasu, np. Czej Wejer budowôł miasto i kalwarią na górach, tej mu zabrakło pieniãdzy. (Sych VI 69); sposobu, np. Zrobita to tak, żebë to dzecko to widzało. (Sych II 237); stopnia i miary, np. Tak je złô, żebë mu oczë wëdrapała. (Sych III 309); celu, np. Usmircë ten odżin na noc, żebë czasã ńe bëło wieldżégo widu w nocë. (Sych III 299); przyczyny, np. Krôwc béł kąsk zdzëwiony, że gbur daje sobie szëc taką sëkniã. (Sych III 94); warunku, np. Kaszëbi bëlëbë mądrzészi, czé bë oni nie zażiwalë tobaczi.(Sych II 114); przyzwolenia, np. Ksądz, choc nie wzérô, wszëtko widzy. (Sych II 282); skutku, np. Cos lecało do briczi, jaż po drodze drzewa wëriwało z korzenioma. (Sych II 283).

Zdania skladniowe w kaszubskim wypowiedzeniu złożonym połączone są wskaźnikami zespolenia. Mogą być nimi:

– spójniki, np. a, ale, bo, i (ë), że;

– zaimki względne, np. co, chtëren, gdze (dze);

– intonacja, gdy brak formalnego wskaźnika zespolenia, np. Wiész të, jô ce cos powiém. (Top Pół 69).

– Ze względu na sposób zespolenia zdań składowych wyodrębniamy w kaszubszczyźnie odpowiednio następujące typy wypowiedzeń słożonych:

– spójnikowe, np. Koza to je pół dióbła, bo jã diôbeł stworził. (Sych II 222);

– względne, np. On mô wszëtko, co kurë niosą. (Sych II 300);

– bezspójnikowe, np. Chcemë le odczekac do witra, może choremu bãdze lepi. (Sych VII 88).

Często w skład zdania nadrzędnego wchodzą tzw. zapowiedniki zespolenia, czyli zaimki – odpowiedniki zaimków względnych, będących wskaźnikami zespolenia. Mamy wtedy do czynienia z parami: ten – chto, tam – gdze, taczi – jaczi itp., np. Jak ona tak woła, tak sã z ni sta kukówka. (Sych II 290). Czego ob lato nie zrobisz, tego ob zëmã nie nadrobisz. (Sych VI 212).

Bywa, że wskaźniki zespolenia są wielofunkcyjne, łączą różne typy zdań składowych, np. jak – wypowiedzenia dopełnieniowe, okolicznikowe czasu, sposobu, warunku i in., co – wypowiedzenia podmiotowe, dopełnieniowe, przydawkowe. Niektóre wskaźniki zespolenia częstsze są w kaszubszczyźnie mównionej, np. jak, co, inne zaś, np. chtëren, czedë, występują przede wszystkim w kaszubskim języku literackim.

2.3. Wskaźniki zespolenia

a – w funkcji łącznej, np. Jô szła sobie rôz szosą na smãtôrz a spotka jednã białkã z dzéwczëcã. (Br Teksty 38),

– w funkcji przeciwstawnej, np. … on so podłożił sztrachulc pod to jedno oko, a drëdżé to on tak trzimôł. (Top Poł 124);

abo – w funkcji rozłącznej, np. Czej ubodżi kurã jé, to abo on je chori, abo kura bëła na zdechnieniu. (Sych VI 5);

ale – w funkcji przeciwstawnej, np. Ten mój knôp co wëzdrzi na pozdrzatk taczi miełi, ale do robotë jak drewno on je zgniełi. (Top Cen 97);

ani – w funkcji przeciwstawnej, np. On ńi mógł ani pisac, ani czëtac. (Sych I 6);

blós – w funkcji przeciwstawnej, np. Jo, to je richtich, blós të nie jes richtich. (Top Pół 69);

bo – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe przyczyny, np. On ti żabë nie pocałowaôł, bo to bëła ta pani z tego zómku. (Br Teksty 36-37);

choc(bë) – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe przyzwolenia, np. … choc … miôł butë szëroczé na sédme mil, ale to rzéka bëła szerszô jeszcze. (Top Poł 128);

chtëren, chtërny – rzadki, w mowie potocznej raczej niespotykany, częstszy w kaszubskim języku literackim:

– łączy wypowiedzenia podrzędne podmiotowe, np. Chtërna panna ni mô wińca, nie pudze do tuńca. (Sych II 57),

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. Wiész, chtërna tobie so lepi widza. (Top Pół 71),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. Zanies tã rëbã starëszce, chtërna mieszkô sprzëti jezora. (Dërch 144);

co(bë) – częsty zwłaszcza w języku mówionym:

– łączy wypowiedzenia podrzędne podmiotowe, np. … ten, co przë sterze bil, kôzôł jachac. (Top Pół 107),

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … chłop dostôł białkã i wszësko, co ona brëkuje. (Top Pół 107),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. … odniosła na kuńc, co tã pod szterã ni miôł wodë. (Top Pól 77),

– łączy wypowiedzenia podrzędnie okolicznikowe czasu, np. … to bëło tak na zymku, co chcelë prawie kartofle sadzyc. (Top Poł 131)

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe celu, np. … stôwialë, co to troszkã wischło. (Top Cen 68);

cze(j)(bë) – łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … jô doch pamiãtóm, cze të béł piãcnôsce lat. (Top Pół 71),

– łaczy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. … cze on sã obudzył, tej ta łąka bëła znowu potańcowónô. (Top Poł 124),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. … cze bë jô miała jinnégo wzãté jak të, to jô bë bëła jinszô białka. (Top Cen 69);

czë – w wypowiedzeniach współrzędnych łącznych, np. Czë to môłniô tak chlaszcze, czë to miesąc spôdł z nieba jasny. (Sych I 163),

– w wypowiedzeniach współrzędnych łącznych, np. Czë doma, czë na polu, wszãdze të mie w oczach stojisz. (Sych I 163),

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … pitô sã, czë pón Wardin je doma. (Sych I 163),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe celu, np. Obezdrzôł sã w tił, czë go chto nie widzy. (Sych I 163),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. Człowiek bë uschł, czë bë sã dôł jerkã wëdëgowac. (Sych II 112);

czedë – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Czedë mdze pogoda, bãdzemë wozëlë. (Sych II 317),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. Cëż mie po piãknym dzéwczëcu, czedë ono mie nie chce. (Sych II 317);

dlôczego (dlôcze, dlôcz) – łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. Terô jô wiém, dlôcz të to zrobił. (Sych I 217);

dlôtego (dlôte) – w wypowiedzeniach współrzędnych wynikowych, np. Jagłë ju dzys nicht nie seje, dlôtego jaglanëch krëpów ju wicy ni ma. (Sych II 69);

gdze (dze) – łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. Terô jô wiém, dze wë jidzece. (Sych IV 252),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. W miastach są taczé krómë, gdze łoniznã sprzedôwają. (Sych IV 25),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe miejsca, np. Szedł, dze go nodżi niosłë. (Sych I 258);

i (ë) – w funkcji łącznej, np. … on te butë sobie wcągnął i té on szedł tam bez te górë, bez te morza. (Top Poł 126);

jaczi – wskaźnik zespolenia częstszy w kaszubskim języku literackim:

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … jô sã pitôm, jakô je pógóda. (Dërch 160),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. Nogama objimoł nisczé kórëtkó, w jaczim bëło rozczënioné do chleba casto. (Dërch 72);

jak(bë) – częstszy w kaszubszczyźnie mówionej:

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. … jak më bëłë na morzë prze jadrach, te nalazła sã wikszô fala. (Top Pół 76),

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … a jeden z kraju go widzôł, jak to morze go przewrócëło w ti wodze. (Top Pół 77),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. … jak lëcho zastawi séce, té on nic ni mô. (Top Pół 78),

– łączy wypowiedzenia podrzędne stopnia i miary, np. Jak sã pitôsz, tak ce odpowiôdają. (Sych II 76),

– łączy wypowiedzenia podrzędne warunku, np. Jak wisec, to za obie nodżi. (Sych II 76);

jaż – łączy wypowidzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Nie pudã prãdzy, jaż wa mie swojã córkã dôce. (Sych II 89),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe skutku i miary, np. Tak sã smielë, jaż sã za brzëchë trzimalë. (Sych II 89),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe sposobu, np. Tak ucékôł, jaż sã za nim kurzëło. (Sych II 89);

jednak – w funkcji przeciwstawnej, np. Jem biédny, jednak prosëc bëm nie szedł. (Sych II 92);

jeżlë – łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. Czi të wiész téż, jeżle te dcecy czasem za nią wëpadną czë za nim. (Top Pół 71),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np.Jeżle jô bãdã mógł, to jô przińdzã. (Sych II 103);

ko – w funkcji przeciwstawnej, np. Co miã tak łudzysz, ko mie tak a tak nie wezniesz. (Sych IV 16),

– łączy wypowiedzenia podrżedne okolicznikowe przyczyny, np. Ju le go wez do se, ko to je wiedno twój brat. (Sych II 181);

kule(ż), kuli(ż) – łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. Tego nicht nie wie, kuli jô sã najiszczã. (Sych II 296),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. Dôł mu drzewa, kule konie mogłë ucygnąc. (Sych II 296);

le – w funkcji przeciwstawnej, np. … to z nami nie lecelo prosto, le na przék. (Top Pół 77);

nigle – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Nigle sã obezdrzisz, dzéń sã ju kuńczi. (Sych III 258);

nim – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Nim słińce zańdze, bãdzemë ju doma. (Sych III 260);

niż(le) – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Niżle ten to zrobi, bądze ju wieczór. (Sych III 264);

odkąd(ka) – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Odkąd jem przestôł palëc, czëjã sã zdrowszi. (Sych VII 203);

pokąd – łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe czasu, np. Skoro sã obudzysz, obudzë mie téż. (Sych V 57),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. Skorno nie chcesz, ni mogã ce zmuszac. (Sych V 57);

skąd(ka) – w funkcji wynikowej, np. Jem chori na żołądk, stąd jô upiekłégo miãsa ni mogã jesc. (Sych V 170);

tak – w funkcji wynikowej, np. Wãbórk cekł, tak jô go wërzucył. (Sych I 117);

tec, toc – w funkcji przeciwstawnej, np. Rôd bëm z tobą szedł, ale toc dobrze wiész… (Sych V 338);

tedë, tej – w funkcji wynikowej, np. Jô móm baranka, tej mie zëmno nie je. (Sych I 18);

temu – w funkcji wynikowej, np. … të … sznaps pił, temu të nic nie wiész. (Top Pół 69);

to – w funkcji wynikowej, np. Tobie sã nie cchce jic, to ostóni doma. (Sych V 358);

że(bë) – łączy wypowiedzenia podrzędne podmiotowe, np. Je to możno, żebë to jaż tëlë pieniãdzy kosztowało. (Sych VI 281),

– łączy wypowiedzenia podrzędne orzecznikowe, np. To je takô papka, że możesz w ni skorznie ostawic i boso wëlëzc. (Sych VI 281),

– łączy wypowiedzenia podrzędne przydawkowe, np. Ugotowała taką papkã, żebë móg po ni chodzëc. (Sych IV 25),

– łączy wypowiedzenia podrzędne dopełnieniowe, np. … më widzelë, że ta fala sã ju przewrôcala na rewie. (Top Pół 76),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe sposobu, np. Tak spi, że o możim swiece nie wié. (Sych V 195),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowecelu, np. Chtos wołô, żebësmë sã zatrzimalë (Sych VI 281),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe przyczyny, np. Jes të chori, że nic nie jész? (Sych VI 281),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe warunku, np. Żebëm to béł wiedzôł, nie béłbëm sã nigdë zgodzył. (Sych VI 281),

– łączy wypowiedzenia podrzędne okolicznikowe stopnia i miary, np. On béł tak wialdźi, że go bëlno do brzegu docygnãlë. (Sych VI 62).

W języku kaszubskim spotykamy również wypowiedzenia złożone, bez wskaźników zespolenia. Niektóre z nich są złożone współrzędne, np. Te królëczi nic nie roscą, one sã nie nadôwają do chowë. (Sych II 258 – wynikowe), inne podrzędnie, np. On kwinô, on ju do grobu zazérô. (Sych III 316 – okolicznikowe przyczyny).

Oprócz wypowiedzeń dwukrotnie złożonych spotykamy w języku kaszubskim wypowiedzenia wielokrotnie złożone. W języku mówionym wypowiedzenia składowe są tu połączone niejednokrotnie tymi samymi wskaźnikami zespolenia o różnej roli składniowej, np. Më wëjechałë jednéwo dnia na morze, a to bëla pogoda; a jak më bëlë na morzë przë jadrach, te nalazła sã wikszô fala, ale wiatrë nie bëlo (Top Pół 76), w języku literackim zaś wskaźniki zespolenia są zróżnicowane, np. Odeszłasma tim sposobem kawałk od brzegu, chdze przez olszczi i wierzbinë taczi szum jachôl górą, że włosniégô słowa sã nie czuło. (Remus I 80).

Literatura

*Cybulski M., 1989, Genetivus partitivus w kaszubskich tekstach literackich, Zesz. Nauk. WH UG, Prace Językoznawcze 15, Gdańsk, s. 23-28.

*Cybulski M., 1992, Rząd czasowników w prozie Alojzego Budzisza, Język – Teoria – Dydaktyka. Materiały X Konferencji Młodych Jezykoznawców, Kielce, s. 157-167.

*Cybulski M., 1994, Narzędnik przyczasownikowy w kaszubszczyźnie, Zesz. Nauk. WH UG, Prace Językoznawcze 19-20, Gdańsk, s. 139-141.

*Cybulski M., 1998, Fazowé czasniczi w kaszëbiznie, (w:) Jazyki malyje i bolszije… In memoriam acad. Nikita I. Tolstoi. Slavica Tartuensia IV, Tartu, s. 89-95.

*Gogolewski S., 1963, Wpływy niemieckie na kaszubski system czasów przeszłych, RKJ ŁTN IX, s. 69-75.

*Milewska M., 1994, O kaszubskim przyimku temporalnym o/ob na tle innych języków zachodniosłowiańskich, Zesz. Nauk. WH UG, Prace Językoznawcze 19-20, Gdańsk, s. 79-83.

*Piotrowski J., 1981, Składnia słowińska wobec wpływów języka niemieckiego, Wrocław.

*Postek H., 1987, Konstrukcje syntetyczne i analityczne w powieści Aleksandra Majkowskiego „Żëcé i przigodë Remusa”, Zesz. Nauk. WH UG, Prace Językoznawcze 13, Gdańsk, s. 75-78.

*Wosiak-Śliwa R., 1996a, Uwagi o składni północnokaszubskich pisarzy Jana Bilota i Alojzego Budzisza, RG, t. LVI, Gdańsk, z. 1, s. 135-160.

*Wosiak-Śliwa R., 1996b, Germanizmy składniowe w prozie północnokaszubskich pisarzy Jana Bilota i Alojzego Budzisza, RG, t. LVI, Gdańsk, z.2, s. 104-108.


* Opracowanie składni zdania pojedynczego pochodzi od R. Wosiak-Śliwy; zdania złożonego od M. Cybulskiego.

Објављено под Језик / Język / Jãzëk / Sprache / Language | Коментари су искључени на M. Cybulski, R. Wosiak-Śliwa: Składnia kaszubska